Nie da się określić. Bywa, że skok majątkowy jest tak wielki, że można mówić o sporej różnicy i gwałtownym wzbogaceniu się. Natomiast doświadczenia - jedne bywają bardzo poruszające i mogą wręcz diametralnie zmienić osobowość i upodobania, jednak niektórym pisane jest przeżyć tak mało intensywnych chwil, że zrobi to niewielką amplitudę. Chyba, że pytasz o samą wartość - przechyliłbym wówczas szalę na doświadczenie, lecz i tak zarówno pieniądze, jak i ono niespecjalnie, jak dla mnie wzbogaca człowieka w jakimkolwiek stopniu.
Niby sam, ale chyba nawet bym nie próbował - skoro to i tak w 100% nigdy nie będzie po mojemu, bo zawsze jest teren, jest rodzina, są środki, dostępne materiały i tak wiecznie mnie coś będzie ograniczać, więc pomysł na dom kompletnie bym odpuścił i zostawił np. żonie, a sam "wyżyłbym się" w The Sims 3 z takim urządzaniem po swojemu. Taki jest niestety charakter ludzi z Aspergerem - albo jest absolutna perfekcja, albo w ogóle niech mi cała koncepcja zejdzie z oczu i dajcie to komuś innemu, bo szkoda nawet krzty swojego do tego dokładać.
Dla mnie na pewno bujda. Nawet, gdyby mi się sprawdzały, to po prostu system wartości mi nie pozwala określać tak losowych i niewpływowych spraw, jako prawda.
Trochę to tak dziwnie brzmi, gdy mówi się o "lubieniu" kogoś, kogo się kojarzy tylko z aska, ale generalnie nie mam powodu, żeby jej nie lubić. Jest ładna, inteligentnie prowadzi swój profil i nie powiem o niej złego słowa. A to, że czasami komuś coś powie to jest w zasadzie wina tego, że jak nas tu wszystkich - zdarzają się osoby, które lubią prowokować - nie osądzam, gdy ktoś jest wobec takich osób niemiły. Ja osobiście bardzo rzadko mówię komuś wprost, że ma się wynosić, że mnie irytuje, czy coś, ale kiedy ktoś w ramach samoobrony i poszanowania siebie jasno ustala zasady dotyczącego jego traktowania - to wtedy żadnym nietaktem jest przepędzenie czy pouczenie takiego delikwenta nawet w mniej przyjazny sposób.
"Ojagoda" - Mośka się obudziła, że się na studia chce wybrać! Ludzie... babie po zawodówce, która ledwo się gdzieś tam przy mnie próbuje załapać na jakieś wieczorowe matury (gdzie na matematyce jej daję mizerne szanse) się coś pomieszało... albo dobra, siedzę cicho... jakby mi się czasem w tym roku udało zdać polski, to będę się mądrzył... przy czym wątpię - znając życie mądrzyłbym się i tak... jeszcze się ja załapię na pedagogikę, żeby mi czasem mezalians nie wyszedł z tego małżeństwa (100% narcyz)...