Większość związków kończy się nieszczęśliwie, kłótnie, ciche dni, sceny zazdrości. Może więc rozwiązaniem jest spotykanie się nieformalnie, bez deklaracji?
Związki to dla mnie przeszłość odległa, więc nie wiem jak jest teraz, ale za moich czasów to nie trzeba było żadnego zaprzysiężenia pisać czy też paktu krwi składać, tylko po prostu tak wychodzilo i to było raczej oczywiste, że się było.
Pamiętam jak w podstawówce było:
Chcesz być moją dziewczyną?
A po co?
Bo ładnie pachniesz
Ok.
albo zerwanie
Nie chce już z tobą być, bo teraz kocham Alicję.
Aha, ja też nie chcę.
i koniec bez fochów.
Jak teraz patrzę na tamte czasy to w porównaniu z tymi dzieciakami bylismy mega dziecinni i nieświadomi. W sensie mogliśmy sobie żyć bez wiedzy o seksie, alkoholu i innych zboczeniach i bawić się w chowanego na przerwie albo rzucać mlekiem przez okno bez snapczata.
Pamiętam jak w podstawówce było:
Chcesz być moją dziewczyną?
A po co?
Bo ładnie pachniesz
Ok.
albo zerwanie
Nie chce już z tobą być, bo teraz kocham Alicję.
Aha, ja też nie chcę.
i koniec bez fochów.
Jak teraz patrzę na tamte czasy to w porównaniu z tymi dzieciakami bylismy mega dziecinni i nieświadomi. W sensie mogliśmy sobie żyć bez wiedzy o seksie, alkoholu i innych zboczeniach i bawić się w chowanego na przerwie albo rzucać mlekiem przez okno bez snapczata.