@bezbronnaistota

✧ Şehzade Mustafa ✧

Ask @bezbronnaistota

Sort by:

LatestTop

Jezu jesteś tutaj !!!! Wracaj natychmiasy

Bardzo bym chciała drogi anonku. Dołożyłabym wszelkich starań do tego, aby móc tu regularnie zaglądać. Bardzo tęsknie, a zdarza się nawet, że łezka zakręci się w oku na wspomnienie czasów tworzenia w świecie RP. Wszystko wskazywałoby na to, iż powinnam powrócić, aby poczuć się lepiej i nie mieć do czego wylewać żali, aczkolwiek jest jedno ,,ale'', które wcale nie jest taką drobną przeszkodą. Od końcówki pierwszego tygodnia szkoły nie mam czasu kompletnie na nic. Na palcach u jednej ręki mogę wyliczyć momenty, w których miałam chwilę odpoczynku. Dodatkowo jeśli już znajdzie się ulotna ,,sekunda'' wytchnienia spędzam ją z rodziną, najbliższymi znajomymi lub na moich największych pasjach czyli byciu kibicem w dziedzinach piłki nożnej i skoków narciarskich. Na drugim planie po tych aspektach znajduje się jeszcze redakcja, w której pracuje. Obecnie nawet tam nie jestem w stanie oddać cząstki własnej pracy. Przepraszam z całego serduszka i duszyczki, ale obiecuję każdemu kto tu został oraz @xxspringrose że jeśli bliżej jakichś świąt znajdę czas to choć na moment zajrzę ponownie do świata fikcji i jeśli tylko Ewelinka będzie chciała okresowo stworzę z nią cokolwiek. Może mój powrót będzie pod osłoną Mustafy, a jeśli autorka najcudowniejszej Hurrem znajdzie moment wolnego i inną osobę do tworzenia z nią zaczętego wątku to przeobrażę się w kogoś innego. Do zobaczenia, kwiatuszki!

View more

☀ I don't know... ☀

✧ Şehzade Mustafa ✧
Zniknął z rzędem gęstych, ciemnozielonych krzewów, które dumnie przyozdabiały pałacowe alejki. Nogi odmówiły mu dalszego posłuszeństwa i zaprzestały wykonywania dalszych, żwawych, a jednak przepełnionych niepewnością kroków. Uczucie zawahania przebiegało przez jego organizm i wychodziło poza niego, emanując falami braku upewnienia na odległość przynajmniej 100 metrów. Czuł jak palce u jego stóp zastygały w miejscu. Miał wrażenie, że zaraz całe jego ciało zamarznie, nie będzie zdolne do jakiegokolwiek ruchu. Jego umysł i dusza nie przyswoiły jeszcze ulotnych chwil, które wirowały wokół dwóch istot jeszcze kilkanaście minut temu. Nie potrafiły przetworzyć tych subtelnych, nieśmiałych aczkolwiek romantycznych, czułych i nieprzewidywalnych gestów. Wszystko wydawało się być tylko nader realnym snem. Nawet aniołowie w niebie i diabeł, zasiadający na piekielnym, rozgrzanym do czerwoności tronie, nie uznaliby tego za wizję, a co dopiero jawę. Wszystkie pozaludzkie stworzenia przyglądały się postaci Księcia z wielkim niedowierzaniem. Ich tęczówki przepełnione zdezorientowaniem wbijały w Mustafę miliony niewygodnych, przeszywających na wskroś spojrzeń. Mężczyzna wyraźnie odczuwał osaczenie i oskarżający wzrok innych. Przez jego ramiona przeleciał dreszcz. Był tak zimny i nieczuły, iż przyprawił go o gęsią skórkę. Strużka lodowatego potu spłynęła bezwiednie wzdłuż kręgosłupa i zatrzymała się u wylotu kaftana. Dłonie człowieka, który skrzętnie ukrywał posturę za niewinnie rosnącą roślinnością uniósł obydwie, lekko zmarszczone i zmarznięte dłonie. Bacznym okiem przeanalizował kolejne wspomnienia, uderzające w bramy jego oderwanego od rzeczywistości umysłu. W tamtym momencie podobnie jak wcześniej, miał okazję delektować się fatamorganicznym złudzeniem, jakim były kończyny wielkiej Sułtanki. Niemalże już chwytał jej jedwabiste ręce, przyodziane w najdelikatniejszą ze skór, z którymi miał w życiu styczność. Czuł różany zapach, dopływający do jego nozdrzy wprost z szyi, dekoltu oraz całej bogato zdobionej, wykwintnej i świadczącej o dostojeństwie sukni. Zmrużył powieki. Ujrzał najcudniejszy obraz, który zapisał się w jego wyobraźni złotymi zgłoskami i wrył się w nią tak głęboko, że pomimo wielu prób, Książę wiedział, iż nigdy się go nie wyzbędzie. Rude loki, okalające jej smukłą, jaśminową cerę. Pełne, cynobrowe usta, z których tak pięknie wybrzmiewało jego własne imię. Delikatne rumieńce, które wykwitały na jej licach, przybierając odcień pąsowy. Czubki ich nosów już niemal się stykały. W tej chwili do jego uszu dotarł odległy, acz bardzo wyraźny głos strażnika. Mężczyzna wzdrygnął się i z mimiką przerażonego szaleńca odskoczył na bok. Odruchowo chwycił za sztylet, spoczywający w drogocennej pochwie i wymierzył cel, którym został bezbronny halabardzista. Kiedy latorośl Sułtanki Mahidevran przypisała znajomy wizerunek do poznanej kiedyś osobistości, szybko schowała lśniące, metalowe ostrze na określone jej miejsce.
- - https://justpaste.it/Mustafa_Night - -

View more

Jezu jak ty pieknie piszesz, może dołączysz jeszcze gdzies?

( Dziękuje ♥ Mam jeszcze jedno konto, ale nie chcę go ujawniać :) Zazwyczaj gdy tutaj wspominałam o nowej historii, kończyła się ona zbyt szybko. Jak stworzę na tajemniczej postaci kilka wątków to dam Wam link. ♥ )

Related users

Jdzu, jak ty genialnie piszesz! Po prostu zapiera dech...

( Dziękuje moje kochane gwiazdeczki! ♥
Sama nie mogę uwierzyć, że już tyle Was tu jest! :o
To bardzo motywuje do dalszego pisania!
Jesteście cudowni. ♥ ♥ ♥ Pozdrawiam <3 )

