Jako wierzący nie. Zresztą niestety, ale u mnie jest jasna granica między "obcy" a "bratnia dusza" i wchodząc do mojego życia ze swoją pochwą wchodzi się nieodwołalnie całą bez żadnych prewencji.
U mnie jest najsłabiej rozwinięty instynkt socjalny, więc na pewno unikam takich tematów jak: bieżące wydarzenia ze świata, popularne książki, filmy, seriale, życie gwiazd, obrazki z internetu, polityka, jedzenie, samochody, ubrania, sklepy, praca, finanse, jakiekolwiek dyplomatyczne opowiadanie o tym, co się powinno, czego nie, jak traktować ludzi w takiej, a w takiej relacji. Mnie to jedynie pasuje kontrowersja. Nie robię tego specjalnie, tylko to jest natura ósemek. Sprawa prawie dumy, by podkreslać swoją niezależność od wpływów społeczeństwa. Zresztą widać, że ja praktycznie nie mówię, że coś jest normalne czy dziwne, tylko powołuję się na to, że ja coś lubię, że ja coś robię albo, że to na mnie działa. Lubię mówić o swoich upodobaniach, o tym jak kształtuję rzeczywistość wokół mnie i uznaję tylko własną wizję.
Ze mną, to podejrzewam by nie naszalał. To trochę tak jak z piłką nożną: są ludzie, którzy lubią różne akrobatyczne zagrania i zwody, a ja od lat wolę po prostu rozpędzić się i przyp***dolić z całej siły z daleka do rozerwania siatki... i w kwestiach seksu mam niestety takie samo podejście.
Spytałem domowników, czy Tomaszek jest z reguły zmotywowaną osobą... Okazuje się, że niezbyt. Ja bym powiedział, że chyba tylko jeśli coś naprawdę mnie zaintryguje.
Nie traktuję. Nie mam zwyczaju tłumaczyć ludziom, że robią coś źle i jak mają robić dobrze. Po prostu mówię takiej osobie, że mi to nie odpowiada i działam z tym, co mi przyjdzie.