Zabawna sprawa. Ogólnie to bym gardził imprezami, ale zauważyłem, że gdy mnie ktoś czyni wodzirejem, to ciężko znaleźć większego entuzjastę ode mnie (chyba, że ludzie się nie bawią najlepiej).
Nie wyśmiewam się z nazwisk. Fakt, mam konsekwentny zawód, gdy widzę, że mężczyzna ma nazwisko zakońcozne na samogłoskę i złożone z miękkich, słabych głosek, a kobieta na odwrót, ale staram się nie przywiązywać do tego uwagi wcale.
Wierzę w odpowiednio rozumianą wersję katolicyzmu. Ciało przestanie istnieć, ale dusza będzie w stanie bliskości lub rozłąki z Bogiem, bo przypominam Niebo i Piekło to nie fizyczne miejsca, tylko los jaki dusza przeżywa wewnątrz.
Niby jest dostęp do rzeki, mostu, lasu, pola, ogólnie to są góry, ale nie ma: sklepu, kościoła, jakiegokolwiek miejsca pracy, ludzi płacących podatki, a rejon jest bardzo blisko Mo-Bruku (miejsca przetwarzania odpadów przemysłowych). Chyba wolałbym przedmieścia.