☀ I'm coming home ☀

✧ Şehzade Mustafa ✧
Atmosfera panująca w praktycznie pustej komnacie była dość przytłaczająca. Po wyjściu Sułtanki Mahidevran godziny z powrotem zaczęły uciekać zbyt szybko. Czas mijał nie ubłagalnie, wpychając na sklepienie niebieskie czarną barwę, gdzieniegdzie przyodzianą w srebrzyste punkty, zwane gwiazdami. Książę pogrążony w lekturze wierszy pewnego, znanego poety zupełnie zatracił się w słowach, które przyodziane były delikatną, zwiewną liryką. Przejeżdżając opuszkami palców po gładkim pergaminie, próbował choć trochę zrozumieć zawiłe spostrzeżenia autora, dotyczące bezgranicznej miłości. Od zawsze lubił szukać w czyichś wypowiedziach ukrytego sensu, drugiego dna, odzwierciedlenia osobistych odczuć, uosobienia indywidualnych marzeń i ambicji. Każdy inaczej rozumie dany utwór. Jedni, niewrażliwcy, okrutnicy zamykają swój ograniczony umysł na spektakularne znaczenie napisanych przez pisarza zdań. Na całe szczęście istnieje również druga grupa ludzi, którzy umiejętnie odczuwają wszystko co ktoś uzdolniony pragnął im przekazać. Do których należał Mustafa? Zapewne tkwił gdzieś pośrodku. Był wyjątkiem. Wyróżnionym z tłumu. Delikatny wiatr, który w porównaniu z sytuacją sprzed paru godzin znacznie zelżał na sile, wpadł do pomieszczenia. Jego powiewy pełne subtelności i gracji dotarły do nieskazitelnego lica mężczyzny. Chłód jaki w sobie zawierały niemal natychmiast dał mu się we znaki. Przepełnione ciepłym brązem oczęta oderwały się od pożółkłego papieru, a kierowany przez nich wzrok spoczął na otwartych drzwiach, które prowadziły na taras. Pod wpływem ruchu obu dłoni istoty płci męskiej, oprawiona w skórę księga zamknęła się z cichym trzaskiem. Syn Padyszacha uniósł całą posturę ku górze. Kończynami górnymi odsunął nieco krzesło, na którym jeszcze przed momentem zasiadywał. Szybko skierował kroki w stronę napływu zimna. Niedomknięte wrota nie były przyczyną ogromnej tragedii, albowiem ich rozwarcie było niewielkie i krótkotrwałe. Utęsknione, przemęczone spojrzenie czekoladowych tęczówek powędrowało na łoże. Wysłało znaczne bodźce do umysłu, a ten z łatwością pokierował nogami. Postać opadła bezwiednie na śliską, miękką tkaninę, którą okryte było miejsce spoczynku. Potrzeba snu dla organizmu była na prawdę spora. Książę n
a krótki okres uniósł się jeszcze z pozycji leżącej. Odpiął guziki, przeszkadzającego kaftana, a następnie jednym prostym gestem ściągnął ubiór z swego ciała, okazując przy tym umięśnioną klatkę piersiową. Niedaleko niego w spokoju spoczywała lniana koszula, którą rano niedbale porzucił. Prawa ręka powędrowała w kierunku jasnego stroju. Niebawem przykrył on śniadą skórę Mustafy. Wtedy w spokoju mógł udać się do krainy Morfeusza, który już od dawna wzywał go w swoje progi. Ignorowanie zaproszeń to bardzo niestosowne zachowanie, toteż nie było ono godne członka Dynastii Osmanów. Nie zwlekając dłużej zabrał lekki bagaż wyobraźni i wyruszył w drogę. U celu wędrówki przywitano go z ogromną radością.
- - https://justpaste.it/rltk - -

View more

https://justpaste.it/rkx5

✧ Mâhidevrân Sultan [zamkn.]
Dostrzegł, że matka wyraźnie posmutniała na wspomnienie o ukochanej córce. Zapewne jej duszy nie było wcale lżej niż sumieniu i umysłowi Mustafy. Każdego dnia na nowo mogli się zadręczać wszelkimi obawami dotyczącymi tej samej osoby - pięknolicej, radosnej, urokliwej Sułtanki Raziye, która swoją obecnością potrafiła uszczęśliwić każdą stąpającą po ziemskim padole istotę. Książę na moment zmrużył jaśminowe powieki. Nie zmusił go do tego nadmiar słońca, a zbyt wiele niepotrzebnego smutku i negatywnych emocji. Powinien cieszyć się łaską jakiej Padyszach udzielił Mahidevran. Nie wobec wszystkich był tak łaskawy i dobrotliwy. Już nie jedno stworzenie ludzkie spotkało się z jego okrutną odmową i odrzuceniem. Czasami zastanawiał się czy w danej chwili uczyniłby to samo co ojciec. Podobne myśli przewijały mu się setki razy po rozległych terenach jego pojętnego mózgu, bytującego za osłoną twardej czaszki. Kiedyś miał wrażenie, że serce musi być połączone z rozsądkiem więzią trwałą, nierozerwalną, aczkolwiek w końcu począł dostrzegać wyraźne, definitywne różnice między dwoma rejonami jego organizmu. Uczucie nie miały prawa iść w zgodniej parze z przemyślanymi decyzjami. Niektóre osądy wydaje się pod wpływem impulsu. Gdyby nie owy bodziec zapewne do stolicy wybrałby się dopiero przy okazji wojny. Intensywnie zastanawiał się nad jednym zagadnieniem. Czyż ojciec przez te wszystkie lata od wyjazdu ze stolicy pragnął kiedykolwiek ujrzeć Swego potomka. Z krainy, w której każdy błądzi, szukając w każdej sprawie, powodującej idylliczność wewnętrznego ducha, drugiego, mrocznego dna, przywiódł go na Ziemię melodyjny, śpiewny głos rodzicielki. Gdy zakończyła swą wypowiedź,jego rysy przybrały zafrasowany wyraz.-Kocham ją i chcę, żeby tutaj była, lecz jeśli lepiej czuje się, przebywając w stolicy, jestem gotów poświęcić własne szczęście dla jej upodobania.-powiedział, spuszczając wzrok na smukłe dłonie splecione w idealną jedność. Następnie rozpoczęła się konwersacja na tematy bardziej trywialne. Zupełnie odbiegli od poprzedniego rodzaju rozmowy. Na ich ustach coraz częściej pojawiał się szczery uśmiech. Żartowali, a nieraz można było usłyszeć ich donośny chichot. Wszystko co dobre jednak szybko dobiega końca. Oboje zdawali sobie sprawę, że przygotowania do wyjazdu należy poczynić już w ciągu najbliższej doby. Mustafa nie miał śmiałości i odwagi wypraszać Sułtankę z własnej komnaty, ale ta bez żadnego apelu sama uszykowała swą posturę do wyjścia poza progi Książęcego pomieszczenia.-Miejmy nadzieję, że ten wyjazd przyniesie nam tylko i wyłącznie wiele radości. Wrócimy do Manisy silniejsi. Każdy wróg ponownie z pokorą pokłoni się przed naszym obliczem i przyzna należyte racje. Niezmiernie się cieszę, że zdołałaś mnie odwiedzić. Zarządzę, abyśmy opuścili prowincję jak najszybciej.-oznajmił, przyglądając się reakcji kobiety.Wykonał w jej stronę dwa kroki i objął jej ramiona swymi kończynami. Potem odsunęli się od siebie,a Mustafa w spokoju obserwował wychodzącą Mahidevran.

View more

https://justpaste.it/rkpq

✧ Mâhidevrân Sultan [zamkn.]
Gdy jej kąciki ust zadrgały ku górze, a jego oczom ukazał się jej szeroki, perlisty uśmiech, źrenice mężczyzny mimowolnie uległy powiększeniu. Jego mózg nie do końca był w stanie przyswoić co właśnie się dzieje. Był przekonany, że przyczyna wezwania rodzicielki do stolicy ma w sobie ziarno goryczy, a mimika jej twarzy świadczyła o zupełnie innej prawdzie. Wytężył nieco swój wzrok, który bezwiednie osiadł na licu kobiety spowitym bladością, która powoli ustępowała niewinnemu różowi. Kiedy owa barwa na dobre zagościła na jej nieskazitelnej cerze, ciecz w postaci śliny została ledwo zauważalnie, przełknięta przez Sułtankę. Z jej pełnych nieco wyschniętych ust zaczął wydobywać się skromny potok słów, który zawiesił swój nurt w pewnej chwili. Książę przeraził się zdaniem wypowiedzianym przez jego gościa. Serce, które do tej pory wiodło przyspieszony tryb bicia natychmiast zatrzymało się pod wpływem gorzkich łez występujących na policzkach Mahidevran. Działał pod wpływem nieznanych emocji. Mocniej ścisnął dłoń rodzicielki. Nie mógł jednak wyrzucić z siebie żadnego, nawet błahego wyrazu. Z niepokojem przyglądał się dalszym ruchom i gestom Valide, które usilnie chciały przedrzeć się przez jej kamienną twarz. Zaczęła ponownie wypuszczać zdania, które tylko podsyciły podenerwowanie mężczyzny. W komnacie zapanowało milczenie, budujące jeszcze gorszą atmosferę. Ciszę pokonał dźwięk, którego Mustafa najmniej się spodziewał. Huśtawka nastrojów drugiej istoty wprawiała go w ogromną zadumę. Chichot ,,Wiecznie pięknej'' był zupełnie nieoczekiwaną reakcją. Ottomanka ułożyła jedną z dłoni na podbródku syna i uniosła go ku górze. Wtem poczęła tłumaczyć całe wydarzenie. Kamień jaki zalegał na biednym sercu członka Dynastii Osmanów stoczył się z ogromną prędkością. -Nawet nie wiesz jak mnie przestraszyłaś.- zaczął, umieszczając lewą rękę na klatce piersiowej. Jego wdechy i wydechy przybrały szybsze tempo. Kiedy do jego świadomości dotarło, że już nic nie grozi najważniejszej kobiecie w jego życiu uniósł rozanielone spojrzenie na jej piękne oczęta. -Cieszę się, że pojawiła się szansa na porzucenie wyzutych z dobroci i sprawiedliwości emocji, jakimi obdarzał Cię do tej pory Sułtan. Jeśli chodzi o bezpieczeństwo mojego wyjazdu, myślę że władca nie będzie miał nic przeciwko. Stęskniłem się za braćmi i ojcem, których widoku los mi tak szczędzi. Jesteśmy rodziną. Łączy nas nierozerwalna więź. Omijając jednak braterskie relację, pragnę ujrzeć mą cudowną, piękną siostrę - Raziye, która jest moim oczkiem w głowie. Bez niej Manisa straciła należyty urok. Mam do Ciebie prośbę, Matko, namów ją do powrotu. - zakończyłem drżącym tonem, który bardzo rzadko pojawiał się w uczuciach związanych z wypowiadanymi przez niego słowami. W tym przypadku na prawdę często popadał w melancholię. Był z nią bardzo zżyty. Za każdym razem kiedy siadał do biurka bał się unieść pióro i przejechać jego końcem po pergaminie, skierowanym do siostry. Obawiał się, iż zniszczy jej radość z pobytu w stolicy.

