Ale to niemożliwe, bo gdyby nie upadek Zakonu, przyszłaby taka Brail i wsyztskich powyrzynała. Kiedyś nienawidziłam duchowieństwa. *wyszczerz* No i ogólnie ludzi. Miałam chore ambicje, by być jedyną osobą na świecie...
*wstała i otarła policzki* Może dla niektórych jesteś nikim i mógłbyś nie istnieć, ale na pewno nie dla mnie. Dla mnie jesteś kimś wyjątkowym, kto wszedł w moje życie i już nie wyjdzie...*urwała, zaczął boleć ją brzuch*/Julia
*stanął w miejscu próbując stłumić wszystko w sobie* Taa.. *zerknął na nią* Co się dzieje?
Ale tylko to mi przychodzi do głowy. Zawsze, jak miałam ukochaną osobę, to po niedługim czasie zwyczajnie odchodziła... Tak po prostu... *oparła się o ścianę*
*rzuca scyzorykiem, który wbija się w podłogę* Nienawidzę tego! Nienawidzę gdy wzruszasz ramionami! To jest takie obojętne, bez uczuć. *kusa na podłodze i łapie się za głowę* Gdzie jest ten chłopak, który uśmiechał się za każdym razem kiedy powiedziałam coś głupiego? A może nigdy go nie było?/Julia
Masz rację, bez uczuć. To jest najlepsze. *popatrzył tępo przed siebie, ale to, co na końcu powiedziała, sprawiło, że coś "dźgnęło" go w serce* ...Mam się uśmiechać? Ja? *zdenerwował się, tym razem było widać to nawet w jego oczach. Wybuchł po prostu, nie mogąc być już spokojny.* Jak mam się w ogóle uśmiechać, kiedy ktoś mi powiedział, że jestem nikim i mogę nie istnieć! *zaczął krążyć po pokoju nerwowo* Ludzie są okrutni. Ja to wiedziałem. *gada bardziej do siebie* Mimo to brnąłem do poznania innych.. O nie, koniec z tym. Mój dystans do ludzi powiększył się, i to bardzo!