Pierwsza próba w tym roku miała miejsce w okolicach końca lutego. I mówię tu o próbie, w której pomagał ask, nie będę na ten moment wspominać o innych. Wtedy szło mi bardzo dobrze, osiągałam kolejne cele, radziłam innym, wspierałam, schudłam dość dużo, testowałam wiele diet, opisałam je wszystkie na stronie internetowej i często widzę jak jakiś motyl korzysta z niej (to miłe). Ćwiczyłam bardzo często, zaczynałam widzieć jakieś efekty. To było to coś. To coś, co teraz staram się odzyskać.
Szczerze mówiąc, wszystko co sobie zaplanowałam czy wymyśliłam, doszło do skutku. Wyszło kilka spontanicznych decyzji i mimo zdrowotno-szpitalnych przeciwności, dałam radę. Niczego nie żałuję, żadnych czynów, nawet tych głupich i idiotycznych.
Najlepsze wakacje.
Tak.
Najlepsze.
https://www.youtube.com/watch?v=I0MT8SwNa_U
Miło :)
~~~~~~~~
HALOOOOOO. MA KTOŚ OCHOTĘ WYSKOCZYĆ NA KAWĘ W OSTATNI DZIEŃ WAKACJI???
Ja również :)
~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Ona zwariowała :') Ktoś ma pomysł jak wyjaśnić kochanej mamie skąd to się tam wzięło? :')
#malinymalinki
Hej cześć! Dziękuję i wzajemnie! Udostępniam i zaraz na niego wchodzę :)
Odpowiedzią jest właśnie moja wypowiedź dotycząca tego, że nią nie jestem. Zawarłam tam bardzo istotne dwie informacje. Pierwsza to ta, że miałabym z nią kilka głównych cech, gdyby jeszcze istniała. Druga to ta, że dzielę z nią jedno ciało.
Oczywiście, że nie jestem. Jestem kimś zupełnie innym, chociaż mam z nią kilka wspólnych cech. Miałam. Gdy jeszcze istniała, miałam z nią kilka wspólnych cech. Cel mogłybyśmy mieć wspólny, chociaż ona dążyła do wagi 36 kg, jak wymarzony rozmiar spodni. Ja zadowolę się 57, 52 byłoby już niebem. I ja i ona byłybyśmy tak samo pomocne, udzielałybyśmy tak samo wiele rad. Ona miała siostrę, a ja mam "Ją".
Najważniejszą chyba wspólnością jest to, że muszę dzielić z nią to samo ciało.
Kocham.
Z głodówki, polegającej na całodniowym, lub parodniowym niejedzeniu dosłownie niczego, poza piciem wody należy wychodzić stopniowo. Głodówka często mylona jest z jedzeniem stu kalorii, lub głodowaniem od rana do południa - to nie to samo co prawdziwa głodówka. Ale wracając do tematu. Stopniowo, czyli dzień po głodówce zjeść 100 kcal. Kolejnego 200. Kolejnego 300 itd. Pierwszy dzień po głodówce najlepiej zrobić dniem płynnym. Lekka zupa, soki itp. Kolejny dzień to nadal lekkie rzeczy typu owoce, warzywa. Kolejnego skusić można się na coś więcej, ale nie robić organizmowi wielkiego WOOW w postaci megailości kaloriowej.
Mam już za sobą ich 24. Ale dlaczego nie, podejmuję.
Malinki to coś co nadzwyczaj lubię. Ale weź tłumacz się później mamie skąd te siniaki :') (znalazłyśmy sposób na szybsze pozbycie się malinek, zostają tylko mało widoczne siniaczki, ciemniejsze niż karnacja skóry, już po dniu od zrobienia malinki).