od rana byłam w swojej rodzinnej miejscowości i załatwiałam różne sprawy, teraz już wróciłam do Krakowa i muszę coś w końcu zjeść, chcę ogarnąć łazienkę i wyprać
raczej neutralnie, lubię kina i przekąski kinowe, lubię ten klimat ale nie zawsze leci coś, co mnie zainteresuje, a to jest dla mnie kluczowe. kilka razy w roku na pewno jestem.
nie tyle nie lubię, co nie umiem. nie umiem otworzyć lodówki i zrobić obiadu z tego, co mam i widzę czy mi się nawinie, muszę mieć konkretny przepis i składniki. gotuję najprostsze rzeczy, w większości i tak jem w pracy i zabieram na wynos, także tragedii nie ma.
na jakim etapie życia jest twoje rodzeństwo i przyjaciele? studia, końcówka studiowanie albo już po, praca, singielstwo i imprezki czy mieszkanie z rodzicami, a może już rodzina i dzieci.?
wyprowadziłam się ze swojej rodzinnej miejscowości od razu praktycznie po maturze i z większością osób kontakt mi się urwał, ale widzę na facebooku, że spora ich część i z mojego rocznika, i tych młodszych jak i starszych, ma już rodzinę i dzieci, nie poszli na studia, dziewczyny typowo w domu z dzieciakami, a faceci mają swoje firmy lub wyjeżdżają za granicę do pracy. pod względem finansowym i zawodowym nikt nie ucierpiał - mają prace i godne życie. moja przyjaciółka jest po studiach, ma chłopaka, mieszka w domu z rodzicami i mocno opiekuje się swoją mamą, pomaga w domowych obowiązkach i dorabia sobie. druga przyjaciółka również skończyła studia, w maju wzięła ślub, nie mają dzieci, ale bardzo dobre prace i świetne, wygodne warunki życia. moi bracia też ułożyli sobie życie: oboje są wykształceni, jeden ma swoją firmę za granicą i jest tam ze swoją żoną, która pracuje dla zagranicznej korporacji zdalnie, nie mają dzieci. drugi natomiast mieszka wraz z żoną i dwójką dzieci u niej w rodzinnym domu, dobrze zarabia robiąc to, co lubi. chyba wszystkim w miarę się ułożyło 🤷
były dwie takie sytuacje XD pamiętam, jak w gimnazjum podobał mi się chłopak z wioski obok. był rok starszy, chodził do tej samej szkoły co ja i miał klasę na przeciwko mojej. biegałam za nim baaardzo, czasem pisaliśmy tak o wszystkim i o niczym, ale finalnie nigdy nawet się nie spotkaliśmy, ani nie pogadaliśmy na żywo, bardziej tylko go obserwowałam. druga sytuacja to początek mojej przygody na wyższej szkole po technikum. trwało to tylko pół roku - nie ten kierunek, nie to miejsce, nie ta szkoła. poznałam tam jednak B., z którym od czasu do czasu do tej pory rozmawiam i wielokrotnie przyznałam mu się, jak bardzo mi na nim zależało. pamiętam, jak przygotowywałam mu ściągi, pisałam zadania, referaty, a później zakumplowałam się z jego paczką znajomych, dzięki temu byłam bliżej niego. sporo się widywaliśmy i sporo rozmawialiśmy, nigdy nie pozwolił mi się jednak do siebie zbliżyć. zawsze był bardzo niedostępny, a z tego co wiem, to do tej pory nikogo nie ma, typ samotnika.
nocki źle na mnie działają, gdy są tak nagle 'wrzucone' w mój dzienny i poranny grafik, chociaż jak mamy sezon na bankiety, lub jak pracowałam w sklepie czy na recepcji, mając te nocki częściej, dało się przyzwyczaić. co nie zmienia faktu, że obecnie nie mogę się zwlec z łóżka. ogólnie sam bankiet był w porządku, a taki fakt też dobrze działa na moje samopoczucie, bo nie analizuję i nie myślę o pracy jak się zbiorę do życia w końcu, to będzie lepiej 😅
Widzę, że jesteśmy w tym samym wieku i oboje mieszkamy w Krk i skończyłaś kierunek podobny do mojego! Bardzo miło mi Cię poznać! Jak życie leci? Co dobrego słychać?
twoim zdaniem lepiej kupić nowe mieszkanie od dewelopera czy rynek wtórny?
nie mam zdania na takie tematy, bo to kwestia Twojego wyboru, tego jakie masz możliwości finansowe i czy chcesz urządzić mieszkanie w konkretny sposób to tak, jakby mówić czy lepiej kupić dżinsy, czy dresy 🤷 jeżeli masz warunki finansowe to oczywiście, że fajnie kupić nowiutkie od dewelopera; masz konkretną wizję swojego mieszkania i urządzenia go, to kupujesz w stanie surowym do wyremontowania i umeblowania po swojemu, a jeżeli ci na tym nie zależy, to kupujesz już gotowy do wejścia, no co kto woli i jakie ma możliwości