Chyba prędzej umrę niż skończę tą szkołe. Wiem, że piszę jak takie dziecko emo, ale mam dosyć. Nie mam siły w życie. Chciałbym czuć wszystko normalnie, posiadać coś takiego jak siła fizyczna i chęć do wykonywania czynności. Wszystko tak naprawdę robię, bo muszę. Nie odczuwam szczerej przyjemności. Nie pamiętam już jak to było kiedyś, gdy miałem dobrą pamięć, oceny, zapał w uczęszczaniu do szkoły. Mam dopiero 18 lat, a mentalnie chyba z 50. Nie widzę mojej przyszłości. Jest dla mnie czymś nieosiągalnym. Dostrzegam tylko to, iż poniosę porażkę i nigdy nie zmienię nic na lepsze. Nie umiem już kochać, lubić, nienawidzić. Ludzie stali się dla mnie jednolitą masą szarości. Tylko takim koniecznym otoczeniem, które muszę mieć jako przedstawiciel gatunku. Po co ja w ogóle powstałem? To nie ma sensu.
View more