Taaak... i właśnie o tym mówiłem, cześć... skoro tak, to opowiadanko. Stoję sobie z BKR/Chrusią, a właściwie, to ona sobie siedzi na stoliku, a ja stoję nad nią i opowiadam różne rzeczy, a tu nagle wbija sobie CeCe i stoi nad nami (generalnie wszyscy idą do 114 w takiej sytuacji)... ale ponieważ ona do nas nic, Karolina do niej też, to ją ignorujemy, ale poważnie zaczyna mnie to przerażać... może za chwilę wyjdę z wanny, a tu CeCe kręcąc identyfikatorem w palcach będzie się przyglądać... "#wincyjwielokropków"
Odpowiadasz na pytania na bieżąco czy zostawiasz sobie niektóre na później?
Mając 2400 pytań w skrzynce trudno o odpowiadanie na bieżąco. Ja tutaj zostawiam wszystko intuicji - pisze ktoś, kto figuruje u mnie jako sprawdzona, uprzejma osoba (chociażby ty), to odpowiadam zaraz po przeczytaniu pytania, a jak widzę jakieś "eloo" przez shotout anonimowo, to czekam, aż wydarzy się jakaś w moim mniemaniu warta opisania sytuacja, bo ileż można odpowiadać w ten sam sposób na "miłego dnia" czy "dobranoc". Pytania zamknięte typu "x vs. y" to też raczej żaden frasunek odpowiedzieć z miejsca, a na takie typowo pytania o moje zdanie, gdzie ja mam od razu milion nawiązań i objaśnień skąd i co się w mojej głowie urodziło, to niekoniecznie... ehhh, a i tak jak widzisz z prostego pytania "x czy y" potrafiłem wykrzesać jak na standardy innych asków długą odpowiedź... ale to w rzeczywistości mam to samo: jak milczę, to milczę, a jak zacznę mówić, to tak ze trzy minuty trzeba poczekać aż się wyjałowię...
Chyba sam nie myślę, co mówię. BKR ("Boże kopsnij rozumu" AKA "Bardzo Karolina Rodak", bo kolejna z ewidencji, to podtrzymam schemat tych nazw) mnie pyta jak tam goście... ja jak nie mam o czym mówić, to chyba opowiadam, że mam gości, bo to jest zawsze prawda.
Stoję sobie na przystanku, oczywiście widziałem Chrusię gdzieś tam w tyle, ale już miałem "ustawione" w głowie, żeby udawać, że jej nie lubię. Tymczasem ona podchodzi i mnie zaczepia... a ponieważ niestety nie umiem być w rzeczywistości tak bezduszny jak tu opisuję, a szkoda, bo chciałbym, to tak wyszło, że chwilę porozmawialiśmy i na pożegnanie zapytałem, czy mogę ją objąć, a ona, że pewnie (w ogóle jak to możliwe, że coś takiego mi przeszło przez usta, przecież ja nie jestem typem osoby, która przełamuje strach?) - patrzę, a tu zza BMK wychyla się CeCe i gapi się na nas... dobrze, że byłem totalnie zakłopotany swoim wysypem gorąca na ciele, bo pasowałoby do niej podejść i spytać, czemu jak coś, to mnie unika, a tak to wszędzie jest i wszędzie mnie lustruje (a tak naprawdę, to nawet bez tego bym nie miał odwagi nawet na nią popatrzeć, a co dopiero podejść i cokolwiek powiedzieć)...
Myślę, że można tak nazwać moje reakcje. Widząc jakąkolwiek kobietę dostaję mocnych bóli serca, nieprzyjemnych zmian w rytmie oddechu i temperaturze. Alergia to wywoływanie defensywnych odruchów na nieszkodliwy bodziec, więc zgodziłbym się.
Środa, ale to na takiej samej zasadzie jak podoba mi się konkretne imię - wizualnie lub fonetycznie mi odpowiada układ liter i tyle. Może i ma, ale pamiętajmy, że sam podział doby i przypisanie poszczególnych zdarzeń do odpowiednich dni to artyficjalna umowa między ludźmi, a nie jakieś naturalne prawidło.
Pijesz gorącą czy zimną herbatę/kawę? A może taką "w sam raz"?
"Zaparzę se herbatę, nie k***a żadne latte" - a tak poważnie, to ja się wpisuję we wszystko: -piję Ice Tea i mrożoną kawę, -piję gorące latte, cappuccino i Inkę, -piję letni rumianek.
Czy Twoim rodzicom podoba się muzyka, której słuchasz?
Tacie zdecydowanie nie, mamie wszystko jedno. Zawsze było tak, że mama chciała, żebym miał własne zdanie, a tata, żebym miał jego zdanie i nazywał je własnym.
Skoro Chrusia ma na nazwisko Rodak, to z uwagi na jej fałszywość chyba powinienem o niej mówić Gorol... na pewno ma w tych pękających szafkach szalik Zagłębia Sosnowiec, na pewno...