View more

https://justpaste.it/rkj3

✧ Mâhidevrân Sultan [zamkn.]
Jej klatka piersiowa z gracją powędrowała do góry na znak, iż rodzicielka Księcia nabrała do płuc sporą ilość powietrza zawartego w dość gęstej atmosferze. Zima owiała całą przestrzeń swoją srogością i chłodem. Mustafa w oczekiwaniu na odpowiedź, do której Valide ewidentnie się przygotowywała utkwił apatyczny wzrok w osadzających się, na delikatnym szkle okna, śnieżynkach. Utworzyły niebywały wzór, który za sprawą mrozu został utrwalony na szybie w postaci sporawego szronu. Z gardła Mahidevran wydobył się pewien wydźwięk, który otrzeźwił jego świadomość. Niemal natychmiast skierował na jej lico własne przepełnione ciepłym brązem tęczówki. Na całe szczęście kobiecie nic nie dolegało. Na pierwszy rzut oka wyglądała na szczęśliwą, co jeszcze bardziej radowało jej pierworodnego. Istota wykonała kilka prostych ruchów, skierowując własne kroki, na wskroś przesiąknięte dostojnością i gracją, w stronę niewielkiego ottomanu spowitego oziębłą bielą i odrobinę przyjemniejszym dla całokształtu błękitem. Jej kolana zgięły się i już po chwili plecy postaci dotknęły miękkiego materiału, którym obity był cały mebel. Jego spostrzegawczość zadziałała w szybkim tempie, dzięki czemu z łatwością dostrzegł ledwo widoczny gest Sułtanki. Ruszył w jej stronę i umiejscowił własną posturę tuż obok niej. Widział, że matka chce coś dopowiedzieć, więc nie miał najmniejszego zamiaru jej tego utrudniać. Mieszanka gazów na powrót zagościła w jamie ustnej Ottomanki, a następnie bez trudu przepłynęła prostą drogą, aż do płuc. Słowa wypowiedziane przez osobę płci żeńskiej wywołały na twarzy jej towarzysza niemałe zdziwienie. Uniósł prawą brew do góry, nadając swym rysom zaciekawionego wyrazu. - Mam nadzieję, że nic się nie stało? - wychrypiał, próbując znaleźć w tęczówkach rodzicielki jakiekolwiek emocje, świadczące o rodzaju otrzymanej wiadomości. Jak na złość milczała niczym zaklęty, rozłożysty dąb. Zniecierpliwienie w głębi jego duszy wzrastało z każdym kolejnym momentem głuchej ciszy, od czasu do czasu zakłócanej przez szum porywistego wiatru, szalejącego na zewnątrz. Ujął jej dłoń i subtelnie ją ścisnął w ramach zachęty do dalszej konwersacji. Postać w końcu się nad nim zlitowała. Jej krtań zadrgała i wtedy dosłyszeć można było kolejne zdanie. Książę ani myślał zaznać spokoju po tak dwuznacznym wyznaniu. Co mogło się wydarzyć? Dlaczego padyszach tego świata pragnie ujrzeć żonę, którą przed laty bezczelnie, bezdusznie odrzucił, bez konkretnej przyczyny. - Wybacz mą ciekawość, ale czy mógłbym poznać przyczynę tego wezwania? - spytał, a w jego głosie wyraźnie zadźwięczał niepokój. -Oczywiście bez względu na wszystko chciałbym Ci towarzyszyć w podróży do Konstantynopola. -dodał, kierując się apelem rozsądku. Nadal dręczyło go jedno zagadnienie: Czy Sułtanka uczyniła coś co mogło podchodzić pod impertynenckie zachowanie wobec władcy? Przełknął głośno ślinę, a swe smukłe dłonie ułożył na kolanach, okrytych przyjemnym materiałem kaftana, Czekał cierpliwie na dalszą wypowiedź kobiety.

View more

https://justpaste.it/rgvv

✧ Mâhidevrân Sultan [zamkn.]
- Książę, musimy wybudować nowe studnie. Jest to teren, który dopadła groźna, su7cha zima. - odrzekł Lala, gdy Mustafa skierował swój zniecierpliwiony, a zarazem zmartwiony wzrok na jego oblicze. Mężczyzna uniósł jedną z dłoni i umiejscowił ją na gładkiej brodzie. Palcami przeczesał ciemne kosmyki odrastające od skóry i wyraźnie się zamyślił. - Azamie, ile mamy pieniędzy w skarbcu ? - wydobył z siebie po kilku minutach bacznej zadumy. Zmrużył powieki, patrząc na lico drugiego z poddanych. Ten skinął głową w jego stronę. Powoli nabrał powietrza do płuc i cicho odchrząknął. - Wystarczy nam na utworzenie jednego kompleksu, którego plany powstały przeszło rok temu, albo na 10 studni na terenie całej Manisy. - oznajmił osobnik, który przywdział beżowy kaftan z licznymi brązowymi zdobieniami po bokach. Splótł swoje ręce razem i ułożył je w pobliżu żołądka, schowanego za osłoną śniadej skóry. - Wybudujcie 5 studni na Południu, 2 w stolicy i 3 na Północy. - odrzekł, a kąciki jego ust zadrgały ku górze. - Teraz najważniejsze jest dobro mieszkańców. W drugiej kolejności od tych w stolicy poprowadźcie kanały prowadzące do tamtych terenów. Przy źródle zamontujcie drewniane klapy o średnicy całego otworu oraz dźwignie umożliwiające opuszczanie i podnoszenie owej przeszkody. W taki sposób, gdy w przyszłości nadejdzie kryzys, odprowadzimy wodę w tamte rejony. - dodał i uniósł swoją sylwetkę do góry. - Obrady Divanu uważam za zamknięte. - zakończył hardo unosząc podbródek. Wszyscy obecni dygnęli całym swym ciałem i wyczekali momentu w którym Mustafa opuścił salę audiencyjną.
[ Four hours later ]
Przejechał białym, puchowym, aczkolwiek zbitym piórem, którego końcówka skąpała się w czarnym atramencie, po gładkiej powierzchni pergaminu. Wyzbył się pewnej ilości powietrza z organizmu, aby ciemna ciecz szybciej zaschła. Właśnie w tej chwili do jego uszu dobiegło ciche pukanie. Zostało powtórzone trzy razy. Odłożył przyrząd służący do pisania na bok i oparł obydwie dłonie o ciemny blaty biurka. - Wejść. - powiedział dość donośnym tonem, z niecierpliwością wyczekując tajemniczego gościa. W progu mahoniowych wrót zaiskrzyła się kobieca postura. Jej ciemne włosy były splecione w idealnego, sztywnego koka. Odziana była w szmaragdową suknię ze złotymi wszywkami na rękawach. Na szyi lśniła piękna kolia zdobiona zielonymi kamieniami szlachetnymi. Jej oblicze było mu dobrze znane. Jego ukochana matka. Rodzicielka, która nigdy nie pozwoliła na jego smutek i łzy. Ocierała je własnymi, wyszywanymi po nocach chustami. Był jej wdzięczny za każdą rzecz, którą uczyniła dla jego dobra. -Valide.-ukłonił się. Delikatnie ujął jej dłoń i złożył na niej przelotny pocałunek, aby następnie móc przyłożyć kończynę do swego nieskazitelnego czoła. Bez dłuższych ceregieli objął ją i wtulił swoją twarz w miękki materiał jej ubrania. -Jestem rad z Twej wizyty matko. To prawda, czas ucieka mi przez palce, niczym piasek. Mam jednak nadzieję, że dobrze się miewasz?-spytał z wyraźną troską w głosie.

