Traktować mnie jako całość, nie przytulać się tylko do tego, co powiem mądrze i co wzbudza uznanie też u innych, tylko albo mnie całkiem zlekceważyć albo rozdawać tyle samo uwagi wszystkim moim działaniom, nie porównywać do nikogo i nie nadużywać pojęć, która sugerują choć odrobinę potencjału odrzucenia.
Nie, błagam... Ja tak nie cierpię, jak mnie ktoś stawia w dysonansie między szczerością, a miłosierdziem... Nie umiem odpowiedzieć, chyba nie chcę mieć nawet zdania, to zbyt trudne do pogodzenia...
"...i gorącego lata!" Tak, tak, przejrzałem Cię. Masz najlepszą bajerę na asku, ale kontynuuj proszę. Niby nadal shotout, ale zawsze to lepiej niż anonim. Pozdrawiam cieplutko!
Taka moja utopia. Ja jestem bardzo mocno związany z własnym zdaniem i ono właściwie w całości mnie determinuje. Jeżeli ktoś się ze mną zgadza częściowo, to dla mnie się całkowicie ze mną nie zgadza. To wszystko się u mnie zazębia - polityka, wiara, priorytety. Ja mam cały swój bagaż przemyśleń na wszystkie tematy otwarty zawsze na oścież. Ktoś mógłby powiedzieć, że też popiera antykapitalizm. Nie. Nie żadne "też", bo ja mam całkiem inne powódki do tego, sam efekt jest mało ważny. Jeżeli ktoś mi mówi, że mam rację i myśli tak jak ja, to ja zaczynam mieć wątpliwości, czy zrobiłem coś nie tak. Nawet takie kwestie jak to, jaki zespół mi się podoba muszę dobrze przemyśleć, żeby czasem nie mieć zbyt wiele wspólnego z grupą ludzi, od której próbuję się dywersyfikować.
2002, 2003, 2004, 2005, 2007, 2009, 2011, 2013, 2017, 2019, 2020. Wiem, że pisałem o tym, jak to nie oceniam lat, ale mój umysł nie pozostawił mi wyboru mając takie pytanie przed sobą.
O swoich? Lubię, tylko mnie to donikąd nie prowadzi. O innych? Niewiadomo dlaczego, ale czuję, że moja samoocena mocno spada zaraz po tym, jak kogoś wysłucham.
Znajomy: "Nie mów nikomu o tym, to jest prywatna sprawa" Borderline: "Odrzucają prawdę na mój temat? A gdyby tak zacząć łakomie usuwać wszystkie pliki z komputera, wyrwać drzwi z zawiasów i jak ktoś zapyta mnie o imię powiedzieć, że to prywatna sprawa?"
Nie rozmyślam o anonimach. Swoją drogą to nie jest dobre pytanie na ogół do skierowania do mnie. Ja mam czasami obawy, ile ja osób nieświadomie obrażam tak po prostu mówiąc na swój temat...
Żałuję, że rodzice wyprowadzili nas z miasta 16 lat temu... Może to oświęcimiskie towarzystwo by mnie trochę bardziej otwarło. Fakt, autyzm i Borderline to sztywność sama w sobie, ale jak się do tego dokłada równie sztywnych rodziców i sąsiadów, to jest po prostu recepta na totalne zacofanie. Tym bardziej, że ja nigdy nie wierzyłem ludziom w swoim wieku. Jeżeli oni mieliby wiedzieć lepiej, to równie dobrze ja mógłbym, ale ufałem starszym i to mnie zgubiło. Kiedyś przyjdą pytania o śmierć, o moje uczucia i wtedy ja się ich nie poradzę. Nie poradzę się też siebie, bo dalej będę tak samo zagubiony jak moje siedmioletnie wcielenie. Wpadłem w pułapkę i jak to na serwerze mawiają "sh*t happens"...
Czy myslicie że to normalne kiedy chłopak nie chce robic sobie z dziewczyną zdjec tym bardziej nigdzie ich wstawiac ?
Ja bym prawdopodobnie się właśnie tak zachowywał, bo nie chciałbym nikomu robić przykrości. Dla mnie to byłby ból widzieć zdjęcie pary, więc nie robiłbym tego innym. W sumie, to pewnie już teraz łapałbym traumę patrząc na własne zdjęcie z parą, bo do mojej podświadomości nadal docierałby tylko sygnał o treści: "zajęta, niedostępna kobieta", który sam w sobie mnie roztapia.