Kiedyś mieszkałam w domku. Na pierwszym piętrze stała pralka. Moi rodzice byli w pracy, opiekował się mną dziadek, komputery wtedy dopiero wchodziły i to było takie WOW. Mój dziadziuś oszołomiony elektroniką nie zauważył, że wyrwałam węża od pralki i zalałam cały dom. Innym razem podczas rodzinnej uroczystości odsunęłam ojcu krzesło, tak jebnął, że goście myśleli, że nie żyję😂 Pamiątka z Japonii- Katana. Miałam duże pole do popisu, gdy udało mi się ją przemycić na dwór.. Innym razem, gdy rodzice byli w pracy chwyciłam nożyczki i obcięłam sama sobie włoski, na chłopczyka. Ogólnie.. wstyd było ze mną wyjść, do teraz mam zdjęcia z wesołego miasteczka z odstającymi, niesfornymi kosmykami. Już nie wspomnę o tym, że mnie jak każde dziecko ubierała mama.. mamy kompletnie inny gust.. strasznie nie podobały mi się jedne buciki.. więc będąc na wakacjach zakopałam je w piasku i wmówiłam rodzicom, że je ukradli😂
Nie mogłabym pracować na stacjonarnym. Przy biurku nie siedzę w ogóle. Nawet ostatnio zakupiłam sobie specjalny stolik pod laptopa, żeby nic się nie stało, gdy leżę na łóżku i nie mogę kontrolować przewiewu powietrza. Już jeden lapek mi tak strzelił..