View more

https://justpaste.it/rgyl

✧ Daenerys Hatun
Zamrugał kilkakrotnie jakby nie dowierzając, że owe wydarzenie miało miejsce w rzeczywistości. Gdyby nie był tego pewny, możliwe, że zadeklarowałby, iż ujrzał najcudowniejszą w swym życiu fatamorganę. Kobieta w bieli stała naprzeciw niego delikatnie muskając książęce oblicze własnym łaskawym spojrzeniem skierowanym tuż od fantazyjnych tęczówek w kolorze głębokiej, magicznej zieleni. Ułożył jedną ze smukłych dłoni na jej bladym policzku, z wyczuciem przejechał opuszkami palców po nieskazitelnej, gładkiej, niczym jedwab cerze. Istny aksamit jawiący się pod jego paznokciami pokrywał całe jej ciało. Hurysa, anielica, Daenerys.. Jego ambra.. Największe uzależnienie. Ucieleśnienie każdego z marzeń i pięknych snów. Żadna istota nie mogła się z nią równać. Mogły one co najwyżej zawiązać jej rzemyczek u sandałów, które przywdziewano latem. - Moja ukochana. Uczucie jakim Cię obdarzyłem nie znajdzie właściwego odzwierciedlenia w słowach. Padam na twarz i biję się w piersi, albowiem po raz pierwszy Bóg zesłał mi pod sam nos tak magiczny cud. Błagam zapewnij mnie, że nie znajduję się w złudnej krainie Morfeusza. Jeśli jednak zamilkniesz chcę już nigdy nie unieść swych powiek ku górze, by na zawsze ma dusza tkwiła w tym rajskim świecie między niebem, a ziemskim padołem.-wyszeptał, nachylając się nad jej uchem. Delikatnie ucałował płatek, będący częścią narządu słuchu. Następnie drugą z kończyn położył na jej jasnych, wręcz białych włosach. Przesunął pod palcami wygładzone blond kosmyki i bez pamięci zatonął w jej malinowych ustach, które wręcz wzywały go otulając własne słowa czystą, perfekcyjną zmysłowością. Dopiero po jakimś czasie do jego uszu dobiegło donośne pukanie. Zwrócił swój rozbiegany wzrok wprost na ciężkie mahoniowe drzwi. -Wejść.-odrzekł stłumionym, nie do końca obecnym głosem. Z powodu krótkiej absencji, jego ton wydawał się jakby zdławiony, aczkolwiek tajemniczy gość usłyszał rozkaz. Już po chwili wrota rozwarły się, a w ich progu stanął niewysoki halabardzista o kasztanowych włosach i apatycznym spojrzeniu.-Książę, wybacz, że przeszkadzam.-skłonił nisko głowę i nie śmiał unosić do góry własnych oczu. -Lala Pasha kazał Ci przekazać, że brak wody na południu prowincji osiągnął krytyczny poziom, jeśli szybko czegoś nie uczynimy fala mieszkańców napłynie do środkowej części w efekcie czego zabraknie nam wszystkim pożywienia do wykarmienia tak dużej ilości osób. Doradca i inni mężowie stanu czekają na Ciebie w sali audiencyjnej.-powiedział, używając do tego zaledwie dwóch, krótkich wdechów. Obraz jawiący się Mustafie delikatnie zaszedł mgłą. Nie chciał żegnać się z lubą. Zerknął na nią nieśmiało. Dziewczę uniosło rękę ku jego przedramieniu. Na jego policzku złożyła przelotny pocałunek i skinęła głową. Opuściła komnatę wraz z halabardzistą. Był pewien, że już nie wróci. Kiedy pragnął wezwać służące do przygotowania kaftana w pomieszczeniu na nowo zagościło jego światełko nadziei. Z łatwością pomogła nałożyć mu ubranie i wyprawiła go w dalszą drogę.

View more

https://justpaste.it/rg1r

✧ Daenerys Hatun
[ Sweet dreams ]
Istota o niebieskich oczętach i jasnej, jak porcelana karnacji stanęła przed nim. Jej jaśminowe ciało przesłonięte było jedwabnym, białym, wręcz przezroczystym materiałem. W brunatne włosy wpleciony miała wianek utkany z materiału czerwonych, krwistych, wonnych róż. W prawej dłoni trzymała kartkę, zwiniętego w rulon pergaminu. Obdarzyła go niepewnym, eterycznym uśmiechem, pod wpływem którego jego serce niemal się zatrzymało. Zrobiła jeden krok przepełniony gracją i dostojnością. Znacznie zmniejszyła dzielącą ich odległość. Tym razem z kamiennym wyrazem swej nieskazitelnej buzi spuściła wzrok, na papier, zamknięty w mocnym uścisku jednej z jej smukłych, kościstych rąk. Wyglądała tak jakby ciągle biła się z myślami. W umyśle rozprawiała nad tym czy wręczyć Księciu jego nową własność. Wyciągnęła drżącą kończynę i podsunęła mały przedmiot wprost pod jego całkiem zgrabny nos. Mustafa pewnym ruchem chwycił zawiniątko. Jego czekoladowym, głębokim tęczówkom ukazał się wiele znaczący symbol. Oczy bacznie przyglądały się idealnie narysowanemu sercu, w którym widniało jedno, magiczne imię Helena, zaplątane w gałęzie wrastające do środka malunku, który od wieków był ewidentnym oznacznikiem miłości. Mężczyzna przycisnął pergamin do klatki piersiowej i z całą siłą zacisnął własne powieki, zamykając kompletnie dopływ światła.
[ You fall in love, Mustafa ]
Gwiazda o kolorze złocistym odnalazła należyte miejsce na sklepieniu niebieskim, spowitym pojedynczymi, zwiastującymi opady białego puchu, chmurami w przeróżnych, fikuśnych, fantazyjnych kształtach. Rzęsy istoty, spoczywającej na ogromnym łożu, zostały wynagrodzone blaskiem pojedynczych promieni słońca, które usilnie przedzierało się przez zamglone, białe wytwory. Nie uniósł własnych powiek w natychmiastowym tempie. Był świadomy, że nowy dzień przywitał go już na dobre, ale pragnął wpierw przemyśleć dosłowne znaczenie zdarzenia, jakie zaprezentowało mu się podczas pobytu w Krainie Morfeusza. Wytłumaczenie było tylko jedno i jawiło mu się niemal tak wyraźnie, jak imię wypisane na otulonym subtelnością i lekkością wyimaginowanym pergaminie ze snu. Zakochał się. Tego był pewien. Jednakże czy warto natychmiast pogrążyć się na stałe w uczuciu, które nie jest stateczne. W miłości, jaka może przynieść wieczną radość, albo katorżniczy ból w okolicy unoszącej się regularnie klatki piersiowej. Zadecydował, że to zbyt wczesna pora na podejmowanie istotnych decyzji, mających intensywny wpływ na najbliższą, a także bardziej odległą przyszłość. Kobieta bowiem miała możliwość, za pomocą jednego gestu roztrzaskać jego niedoświadczoną duszę na najmniejsze kawałeczki. Nikt inny nie potrafiłby uleczyć tak poważnych boleści i ran. Wszakże świt nie jest najlepszym okresem, gdyż nasz mózg jeszcze w pełni nie doszedł do swojej sprawności. Wszystkie procesy życiowe dopiero budziły się do normalnego funkcjonowania. Nie chciał przedłużać momentu wstawania.
- - https://justpaste.it/rg3s - -
[ Weno, witaj ♥ ]

