Nie wiem, jestem bardzo przywiązana do swojej rodziny i zawsze przeżywam utratę kogoś bliskiego. Trwa to wtedy miesiąc, dwa, a nawet do teraz czuję pustkę po kilku osobach.
Jednak szybko przywiązuję się do zwierząt, z którymi mam kontakt. Gdy miałam dwa lata mój tata kupił psa dla mojej mamy na urodziny (amstaf) ale zamiast przywiązać się do niej, przywiązał się do mnie - byliśmy nie rozłączni. Sześć lat temu zdechł na moich oczach i do dzisiaj przeżywam i obwiniam weterynarza, który moim zdaniem źle go leczył.
Jak reaguję na takie sytuację? Płaczę i to w ogromnych ilościach - łapię porządnego doła.
Po prostu jestem wrażliwa i źle to wszystko znoszę.