byłam dzisiaj na turnieju mikołajkowym w taekwondo i chciałam coś o tym napisać i wcale nie umiem, tyle to we mnie wzbudza emocji. niestety, sama nie startowałam. tak samo było tydzień temu, byłam na egzaminie na mistrzowskie pasy i to było naprawdę wielkie przeżycie dla mnie i trochę chciałam o tym opowiedzieć, bo było bardzo ciekawie (rozbijanie desek technikami specjalnymi, testy siły, samoobrona, najtrudniejsze układy), ale nic nie napisałam...
"Niektórzy mężczyźni lubią się nawzajem przytulać. Ja nie. Przez dziesięć lat nie przytulałem moich synów. Ale kiedy trener wrócił, poszedłem do niego i przytulałem go tak długo, jak tylko mogłem, bo chciałem, aby wiedział, że byłem tam dla niego."
Zrywałam dzisiaj czereśnie stojąc na dachu i w pełni zrozumiałam, że to pierwszy ruch jest najtrudniejszy, dziękuję za te słowa. A teraz oglądam zdjęcia z mistrzostw świata w taekwon-do i myślę, że to będzie też mój świat. Tak bardzo ciesze się z każdego "Master" przed nazwiskiem Jeduta :-)