Co robisz jeśli jesteś u kogoś w gościach i nie chce ci się nic jeść, ponieważ wygląda nieestetycznie i bierze cię na bełt mówiąc konkretnie? I np. pytają się dlaczego nic nie jesz, no włóż sobie coś
"No włóż sobie coś" - serio? Stale tak miałem. Zawsze, jak byłem młodszy to musiałem się do bólu głodzić, bo byłem zbyt ociężały i wiecznie się tym tłumaczyłem: "Nie, nie chodzi o to, że tłuste/słodkie. Nie, nie chodzi o to, że późno. Nie chodzi o to, że niezdrowe albo mi nie smakuje. Po prostu to się już nie liczy w mój bilans, bo wyszedłbym poza deficyt, więc podziękuję!" - i tak ile trzeba było razy, tyle to powtarzałem. Tym bardziej rodzice mojej mamy np. notorycznie wpisywaliby się w opis z tego pytania, więc wiem o co chodzi. Bez przesady, żeby jakimkolwiek problemem było powiedzieć prawdę "Nie chcę" x7, "Nie zjem" x9 aż do skutku. Tak niby wszyscy (oprócz mnie) mówią, żeby się niczym nie przejmować co inni mówią, a ja to chyba domyślnie biorę za bezwzględną ekstremę.
"Z kim przystajesz takim się stajesz" - królowało w technikum... może dlatego wolałem pozostawić Sali Mali Wodzie z cieciorki (chociaż kto wie, może ja jej tam nie znałem na tyle dobrze, może byśmy się w trójkę nawet lepiej mieli...) To raczej manifest wpływu perswazji społeczności, która nieświadoma jest silniejsza niż celowa.
Masz na myśli romantycznie? Według modelu PUA (jak zwykle na pytanie, które obejmuje dziedzinę, którą zajmuję się nieco poważniej muszę odpowiedzieć jak fanatyk - to tak jak np. z pytaniami o budowanie sylwetki) to jest intencja - w ten sposób oddaje się drugiej osobie moc. Lepsza wydaje się przesłanka - zasugerowanie zainteresowania z jednoczesnym sceptyzmem (np. "Wydajesz się słodki/urocza i chciał(a)bym się przekonać, czy to prawda". Aczkolwiek jeżeli ktoś jest nieśmiały, to może lepiej tak, niż nie wyrazić go w żaden sposób.
Ehhh... zauważyłem, że nie lubię za bardzo nazwisk, które jednocześnie mogą oznaczać imię (np. Janusz, Zygmunt, Marek, Tobiasz) albo takich, które od imienia pochodzą (np. Janisz, Pawłowski, Filipowicz, Wojtas). Stąd bohaterowie moich opowiadań mają zazwyczaj nazwiska, które albo oznaczają jakiś element natury, przedmiot, rzecz (np. Brzózka, Kajuta, Słowik, Wieczorek) albo takie, które przynajmniej na pierwszy rzut oka nic nie oznaczają (np. Trznadel, Ondycz, Moryto, Kokolus). Myślę poza tym, że nie stawia się spacji przed znakiem zapytania...
Czy światło przeszkadza Ci zasnąć? Potrzebujesz do tego całkowitej ciemności? Jak to u Ciebie wygląda? 👻🙃
Wprost przeciwnie - im jaśniej tym łatwiej mi zasnąć. Ciemność kojarzy mi się z ciepłem, uciskiem i zmęczeniem... może dlatego, że mniej więcej w takich okolicznościach Monika próbuje w pośpiechu się ze mną kochać (a i tak takie cudowanie na niewiele się zdaje, bo jak Ninia była młodsza, to jednym razem po przebudzeniu przybiegła w sam środek, żeby się do niej przytulić i Monika w takim transie obejmowała ją tak łapczywie jak mnie...)
Podaj przykład polskiego przysłowia lub popularnego powiedzenia, które doniedawna się sprawdzało, a obecnie przestało się sprawdzać, gdyż w codziennym życiu coraz częściej bywa na odwrót?
Ze strachu, z nieprzygotowania. Nikt tego świadomie nie chce (przeważnie), ale czasami nie masz nic pod ręką, to mówisz coś automatycznie i nie analizujesz nawet co.