Trudno mi zdefiniować zauroczenie, bo jest to coś na pograniczu zakochania, a takiego zapatrzenia w drugą osobę - najczęściej z racji jej wyglądu. Pewnie nie raz przechodziłem takie uczucie, natomiast nie określiłbym tego jako coś, czego "nie mogłem mieć", być może nie wiedziałem jak się za to zabrać lub po prostu nie byłem dostatecznie dojrzały.
"1 Gdybym mówił językami ludzi i aniołów, a miłości bym nie miał, stałbym się jak miedź brzęcząca albo cymbał brzmiący.2 Gdybym też miał dar prorokowania i znał wszystkie tajemnice, i posiadał wszelką wiedzę, i wszelką [możliwą] wiarę, tak iżbym góry przenosił. a miłości bym nie miał, byłbym niczym.3 I gdybym rozdał na jałmużnę całą majętność moją, a ciało wystawił na spalenie, lecz miłości bym nie miał, nic bym nie zyskał.4 Miłość cierpliwa jest, łaskawa jest. Miłość nie zazdrości, nie szuka poklasku, nie unosi się pychą;5 nie dopuszcza się bezwstydu, nie szuka swego, nie unosi się gniewem, nie pamięta złego;6 nie cieszy się z niesprawiedliwości, lecz współweseli się z prawdą. "
Akceptuje osoby homo/biseksualne i w żaden sposób ich nie dyskryminuje, nie uważam jednak, by LGBT było jednak zwykłym skrótnikiem, a pewnym ugrupowaniem, które czasami ma słuszne poglądy, jednak czasem działają bardziej na szkodę osób od odmiennej orientacji, które nie chcą być np. kojarzone z atakami na kościół.
Wiele jest takich rzeczy, ale z każdej porażki życiowej warto wyciągać lekcje. Czasami jedyną lekcją jest to, że życie to swego rodzaju pasmo powodzęń i niepowodzeń, które trzeba zaakceptować, bo albo nie mamy na nie wpływu, albo zdajemy sobie sprawę że coś zrobiliśmy źle po fakcie.
Według mnie nie ma czegoś takiego. Co to za związek, w którym dajemy zezwolenie na to, by nasz partner np. sypiał z inną osobą. Jednak bycie z kimś to w głównej mierze dzielenie życia intymnego, tajemnic, problemów i innych rzeczy z drugą osobą. Jeśli nie widzimy niczego dziwnego w tym, że nasz partner obcuje z kimś innym lub że sami to robimy, to nie powinniśmy nazywać naszej relacji związkiem, a bardziej jakąś niezobowiązująca przygodą.
Najlepsze są pytania "osobiste", bo wtedy wiem, ze ktoś się pofatygował by wejść na profil i zadać pytanie kierowane bezpośrednio do mojej osoby. Nie dostaje zbyt wielu pytań, dlatego nie wybrzydzam jeśli chodzi o anonimowe czy nie.
Uważam, że był to najgłupszy/najgorszy okres w moim życiu jeśli chodzi o edukację. Ogólnie gimnazjum samo w sobie było głupotą - mieszanie dzieci w najbardziej buntowniczym wieku, tworzenie się pseudo-grupek, w których przewodziły najczęściej patusy, ktore powtarzały kilka razy klasę, oczywiście fajki i inne.