View more

https://justpaste.it/rdj0

✧ Daenerys Hatun
Jej ciepło otuliło idealne, wyrzeźbione ciało mężczyzny. Ułożeni obok siebie próbowali uspokoić pobudzone zmysły oraz oddech i bicie serca, które nadal gnało w niebotycznym tempie. Książę na moment zmrużył powieki, a mieszankę gazów zawartą w atmosferze wdychał przez nos, gdyż wargi zacisnął w wąską linię. W pewnej chwili kąciki jego ust frywolnie zadrgały ku górze. Jedną z dłoni ułożył na poduszce, w miejscu gdzie spoczywała głowa jego ukochanej. Kobieta niemal natychmiast wykonała ruch w jego stronę i zanurzyła twarz w ciepłym, umięśnionym torsie mężczyzny. Z jej gardła wydobył się nagły, niekontrolowany chichot, który zupełnie zbił Mustafę z pantałyku. Odchylił się delikatnie do tyłu, a swój zaciekawiony, przenikliwy wzrok umieścił na jej rozbawionych, przepełnionych głęboką zielenią tęczówkach, które w otoczce ciemności nocnej przybrały czarną barwę. Jej iście anielski urok ulotnił się wraz z zakończeniem czułych pieszczot. Powoli przeradzała się w zadziorną, grzeszną, urokliwą diablicę. Syn Padyszacha pokręcił z dezaprobatą głową. Nie mógł wierzyć w własne kokieteryjne, omijające nieskazitelność duszy, myśli. Spostrzegł, że istota wpatruje się w okno, pokryte białym, mroźnym szronem. Zima w pełni zapanowała w spowitym mrocznością Imperium Osmańskim. Wszyscy radowali się, albowiem śnieg był czystą rzadkością na tych terenach. Jego objawienie można było porównać do jakiegoś kataklizmu. Z ta różnicą, że z powodu białego puchu na ustach każdego mieszkańca Manisy pojawiał się uśmiech, a nie odraza. Jego nieobecne spojrzenie, które uwolnił już kilka minut wcześniej, spoczęło na tym samym odległym, nieznanym punkcie za szybą. Przez ścianę śnieżynek nie dało się dostrzec nic charakterystycznego. Cisza panująca w komnacie znacznie się przedłużyła, a z zakamarków zaczęła wypełzać cicha pokusa snu. Udanie się do krainy Morfeusza oznaczało zakończenie dzisiejszego dnia, pełnego wrażeń i przeżyć. Książę nasunął białą tkaninę, tak aby okryła całą jego szyję. Mocniej ścisnął ramieniem talię dziewczyny. Nachylił się nad jej uchem. - Mam tylko jedno życzenie. Chcę, aby tak było każdej nocy. Na co dzień widywać Twą rozświetloną twarz uzupełnioną perfekcyjnym, kuszącym wyrazem. Czuć Twój różany, subtelny zapach, którym pokryte masz całe jedwabne, blade, jaśminowe ciało. Pragnę, aby moje oczy były zaspokojone widokiem Twoich malinowych, pełnych warg. Będę uszczęśliwiony jeśli jeszcze raz poczuję ich smak.. - wyszeptał kierując wysyłane fale dźwiękowe wprost do jej narządu słuchu. Ponownie się odsunął i złączył ich jeszcze nie ostudzone z namiętności usta w długim, zachłannym pocałunku. Mógł ją mieć tylko dla siebie przez długie godziny, ale wiedział, że nie może przemęczać ani siebie, a tym bardziej jej. Zakończył ostatnią czułość. Oparł głowę o miękką poduszkę, zawierającą w sobie najlżejsze pierze. Przymknął oczy,odcinając drugiej postaci możliwość ukradkowego zerkania w jego czekoladowe przepełnione niezidentyfikowanym uczuciem tęczówki. Zasnął bez problemu.

View more

https://justpaste.it/ra13

✧ Daenerys Hatun
Poczuł jej smukłe, delikatne palce na guzikach od lnianej, nocnej koszuli, która emanowała swą bielą z każdej strony. Na jego usta niemal natychmiast wkradł się szelmowski uśmiech. Nie zamierzał powierzać jej swojego ubioru, toteż sam zaczął odpinać zapięcie tkaniny. Widział jej wzrok pełen namiętności.Mógłby przyglądać się takiemu widokowi całą wieczność. Przeszedł go dreszcz przyjemności, a w okolicy podbrzusza ponownie zawitało miłe, delikatne mrowienie, którego chyba żaden mężczyzna nie chciałby się wyzbyć. Ułożył dłonie na jej ramionach. Subtelnie musnął jej długą, zgrabną szyję. W tym momencie jego nozdrza zostały skutecznie odurzone jej różanym, mocnym zapachem. Składał kolejne pocałunki na wystających obojczykach oraz zagłębieniu znajdującym się tuż pod nimi. Kobieta przejęła inicjatywę odznaczania czułości na jego rozgrzanym, nagim ciele. Dokładnie powtórzyła wszystkie ruchy ukochanego, a następnie złączyła ich gorące, czerwonawe wargi w długim namiętnym pocałunku. Mustafa położył palec między jędrnymi, dorodnymi piersiami hurysy i powoli sprowadzał go coraz niżej, zatrzymując się w miejscu bytowania okrągłego dołku, w postaci ledwo widocznego pępka. Uniósł ku jej zielonym, głębokim oczom rozbawione spojrzenie.Był niezmiernie szczęśliwy, gdyż dobrze wiedział, że doprowadza anielską istotę do szału. Zdecydowanie trafił na niecierpliwe stworzenie płci żeńskiej. Pod opuszkami palców poczuł jej jedwabną skórę i nie pragnął niczego więcej niż złączenie ich sylwetek w trwałą, idealną całość. Postanowił jeszcze chwilę podrażnić wszelkie zmysły dziewczęcia, które wręcz apelowały o jego dalsze ruchy. Począł delikatnie pieścić nadwrażliwe na owe gesty miejsca. Ta czynność nie trwała zbyt długo. W głowie zadecydował,że nadszedł punkt kulminacyjny, podsumowujący całokształt wcześniejszych poczynań. Wykonał zdecydowany, aczkolwiek subtelny ruch, rozchylając jej uda i bez dłuższego oczekiwania wypełnił jej filigranowe ciało, a następnie z wyczuciem napierał na nie swym ciężarem. Na jej licu zalśniły zgrabne, urocze rumieńce, a kąciki pełnych, malinowych ust zadrgały ku górze. Z jej gardła wydobył się cichy jęk. Towarzysz nie miał w planach zadawać jej jakiegokolwiek cierpienia. Kątem oka ujrzał jak zacisnęła jedną z górnych kończyn w pięść, a drugą bezwiednie błądziła po jego plecach gdzieniegdzie, bezboleśnie wbijając krótkie, zadbane paznokcie. Poruszał się rytmicznie, stale delektując się zaistniałą sytuacją. W pewnej chwili ich płonące spojrzenia się skrzyżowały. Upewnili siebie nawzajem, że czas ich dość długotrwałych czułości dobiega końca. Książę nie chciał przedłużać nieuniknionego zakończenia. Mężczyzna przyspieszył i wzmocnił siłę swoich ruchów.Nie musiał długo czekać na to, aż Helena wyda z siebie przeciągły odgłos, spowodowany kresem przyjemności. Opadł na nią bezwładnie, starając się przywrócić własny oddech do normalności, a strużki potu mimowolnie wystąpiły na jego zmarszczone czoło.
(Mój pierwszy erotyk. Co ja właśnie napisałam?! :'D)

