.
Długo mnie tu nie było. W skrzynce przybyło kilka nowych pytań... a jednak o mnie nie zapomnieliście, dziękuję, kolejny raz. Tak wiele się zmieniło. Ja się zmieniłam, moje życie i moje otoczenie. Chyba dojrzałam. Przez ten dosyć długi czas mojej nieobecności naprawdę wiele się wydarzyło, chciałabym się tym wszyskim z Wami podzielić, ale obawiam się, że brakłoby mi miejsca. Aktualnie próbuję pozbyć się blizn - tych psychicznych przede wszystkim, a i również tych na ciele, na widok których w oczach wzbierają mi się łzy przypominające o przykrych wydarzeniach, które wbrew pozorom nie odeszły tak daleko. Przetrwałam najtrudniejszy moment w moim życiu, teraz mogę być z siebie dumna. Co prawda nie doznałam całkowitego ukojenia, ale powoli się "naprawiam", tymmbardziej, że teraz mam kogoś, kto stara mi się w tym pomóc (tak, mam na myśli związek). Moja wypowiedź jest tak cholernie nieskładna, pogmatwana i pełna emocji, których obawiam się, że możecie nie dostrzec, ale z racji późnej pory i poszpitalnego bólu ciężko jest mi się skupić na napisaniu czegoś dokładnego. Chciałabym przede wszystkim, abyście mieli świadomość, że nadal tu jestem i postaram się bywać częściej, o ile będę w stanie. A tymczasem dobranoc, śpijcie spokojnie.