Proszę:-Nily musimy już jechać- wyszedł Artur z moimi torbami, a za nim Danielle. -Ok. Już idę- powiedziałam. -Będę tęsknił- powiedział do mnie Mike. -Ja za tobą też- wspięłam się na palce i pocałowałam go w policzek.- Do zobaczenia!- poszłam do limuzyny. Kiedy odjeżdżaliśmy machałam do Mike’a przez odsuniętą szybę do póki nie straciłam go z oczu. -Powiedział ci?- usłyszałam pytanie Artura dopiero wtedy kiedy parkowaliśmy koło lotniska. -Ty wiedziałeś? Powiedział Ci?- mówiłam z wyrzutem. Właśnie przekazywaliśmy nasz bagaż. -Powiedział. Dlatego, że był na mnie zły o to, że przeczytałem ten wpis- Artur spuścił głowę. -Jak dokładnie ci to powiedział?- zapytałam. -Powiedział, że on by nigdy nie zrobił tego, co zrobiłem ja. (...)- nie wierzę. Ja w to po prostu nie wierzę. -Samolot odlatujący do Montrealu odlatuje za dziesięć minut- o to nasz. -Ale wracając do tematu- zaczęłam, kiedy usiedliśmy już na swoich miejscach. Daniele, która z nami leciała nałożyła słuchawki na uszy, więc mogliśmy w spokoju rozmawiać.- W sumie to nie mam już nic do powiedzenia na jego temat- stwierdziłam. -A ty?- zapytał ni z tego ni z owego Artur.