View more

Mrr ♥

✧ Daenerys Hatun
[ Wykorzystam to :'D W ostatnim czasie mam sporo pytań nie dotyczących wątków, najczęściej od anonimków, więc wszystkich ciekawych, zainteresowanych zapraszam na konto, gdzie możecie mnie pytać dosłownie o wszystko <3 -> @jestemsuzi @jestemsuzi @jestemsuzi . Tutaj już się żegnam, ponieważ mój komputer się zbuntował i dwa razy, ot tak skasował mi całą wypowiedź.. Do jutra ♥ ♥ ]

https://justpaste.it/r9tg

✧ Daenerys Hatun
Ujrzał jej blady, niepewny uśmiech, a na swym sercu niemal natychmiast poczuł przyjemne ciepło, które spowodowane było niewątpliwie owym wyrazem twarzy kobiety. Miał świadomość, że jego kąciki również zabawnie drgają ku górze, tworząc w okolicy oczodołów ledwo widoczne zmarszczki, jakie przy tym ruchu były zupełnie naturalne. Ujął w dłoń jeden z pięknych kosmyków i okręcił go wokół własnego palca, zatapiając w nim zmieszany, rozbiegany wzrok. Nie wiedział, czego dziewczyna oczekuje i pragnie. Uniósł ku jej głębokim tęczówkom pełne nadziei czekoladowe oczęta. Ich spojrzenia w jednej chwili skrzyżowały się, a serca ponownie zabiły w jednym, tym razem równomiernym rytmie.Ten wieczór wręcz przepełniony był niespodziewanymi obrotami każdej z zaistniałych sytuacji. Nikt nie mógł przewidzieć co w danym momencie uczyni jedna z postaci. Znów zbliżyli się do siebie na niebezpieczną odległość, która mogła oznaczać tylko jedno - niebawem ich rozgrzane namiętnością i zapałem usta złączą się w zachłannym pocałunku. Zanim do tego doszło dziewczyna wypowiedziała kilka prostych słów, składających się na jasne, klarowne pytanie, które przepełnione było czystą retoryką. Istota wcale nie oczekiwała odpowiedzi. Mustafa splótł ich ciepłe, smukłe dłonie w jednym uścisku i przyłożył obie kończyny do klatki piersiowej, na której wyczuwalne było tętno mężczyzny. Wtedy anielica wykonała ruch, jakiego można było z napięciem wyczekiwać. Żołądek namiestnika Manisy zawiązał się w supeł i po raz pierwszy od wielu lat doznał stresu związanego z wizytą jakiejś nałożnicy w alkowie. Aczkolwiek nie była to zwykła Hatun, jakich mógł mieć na pęczki. Ta zwała się hurysą zesłaną prosto od Boga, aby mogła uszczęśliwiać marnych wyrostków na ziemskim padole. Każde z jej spojrzeń przyprawiało o miłe mrowienie i dreszcze.Mustafa miał ochotę zamknąć jej możliwość ucieczki, utulając ją w swych silnych, muskularnych, napiętych maksymalnie ramionach. Nie uczynił tego, ponieważ bał się o jej subtelną, delikatną, jak płatek róży posturę. Helena pogłębiała wszystkie delikatne muśnięcia i dzięki niej przeradzały się w namiętne czułości dwóch spragnionych siebie kochanków. Książę wylądował na ogromnym łożu pchnięty przez niewinnie wyglądającą dziewczynę. Ta bez większych obaw i ceregieli usiadła na nim okrakiem i jeszcze bardziej rozbuchała bujną wyobraźnie, fantazje lubego. Nie zaprzestawali poprzednich czynności. Ułożył jedną z dłoni na jej zapięciu od sukni. Chciał jak najszybciej uwolnić cienką halkę znajdującą się tuż za jasnym, powierzchownym odzieniem. Ta sztuka już po chwili mu się udała i ujrzał krągłości ukochanej okryte tylko przewiewną tkaniną. Jego wzrok skierował się na jej pełne, malinowe usta. W jego umyśle nawet na moment nie zagościło już zawahanie.Przyciągnął jej filigranowe ciało do swojego rozgrzanego torsu.Bez pamięci zatopił się w jej cudnych, kształtnych wargach, które stale kusiły jego nadwrażliwe na takie gesty zmysły, zmieszane z dużą ilością drzemiącego w nim testosteronu.

View more

https://justpaste.it/r91g

✧ Daenerys Hatun
,, Hej serce wyblakłe ze zmęczenia! Jeśli uczciwe Twe ruchy, bij jak najdłużej, ale jeżeliś fałszywe zamilcz na wieki, nie wydając już żadnego głosu. Bowiem istota ta jawiąca się w półmroku, rzucanym przez wszechogarniającą ciemność niczemu nie jest winna i w momencie kiedy ją skrzywdzisz, jad nienawiści spali cię w czeluściach piekielnych, tak, że już nigdy nie będziesz w stanie poruszyć nawet małym palcem u stopy. Bóg łaskawy jest i cierpliwy, ale nie dla tych co bawią się uczuciami innych. Z miłości nie wolno kpić. '' - słowa zapisane kiedyś w bordowym dzienniku, porzuconym gdzieś na dnie sterty papierów, zadźwięczały w jego uszach ze zdwojoną siłą. W duszy stale toczył ze sobą walkę. Czy rzeczywiście jego pragnienia i sny kryły się pod nieobecnym wzrokiem jasnowłosej, a najcudowniejszym pięknem był apatyczny wyraz policzków co chwila przybierających bladoróżową barwę? Nie znał odpowiedzi, ale dusza podpowiadała mu, że jest ona twierdząca. Łudząco zawierzył całą przyszłość w ręce losu, przypadku. Nie miał wcześniej do czynienia z ową hurysą, aczkolwiek stale wydawało mu się jakby była jego miłością życia już od zamierzchłych czasów. Co powodowało takie wyobrażenie? Jaka istotna rzecz uderzyła w jego rozum z taką siłą, że był w stanie zapomnieć o Bożym świecie i bez pamięci zatracić się w zapachu jej jaśniejących kosmyków? Westchnął cicho. Tylko tyle mógł odpowiedzieć na zagadnienia, które nie zawierały wyjaśnień. Cóż za tchórz. Byle wypuszczenie mieszanki gazów z płuc do atmosfery miało oczyścić wszystkie wątpliwości? Mógł przecież zrezygnować, nie ryzykując przy tym własnego zdrowia, lecz wraz z tą decyzją wyzbyłby się raz na zawsze beztroski i szczęścia. Postać ponownie przerwała jego rozmyślania i nieśmiało zabrała głos. Gdy usłyszał jej dźwięczne imię, jego mięśnie w nogach zamieniły się na strzępki waty. Nie chciał jej odtrącać.. Teraz to było pewne. Wtulił twarz w jej kościste, filigranowe ramię i trwał tak jeszcze przez chwilę. Wszystkie gesty wykonywane przez Helenę przyprawiały go o niemały zawrót głowy i zaparcie tchu w piersiach. Ponownie ułożył dłonie na jej plecach. Nieco odsunął buzię, musnął ustami jej nieskazitelne, gładkie, blade czoło. Pozostawił na nim tylko wilgotny ślad. -Najcudniejsza gwiazdo.-odrzekł szeptem. Jedną z dłoni umiejscowił na jej długiej, zgrabnej szyi. -Nie zrobię nic wbrew twym zachciankom.Wystarczy jedno słowo, a stanę się Twym niewolnikiem.-zaoferował wbijając przeszywający, przepełniony różnorakimi emocjami wzrok w jej piękne tęczówki. W napięciu i zniecierpliwieniu oczekiwał od niej jasnej deklaracji, odpowiedzi. -Jeśli nie pragniesz spędzić tej gwieździstej nocy w alkowie, nie musisz tego czynić.-dodał z lekkością przejeżdżając opuszkami palców po jej jedwabnych blond włosach,w których zakochał się od pierwszego wejrzenia i dotknięcia. Były tak wyjątkowe,egzotyczne jak ich pięknolica, zielonooka właścicielka, emanująca radością i zawahaniem. Książę obiecał, że już nigdy nie wypuści jej ze swoich objęć.

