“Pewien mądry człowiek powiedział kiedyś: „Nie da się odnaleźć miłości tam, gdzie jej nie ma, ani ukryć jej tam, gdzie naprawdę istnieje” Uciekasz przed własnymi uczuciami?
Uciekam przed uczuciami na tyle żeby każdy wokół mnie mógł być przez to szczęśliwy co oznacza że ja nie do końca. Jednak chyba już się przyzwyczaiłam, bo może to co czuje jest zbyt silne i zwyczajnie przerażające. Z tej racji zazwyczaj nie mówię o moich uczuciach bezpośrednio i próbuje je ukryć do czasu w którym musze stanąć po obu stronach barykady pod mocnym ostrzałem i wtedy najsilniejszy nawet pada bezwładnie niczym jakaś szmata rzucona na stos. W ostatecznym rozrachunki tracę obydwie osoby o które zaciekle walczyłam i zostaje sama Ale cóż tak się urodziłam tak samo więc umrę
To jedyne co ostatnio mi wychodzi XDD Znowu mam fazę na odchudzanie także robię dużo rzeczy sama i kiedy wracam do domku tam też robię obiadek czy coś .-. I w sumie to nawet nie jest źle więc chyba całkiem tak!!! Tzn jeszcze nikt nie umarł
Przez całe życie idziemy sami, a ludzie, których poznajemy to tylko kolejne epizody. Nie ma osób, które będą od początku do końca. Bliscy darowani są nam na dany okres czasu, a potem znikają gdzieś, bo zwyczajnie na tym polega życie - na przemijaniu. Możemy krzyczeć, płakać, próbować ich odzyskać; ale po jakimś czasie dochodzi do momentu, w którym masz w głowie tylko jedno pytanie: "Po co?". Po co zatrzymywać na siłę przy sobie kogoś jeśli nie czuje się przy Tobie szczęśliwy, więc jeśli naprawdę ją/go kochasz daj odejść. To nawet nie tak, że z nami albo z nimi jest coś nie tak. Po prostu skończył się czas, w którym na wzajem się potrzebowaliśmy i może boleć to ze kolejna z rzędu osoba której zaufałas traktuje Cię jakbyś nic nie wniosła do jej życia. Co z tego, że każdego wieczoru modlisz się o to, żeby chociaż Bóg pomagał i czuwał na nią jeśli już gdzieś tam jest. Co z tego, że podnosisz się i próbujesz funkcjonować, ale nie ma już tej twojej iskierki, która znała Twój każdy cal, marzenia i fobie. Nie ma jej. Zwyczajnie nie jesteś już potrzebna. Z tym trzeba się pogodzić. Nic więcej.
Kocham jesień. Jestem jesienią i wtedy czuje się najlepiej, to trochę jakby moja duszyczka przeradzała się w to co widzę dookoła. Jesień tego roku jest szczególnie piękna, więc tymbardziej czuję taki spokój w sobie. Nie mam pojęcia dlaczego, bo teoretycznie powinnam być wiosną. Jesień jest ze mną cały rok, zawsze wydaje mi się piękną wizją tego co kończy się tak powoli, majestatycznie, a potem po roku się powtarza. Cała melancholia i to, że w sumie nikt już Ci nie każe czuć się tak dobrze jak latem; bo to jest jesień, a jesień jest od chwilowego zatrzymania i spojrzenia na to co wraz z nią musi się skończyć
Za czym najbardziej tęsknisz, kiedy jesteś daleko od domu?
Jeśli chodzi o takie przebywanie w ciągu roku typu Internat to nie zdajecie sobie sprawy jak dobrze mieć przy sobie rodzinkę, która Cię wspiera. To, że ktoś zawsze czuwa i wyręcza w najprostszych, ale też najważniejszych czynnościach. Tęsknię strasznie za budzeniem się rano poprzez wskakiwanie mojego pieska na łóżko i lizanie po twarzy, aż nie wstanę haha. Za tym, że mogę pobyć sama i mogę wyjść w piżamie na podwórko, albo przejść się na spacer do lasu. I mam swój pokój, swoje książki i swoje nieprzydatne rzeczy pod ręką. Przede wszystkim chyba po prostu za rodzinką