Z okazji zbliżających się świąt pragnę życzyć Tobie niezwykłych wrażeń,
niezapomnianych i cudownych chwil
oraz nowych, wspaniałych możliwości w nadchodzącym roku 🌲🎄🌲⛄️❄️🥂🎊🎉
Witam! Pomyślmy...-na pewno czekanie, aż pierwszy się odezwę: niestety, ale jestem takim człowiekiem, że jeżeli samemu się mnie nie zaczepi, to najprawdopodobniej już nic w tej relacji nie pójdzie do przodu - można co najwyżej liczyć, że zacznę sam się zachowywać jakbym się obraził, bo w końcu lepiej dla mnie, jeśli się z kimś nie kontaktuje i ktoś myśli, że czymś mi zawinił aniżeli gdyby myślał, że się boję (autyzm), -papierosy - o "japierogi", nawet nie wyrażę swojego wstrętu... -bluzgi - nie zaakceptuję, że ktoś obraża siebie samego, mnie i wszystkich kiedykolwiek zrodzonych ludzi tak niekulturalnym i umniejszającym zachowaniem, -impertynencja - ze szczególnym wskazaniem na gwiazdeczki, które drwiąco opowiadają sobie nawzajem, jak to chłopcy się do nich podwalają i są niebywale rozczarowane, gdy znajdzie się ktoś taki jak ja i nie całuje ich w odwłok na pożegnanie, -kpiący stosunek do wiary - nie mam nic do ateistów, ale tacy ludzie po prostu nie bardzo mieliby o czym ze mną rozmawiać i z reguły dewaluują jedyne rzeczy, które mają dla mnie sens, a cenią (czy raczej praktykują ochronę takich wartości pewnymi sposobami) coś, co ja albo bym zaniedbał albo wzgardził albo wręcz niekiedy odebrał jako ofensywę, -nadmierna defensywa - zdanie typu "my TYLKO rozmawiamy, nie utrzymuję z ludźmi bliższych relacji, jestem specyficzna" to w moim odczuciu: 1) wyrażenie już na początku jakiejś obawy wobec mnie i odepchnięcie mnie "profilaktycznie" 2) oznaka, że nic z tej osoby nie będę miał... ja właśnie tylko tego od ludzi oczekuję, żebym nie musiał z nimi zbyt często rozmawiać ani się spotykać, a jeśli ktoś chce polegać tylko na tym, to tak jakbym ja zaciągał celibatariuszkę do łóżka i nie dawał jej nic w zamian.
Wymień powody dlaczego interesował cię każdy z tych zawodów, co w nich najbardziej do cb przemawiało 😉?
Policjantem - wydawało mi się to w miarę możliwe przy moich predyspozycjach i manifestowało pewną, przynajmniej pozorną dominację na tyle, by mieć pod kontrolą moje żądze jak i realizować mnie w (jakby nie patrzeć) stabilnej pracy. Księdzem - cały mój tok myślenia wiecznie obracał się wokół tematu wiary. Mam naturalnie silne przekonanie o słuszności pewnych prawd przy jednoczesnym niepopadaniu w skrajność. Temat ten wraca i wraca jak bumerang odkąd pamiętam i nie bez powodu w ten sposób się mnie też czasem określa. Rentierem - dawniej, z uwagi na wykształcenie byłem mocno zawierzony w siłę inwestycji i w to, że to akurat ja będę w stanie swoją ponadprzeciętną inteligencją doprowadzić się do stanu, gdy mój dochód pasywny będzie przewyższał wszelkie bieżące wydatki, jednak wypadałoby na początek coś w ogóle mieć, by zacząć, a z tym, to ja już wiem najlepiej jak było... Szefem kuchni - może to poniekąd zawsze był kontrast do pierwszej propozycji, gdy to głównej bohaterce mojej powieści i mojej pierwszej miłości w rzeczywistości akurat przypisano taką, a nie inną profesję. Rzecz, którą bym lubił, umiał, ale też rzecz, która nijak nie świadczyłaby o moim statusie. To chyba tylko tak w sam raz do The Sims 3...
Dużo rzeczy: -to, że właściwie wszystko w moim życiu, co robię/muszę robić, gdy nie jestem sam jest dla mnie nieustającym cierpieniem i tylko na asku albo w swoim pamiętniku mogę być naprawdę sobą, -że pracę mam tylko z uwagi na niepełnosprawność, -że ludzie nigdy się nie zmienią i życie w takim świecie będzie zawsze podłe i ograniczone: takiej miłości, o jakiej myślę nie ma, takiej przyjaźni czy koleżeństwa również, relacje z dziećmi są pomyłką, a fakt, że każdy się sam broni, albo ma kogoś, kto go obroni odbiera mi zupełnie poczucie wartości; na dodatek każdy widok człowieka (nie)szczęśliwego jest dla mnie nie do zniesienia, -że nie mogę się zatrzymać, -że nie wolno myśleć o przeszłości, -że gdyby wszystko było po mojemu, to świat byłby zły i nielogiczny, -że gdybym umarł, to ludzie żałowaliby "młodego mężczyzny", a nie prawdziwego mnie, -że trzeba wierzyć w to, że ludzie myślą w złości coś innego niż naprawdę...
W sumie to tylko takiej, która przypomina mi o rewelacjach mojego życia: -"Cambio Dolor", bo kojarzy się z Buntowniczką, -"Agadou", bo kojarzy się z CeCe, -"La camisa negra", bo kojarzy się z Chrusią (w ogóle ona mi to raz włączyła, "japierogi"...), -"Loco contigo", bo kojarzy się z BMW... w sumie... z nią, to się tak z milion piosenek kojarzy... "Hooray, it's a holiday", bo kojarzy się z Sali Mali A tak, to chyba nic.
Ludzie od wielu lat krzyżują psy w ten sposób, aby powstało zwierzę o upragnionych cechach. Czy uważasz, że jest to okej? Czy człowiek powinien bawić się w matkę naturę? Wkońcu trzeba przyznać, że często mu to nie wychodzi i takie zwierzęta maja potem niemałe problemy ze zdrowiem np. te uroczo mopsy
Bardziej rozpaczałbym nad tym, że stulejarze i inny margines społeczeństwa krzyżują się z wartościowymi kobietami, bo rozsądni mężczyźni nie mają charyzmy.