Lubisz rozmawiać o swoich problemach? Daje Ci to ulgę czy może niesamowicie krępuje i wprawia w duze zakłopotanie? 🤔
Rozmawianie o moich "problemach" byłoby nakręcaniem nieskończonej spirali, której nie dałoby się nijak "rozwiązać". Aczkolwiek lubię opowiadać o swoich spostrzeżeniach, prawdę mówiąc bez różnicy, czy sam w formie dialogu wewnętrznego, czy komuś wszystko przedstawię i zacznę wnioskować na podstawie reakcji (lub jej braku). Nie utrzymałbym tego dla siebie, jednak mało kto cokolwiek rozumie z mojej perspektywy i jest to jedynie autoperswazja, że ktoś mnie "wysłuchuje". Mam bardzo "szarpane" towarzystwo: gdyby uskładać najbliższe mi osoby w danej chwili z całego życia w jedną, toby może do tej pory coś z tego rozumieli, ale ja jestem zbyt długo sam(otny) i choć intensywne, to raczej krótkie znajomości z innymi nigdy nie miały prawa uczynić z kogoś osobę na tyle mi bliską, bym rozmawiał z nią na zbliżonym poziomie empatii, co sam ze sobą, a najbliższe mi osoby są... może nie tępe, ale po prostu niezdolne do takiej świadomości jak ja.