~Kira, czym Twoim zdaniem jest piękno?
Piękno to precyzyjne podania, perfekcyjne ruchy i przemyślane taktyki. Piękno to sport, nie ma nic doskonalszego.
Ten tydzień był dla mnie przełomowy. W poniedziałek moja drużyna na wfie wygrała próbną sztafetę. Dobrze było sobie trochę pobiegać. We wtorek wygraliśmy już prawdziwą sztafetę, a ja jeszcze przeszłam do drugiej tury skoków w dal, byłam z siebie dumna mimo wszystko. Wczoraj na wfie graliśmy w kosza. Przeciwnicy podziwiali moje plecy. Mimo zmęczenia byłam coraz szybsza. Przez zbyt wiele zdobytych punktów później wyszło na to, że miałam ograniczone pole bo kryły mnie trzy osoby z czterech (bo graliśmy w małych grupkach).
A dzisiaj? Poszłam z Wojtkiem pograć w piłkę nożną, jak zwykle. Ostatnio często wychodzimy potrenować. Graliśmy na jedną bramkę, na drugiej było dwóch dorosłych ziomeczków, starszych o jakieś 15 lat. Zaproponowali nam wspólną grę.. Było świetnie. Oni na szczęście podawali do mnie w miarę lekko, a jak przyjmowałam piłkę na klatę to się pytali czy wszystko okej, opiekuńcze ziomeczki. Luzik, aż taka delikatna nie jestem! Mniejsza, po 5 minutach już miałam dość bo biegałam co chwila, robiłam przechwyty i mimo tego, że tamci byli ode mnie i Wojtka starsi o tyle lat, to traktowali nas jak rówieśników. W piłce się nie liczy wiek, płeć czy kolor skóry. Piłka łączy, to jest piękne.
Ten tydzień był dla mnie przełomowy. W poniedziałek moja drużyna na wfie wygrała próbną sztafetę. Dobrze było sobie trochę pobiegać. We wtorek wygraliśmy już prawdziwą sztafetę, a ja jeszcze przeszłam do drugiej tury skoków w dal, byłam z siebie dumna mimo wszystko. Wczoraj na wfie graliśmy w kosza. Przeciwnicy podziwiali moje plecy. Mimo zmęczenia byłam coraz szybsza. Przez zbyt wiele zdobytych punktów później wyszło na to, że miałam ograniczone pole bo kryły mnie trzy osoby z czterech (bo graliśmy w małych grupkach).
A dzisiaj? Poszłam z Wojtkiem pograć w piłkę nożną, jak zwykle. Ostatnio często wychodzimy potrenować. Graliśmy na jedną bramkę, na drugiej było dwóch dorosłych ziomeczków, starszych o jakieś 15 lat. Zaproponowali nam wspólną grę.. Było świetnie. Oni na szczęście podawali do mnie w miarę lekko, a jak przyjmowałam piłkę na klatę to się pytali czy wszystko okej, opiekuńcze ziomeczki. Luzik, aż taka delikatna nie jestem! Mniejsza, po 5 minutach już miałam dość bo biegałam co chwila, robiłam przechwyty i mimo tego, że tamci byli ode mnie i Wojtka starsi o tyle lat, to traktowali nas jak rówieśników. W piłce się nie liczy wiek, płeć czy kolor skóry. Piłka łączy, to jest piękne.