Szczerze mówiąc, to coraz rzadziej staram się patrzeć w przyszłość, a to dlatego, że najzwyczajniej w świecie niezbyt podoba mi się to, co w niej widzę. Doskonale wiem i mam z tyłu głowy to, że niedługo będę musiał powiedzieć: „pas” i pożegnać się z robieniem tego, czym od lat się zajmuję, ale zdecydowanie nie wybieram się na „emeryturę” i nawet nie chcę o tym myśleć. Mój czas dalej nie nadszedł i powtarzam to za każdym razem, gdy dostaję podobne pytanie. Będę z siebie dawał maksimum jeszcze tyle czasu, ile dam radę, a więc naprawdę sporo. Pracuję ciężej i ciężej, a do tego wciąż czuję pokłady wielkich ambicji i energii, co jak zawsze świetnie przełoży się na moje działania. Wierzcie mi, przede mną jeszcze wiele, mimo wszystko...
Można by powiedzieć, że udało ci się mnie wyciągnąć z jaskini, Tony (jedynie metaforycznie rzecz jasna). Kogo jak kogo, ale akurat ciebie stęsknionego się tutaj nie spodziewałem. A nie jest tajemnicą, jak trudno mnie zaskoczyć.
Cóż, mogłoby się wydawać, że z wiekiem ilość wolnego czasu rośnie jako wypadkowa mniejszej liczby obowiązków. Dobrze wiesz, że moi bliscy od zawsze zarzucali mi, słusznie zresztą, przesadne poświęcanie się tymże obowiązkom, ale w ostatnich miesiącach poziom mojego skupienia się na sprawach Ligi i szkoleniu młodych, którzy dopiero oswajają się ze swoimi umiejętnościami czy mocami, najprawdopodobniej przerosło nawet ich najśmielsze oczekiwania. Nie jestem za to aż tak „aktywny w boju”, więc dla nich to niejako plus, nie obawiają się tak o to, że coś mi się stanie. Moi synowie i inni podopieczni są już na tyle dojrzali i na tyle wyszkoleni, że mogę (sam jeszcze nie do końca wierzę, że to mówię) pozwolić im na samodzielne sprawowanie pieczy nad Gotham chociaż przez jakiś czas. A sam muszę przyznać, że naprawdę dobrze się czuję. Rzeczy, którymi się teraz zajmuję, dają mi poczucie niebywałej satysfakcji, samozadowolenia - czyli tego, o czym w początkowych latach moich działań nie było nawet mowy...
Jeżeli reflektujesz i uda ci się mnie złapać w wolnej chwili, chętnie nadrobię zaległości i dowiem się, nad czym ty pracujesz ostatnimi czasy. Morgan tęskni za wujkiem Bruce'em?
View more
To naprawdę pierwsza rzecz, jaka przyszła ci do głowy? Pomoc Seliny niczemu nie umniejsza, a twoja hipokryzja w tej kwestii jest zatrważająca. Czyżby wyleciało ci z głowy to, że gdyby nie Talia, oddziały GCPD zabrałyby cię niesprawnego jeszcze wcześniej? Przesadziłem z pozytywną oceną twoich możliwości. Nawet ja nie myślałem bowiem, wbrew pozorom, że ta cała sytuacja odbije się na tobie w taki sposób...
Nie uważasz, że to dość odważna hipoteza, mając na uwadze twój stan po naszej ostatniej potyczce? I wtedy początkowo wykazywałeś się przecież dużym entuzjazmem, wiarą we własne możliwości i starałeś się mnie sprowokować, ale koniec końców, z tego, co pamiętam, a pamięć mam znakomitą, nie byłeś już tak gadatliwy w chwili, kiedy było już po wszystkim. Najwyraźniej ta, nawet tak poważna, lekcja pokory musiała wylecieć ci z głowy na skutek odniesionych obrażeń. Jak widzisz, jestem więc niesamowicie wyrozumiały i sam znalazłem przyczynę twojej lekkomyślności oraz zdecydowanego zagalopowania się, toteż ten jedyny raz, postaram się z tobą obejść łagodniej niż za pierwszym razem. Choć niczego nie obiecuję...
Nie jestem zaskoczony tym, że nie zdajesz sobie z tego sprawy z raczej wiadomych wszystkim powodów, ale skup się i postaraj zrozumieć, że obwołanie mnie zakompleksionym, a dosłownie chwilę później nazwanie siebie samego najlepszym to tzw. hipokryzja, Klaunie. Słaba próba zaspokojenia narcystycznej potrzeby ciągłego uświadamiania innych o swojej (rzekomej rzecz jasna) wielkości; jest z tobą gorzej niż zwykle...
Selina... Co tym razem skłoniło cię do powrotu do Gotham? Jaką błyskotkę masz na oku obecnie? Nie uwierzę, że wróciłaś przykładowo z tęsknoty, a więc możesz sobie darować niepotrzebną kokieterię... Zaoszczędzimy w ten sposób trochę czasu, którego zresztą w przypadku rozmowy z tobą zazwyczaj i tak nie ma za wiele. Najprawdopodobniej za stosunkowo niedługo znikniesz bez słowa, a ja muszę w takim razie dobrze wykorzystać tę krótką chwilę i zdobyć od ciebie jak najwięcej informacji. Nie oszukujmy się, przecież dobrze się znamy.
Z tobą, Wando, także przez długi czas nie miałem okazji pomówić. Tym bardziej się cieszę, że w końcu takowa nadeszła. Powiedz, dlaczego znów zniknęłaś na tak długo bez słowa? Wiesz chyba, że możesz liczyć na moje wsparcie i jeżeli coś się dzieje, to jestem gotów ci pomóc. W każdej sytuacji. Wierzę, że nie miałaś żadnych problemów i po prostu postanowiłaś zrobić sobie kolejny mały "urlop", aczkolwiek najlepiej byłoby, gdybyś zgodziła się wpaść do Wayne Manor i wtedy wyjaśniła mi wszystko dla świętego spokoju. Żywię ogromną nadzieję, że przyjmiesz propozycję. Pamiętaj rzecz jasna, że drzwi mojej posiadłości są dla ciebie zawsze otwarte, nie tylko w tej sytuacji. Czekam z niecierpliwością na twoje przybycie.
Niczego nie podsumowywałem. Nie chciałem wracać do tego, co wydarzyło się przez ostatnie 365 dni. Domyślam się, że rozumiesz dlaczego. To był trudny rok. Stało się tak wiele złych, przykrych rzeczy... Trudno o tym mówić nawet z perspektywy czasu. Dla mnie najgorsze było poczucie bezsilności, świadomość tego, że niczego nie mogę zrobić, ażeby było lepiej. W ten rok wchodzę jednak z nadzieją w to, że wszystko wróci do normy. Ufam, że u ciebie w porządku. Fakt, długo nie mieliśmy kontaktu, ale wiem, że umiesz o siebie zadbać, nie miałem więc żadnych obaw co do tego, jak się trzymasz. Mam nadzieję, że się nie myliłem. W końcu niejedno już przeżyłaś...
Jeśli myślisz, że mi na tym zależy, to niestety muszę cię uświadomić, że jesteś w przeogromnym błędzie. Na twoim miejscu starałbym się jednak o to, żeby się tak nie stało. Po kilku zgrabnie wplecionych w twoich wypowiedziach słowach uznania dla mojej osoby coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że zdajesz sobie sprawę z tego, czego już dokonywałem i do czego jestem zdolny, więc raczej nie postąpisz niewłaściwie i zastanowisz się dwa razy przed wypowiedzeniem następnego zdania. Tak przynajmniej bym ci radził...