Początek końca.
Czasem myśląc o swoim życiu, oczami wyobraźni widzę wielką pustą halę, która jest otoczona nieskończoną ilością drzwi. Niektóre z nich są potężne, bogato zdobione, kuszą żeby przez nie przejść, mimo że ciężko je otworzyć. Niosą za sobą kuszącą obietnicę nieznanego. Inne nie wyróżniają się zbytnio, nie zaprzątają myśli na długo. Mogę je pokonać lub nie, bez różnicy. Najgorsze są jednak te, które ledwo trzymają się framugi. Nadgryzione zębem czasu, nieprzyjemne dla oka, ale dalej tam są. Z jakiegoś dziwnego powodu najczęściej decydowałem się na nie. Przechodząc nieustannie przez te same drzwi oczekiwałem, że zdezelowane wrota zabiorą mnie w inne miejsca i przyniosą inne uczucia.