View more

https://justpaste.it/r8ws

✧ Daenerys Hatun
Jej ciało w końcu drgnęło. Wykonało bardzo subtelny ruch. Wtedy mógł odetchnąć z ulgą. Miał pewność, że wyobraźnia nie płata mu figli i nie przedstawia mu łudzących obrazów w stylu fatamorgany. Może właśnie takich uczuć brakowało mu przez ostatnie lata pogrążenia w zadumie, smutku? Zawsze miał nadzieję, aczkolwiek nie wiedział na co.. Bóg dał mu wyraźny znak do działania, wskazał odpowiednią drogę. Miłość była jedyną prawdą i życiem. Emocje z tym związane nie rządziły się żadnymi prawami. Każdy człowiek miał wyznaczone odrębne wyobrażenie. U Mustafy objawiało się to zaniemówieniem, raptownym drżeniem smukłych, śniadych dłoni, trzepotaniem serca, którego zachowanie można było porównać do ptaka zamkniętego na całe wieki w złotej klatce, jaką w tym przypadku był rozsądek mężczyzny. Zaczął on apelować ze wszystkich sił, starając się powstrzymać go przed zupełnym zatraceniem się w tej grze wartej świeczki. Albowiem o lubą trzeba walczyć przez długotrwały okres, a nigdy nie ma się zapewnionej wygranej. Kiedy popełni się jeden choćby najdrobniejszy błąd wszystko runie, jak domek z kart. Warto zaryzykować? Mężowie stanu, światli ludzie od wieków mają ten sam problem, rozważają identyczną zagwozdkę. Najciekawszą rzeczą jest to, że jeszcze nikt z uczonych nie znalazł jasnej odpowiedzi. Do jego uszu ponownie dobiegł jej harmonijny głos. Jego bębenki z ogromną przyjemnością podały fale dalej, powodując wystąpienie ,,gęsiej skórki'' na całej powierzchni ciała. Dopiero po kilku chwilach dotarł do niego pełny sens jej prośby. Popatrzył na nią zdziwiony. Ułożył swoje dłonie, na jej delikatnych, wyprostowanych plecach i pewnym ruchem przyciągnął jej posturę do siebie. Nie złączył jeszcze ich warg. Zatonął na moment w jej cudnych tęczówkach, które niewątpliwie jeszcze bardziej go kusiły. Zbliżył się do jej twarzy, tak, że odległość dzieląca ich usta była minimalna. Niemożliwym było wciśnięcie tam nawet zapałki. Pożądanie rosło. Ich serca dogadały się własnym językiem i biły w jednym, przyspieszonym znacznie tempie. Gorąc ogarnął zewsząd obydwie postacie. Na ich lica wystąpiły wyraźne rumieńce. ,,Jesteś gotowy postawić wszelkie dobra na jednej szali?'' - spytał sam siebie w myślach. ,,Tak!''- zakrzyknęło sumienie i wtedy już nie było odwrotu. Musnął subtelnie bladoróżowe wybrzuszenie, umiejscowione powyżej podbródka. Poczuł mrowienie w okolicy podbrzusza. Zacisnął mocniej własne ręce na jej łopatkach. Zupełnie zapomniał jak się oddycha, owiany jej różanym, anielskim zapachem i widokiem. Z wrażenia przymknął i zacisnął powieki. Zrobił krótką przerwę, aby zaczerpnąć powietrza i ponownie złożył na jej wargach bardziej namiętny, zachłanniejszy pocałunek. Miał nadzieję, iż dziewczyna w końcu go pogłębi. Tak też się stało. Nagle w jego umysł uderzyła potężna fala otrzeźwienia. Jak mógł być tak głupi? - Wybacz mój niekulturalny postępek. Nachalnie rzuciłem się na Ciebie, burząc Twą delikatną naturę, a nie znam Twego imienia, pięknolica. - spuścił zmieszany wzrok na dywan.

View more

https://justpaste.it/r87k

✧ Daenerys Hatun
Niemalże od razu dostrzegł zdziwienie na jej bladym, przyozdobionym niemrawym, subtelnym rumieńcem licu. Uśmiechnął się nieznacznie i ponawiając wcześniejszą czynność, przejechał kciukiem po jej jaśminowej, jasnej cerze. Cudne blond włosy niewzruszone zaistniałą sytuacją w dalszym ciągu żyły własnym życiem, okalając twarz kobiety. Wyglądały jak przesłona białej obręczy, aureoli, umieszczona dookoła głowy pięknookiej. Jej skóra była nieskazitelna. Bił od niej chłód, ale tak przyjemny, że każdy mężczyzna chciałby bez pamięci zatracić się w jej wyrazistych kościach policzkowych. Pomimo ostro zarysowanych brwi całe rysy twarzy wydawały się całkiem łagodne. Do ślicznego autoportretu wystarczyłoby dołączyć gołębia i owa kobieta stałaby się wzorem oraz ucieleśnieniem niewinności, a także czystego piękna, rozkoszy. Usta pełne, w odcieniu wyblakłego różu nadawały tajemniczości i przyozdabiały iście anielską buzię. Mustafa przez dłuższy czas nie mógł wyjść z podziwu dla nietypowej urody niewiasty. Nie wierzył, że taki cud trafił mu się tuż pod nosem, na wyciągnięcie ręki. Nie sądził, iż anielica udzieli mu odpowiedzi, bo niebotycznym faktem byłoby to, że jej głos może dorównywać egzotycznej, nieznanej dotąd urokliwości. Jakże się mylił..Po krótkim czasie chwilowego speszenia, niepewności przez nos nabrała sporą ilość powietrza. Zauważył również, że jej wargi zaczęły się składać w taki sposób, aby móc wydać z gardła jakikolwiek dźwięk. Wtedy też rozbrzmiał melodyjny ton. Można było posądzać, że w jej krtani zasiadają małe stworzonka, które przy każdym wyrazie dokładają wszelkich starań do tego, żeby wszystkie wydźwięki miały w sobie charakter melodii zagranej na delikatnej harfie. Książę stanął jak wryty. Po raz pierwszy jakaś istota tak na niego zadziałała. Wszystko w jej wyglądzie zewnętrznym było do siebie idealnie dopasowane. Jego czekoladowe tęczówki nie do końca wierzyły, że to jawa. Podświadomość apelowała, że czas się zbudzić, ubrać i wyruszać na kolejne obrady. Sięgnął lewą ręką do jej policzka. Nie zniknęła. Jawiła się przed nim odziana w białą szatę nadal wyczekując jego odpowiedzi. Dopiero teraz do jego umysłu dotarło, że jej cera to istne uosobienie jedwabiu, przywożonego z odległych krain. -Jakże mam się miewać w momencie, gdy Bóg zesłał mi na ziemię najpiękniejszy dar?-spytał unosząc subtelnie jedną z brwi. Postać płci żeńskiej wyraźnie się zawstydziła. Spuściła wzrok spoglądając w zadumie na własne smukłe, blade, kościste, filigranowe dłonie. -Nie masz mnie za co przepraszać. Jedynie ja mogę prosić o wybaczenie, iż zachowałem się tak niestosownie w stosunku do pięknolicego anioła. Gdzież schowałaś Swe skrzydła huryso? Czyżbym był niegodzien ich ujrzeć? -dotknął jej podbródka. Uniósł go ku górze, tak aby mogła ponownie uszczęśliwić go choć jednym niepewnym spojrzeniem, tęczówkami, przesiąkniętymi na wskroś głęboką, ciepłą zielenią, od której zapewne pod niejednym rosłym osobnikiem ugięły się kończyny dolne.
- - https://justpaste.it/r8pg - -

