gdy ktoś usilnie wpieprza mi się w życie. ocenia mnie. wmawia innym swoją rację. a tak na prawdę mnie w ogóle nie zna. nic o mnie nie wie. i nie chce wiedzieć. z góry założył że ma rację. a ja gówno o sobie wiem. jasne. on jest najmądrzejszy na świecie. nie popełnia błędów. ideał. a ja nie jestem człowiekiem. nie mam prawa do pomyłki. złego wyboru. nie mam serca. jestem fałszywa. zakłamana. a wszyscy ludzie, którzy mnie lubią chyba są ślepi, że nie widzą prawdziwej mnie i nie wierzą moim kochanym hejterom.
jesli sie kogos zostawia to podaje sie powod, nie udaje sie ze jest ok zeby tylko dotrzymac do konca roku zeby pozniej kopnac w dupe bez slowa. Masz na tyle odwagi zeby to powiedziec?
żeby powiedzieć o co mi chodzi i dlaczego się tak zachowałam?