View more

https://justpaste.it/r83x

✧ Daenerys Hatun
Nowy dzień z ogromną gościnnością przywitał całą prowincje. Blade promienie słońca przesłoniętego drobnymi chmurkami wystąpiły na niebo i już po chwili nieśmiało wpadły do przestronnego pomieszczenia, będącego we władaniu Księcia Mustafy. Owy mężczyzna, o którym mowa spoczywał na łożu wyścielonym materacem pełnym gęsiego puchu, zbitego w jedną całość. Satynowa poduszka była idealnym zwieńczeniem miękkiego całokształtu. Jego śniady tors przesłonięty był cienkim materiałem lnianej koszuli. Nagła jasność zapanowała w komnacie. Oświetliła jego jaśminowe powieki, którym wiernie towarzyszyły rzędy gęstych, czarnych rzęs. Pod wpływem rychłego przegnania ciemności z czterech ścian, zmuszony był wykonać raptowny ruch mięśniami twarzy, powodujący otworzenie oczu. Czekoladowe, zaspane tęczówki ciekawie rozbiegły się po otoczeniu, aż w końcu zatrzymały się na wzorzystym, beżowym suficie. Klatka piersiowa istoty będącej w pozycji leżącej unosiła się miarowo, aż do momentu uniesienia całej postury do siadu. Wtedy zmęczenie i krótkotrwały sen dały się we znaki i zamiast reszty wnętrza ujrzał czarne mroczki, nie wróżące nic dobrego. Bicie jego serca nieznacznie przyspieszyło, a w okolicach kącików ust ukazały się dwie, ledwo widoczne strużki potu. Jego organizm uspokoił się po krótkim upływie czasu. Mógł wtedy zebrać wszystkie siły i z pomocą mocy kończyn podnieść się z miejsca wcześniejszego spoczynku. Jego stopy ponownie, jak co dzień przywitał ostry chłód bijący od białej posadzki. Wtedy też jego delikatna cera na całym ciele spowiła się tak zwaną ,,gęsią skórką'', a do jego świadomości dotarł fakt, iż całe pomieszczenie wypełnia niesamowity, nieokiełznany, groźny, srogi mróz. Zaciągnął lodowate powietrze do płuc i ochrypłym głosem przywołał sługę. Aga stanął w progu niepewnie zerkając błękitnymi oczami na oblicze Swego Pana. Ukłonił się najniżej, jak umiał i wykonał parę kroków w stronę syna samego Padyszacha. Postać ta wskazała długim, kościstym palcem na fragment szyby, który magicznym sposobem gdzieś się ulotnił. - Książę. - zaczął zmieszany eunuch. - To okno tamtej zimy pękło pod wpływem przymrozku. Dziś w nocy prawdopodobnie wyleciało w całości. - spuścił głowę, nie śmiąc jej podnosić. Mustafa zacisnął zęby. Wiedział, że podwładni już dawno powinni zlikwidować to uchybienie. W myślach policzył do dziesięciu i ponownie zaszczycił kastrata swym spojrzeniem. - Macie się tym zająć. - rozkazał, przyjmując kamienny wyraz twarzy. Następnie wykonał charakterystyczny gest dłonią i odesłał zaniepokojone stworzenie ludzkie płci teoretycznie męskiej. Po chwili do pokoju wstąpiły trzy kobiety. Każda z nich trzymała po jednym kaftanie. Mężczyzna owiał stroje bacznym, przenikliwym wzrokiem i wskazał granatowy ubiór. Postać, która ściskała w swych drobnych kończynach podała wybrany materiał Mustafie, a później wszystkie opuściły ogromne pomieszczenie w milczeniu. Kilka prostych ruchów wystarczyło do zakończenia rutynowej czynności.
- - https://justpaste.it/r869 - -

View more

☀ Mahidevran - light of my life ☀

✧ Şehzade Mustafa ✧
[ This only a dream ]
Derwisz stając na rozstaju dróg uniósł prawą dłoń ku górze, pomarszczonym, ubrudzonym od błota palcem wskazał na jaśniejące słońce. Sklepienie niebieskie skąpane w czeluściach błękitu nie pozwoliło na wtargnięcie spowitej bielą i szarością nawet jednej chmury. - Hej, człowieku! Widzisz to światło? To gwiazda Twego życia. Ona Cię zrodziła. Ona gotowa zostawić wszelkie dobra dla Twego szczęścia! Hej, głupcze! Zamiast patrzeć pusto w przyszłość wesprzyj ją słowem otuchy! - zawołał donośnym głosem, tak aby znajdujący się w odległości dwudziestu metrów mężczyzna mógł usłyszeć każde z wypowiedzianych przez niego wartościowych, cennych rad. Ubrany dostojnik nie raczył nawet przenieść lodowatego wzroku na oblicze starca. Ruszył dumnym krokiem w dalszą drogę pozostawiając mędrca samego. Odrzucił dobrą radę. Był głuchy na wyrazy przepełnione tylko i wyłącznie troską o kolejne lata żywota Księcia. Jednak on zawrócił..
[ Grey, sad reality ]
Został obudzony przez jedną, samotną strużkę potu bezwiednie spływającą po jego rozgrzanym, zmarszczonym czole. Uniósł do góry powieki, a następnie również brwi. Jego oddech stał się niemiarowy, a rytm bicia serca znacznie przyspieszył. Otarł lewą ręką słone kropelki i podniósł się do pozycji siedzącej. Kątem oka zerknął na świat skąpany w deszczu i cierpieniu. Ile już dni zmarnował? Ileż godzin rozmyślania poszło na marne? Sam już nie wiedział.. Przestał zwracać uwagę na tak błahe w jego mniemaniu sprawy. Kończyny oparł na śliskiej, beżowej pościeli i uniósł całą posturę do góry, stopy ustawiając na zimnych kafelkach bytujących w jego jasnej, przestronnej komnacie. Od zawsze był człowiekiem nieprzewidywalnym i wyróżniającym się z tłumu. Toteż zamiast zwyczajnych paneli w ciepłym odcieniu brązu zażyczył sobie wykwintnego, chłodnego marmuru wysadzonego w miejscu podłogi. Podszedł do okna umożliwiającego postrzeganie widoku na część krajobrazu w Manisie. Opuszki palców, okryte delikatną, śniadą skórą oparł na parapecie poprzedzającym umiejscowienie całej szyby i okalającej jej ramy. Zatopił nieobecny wzrok w szczytach wysokich gór. Kiedyś, jak był jeszcze nie znającym realiów, małym chłopcem, chciał wdrapać się na każdy z tych pagórków i swoją niewielką, filigranową piąstką dotknąć chociażby fragmentu nieba, tak aby móc przywitać się między innymi ze swoim braciszkiem, którego tak bardzo w tamtych czasach nie chciał. Później na bladym licu Swej ukochanej rodzicielki ujrzał litry wylanych łez. Wtedy coś w jego serduszku drgnęło i zaczął modlić się o radość na twarzy matki. Bóg jednak nie wysłuchał jego próśb. Stał się obojętny, ślepy, głuchy na jego ból i wołania. Nabrał powietrza do płuc, gdyż przywołane wspomnienia znacznie do przytłoczyły. Atmosfera wypełniona była wilgotną mieszanką gazów, także jeden wdech zdecydowanie poprawił trzeźwość pracy jego spętanego sentymentalnością umysłu. Mózg jednak bronił się przed bagatelizowaniem niewesołej prawdy.
- - https://justpaste.it/r6w3 - -

View more

Language: English