Zawsze jest tak, że czas spędzony w izolacji albo w towarzystwie innych osób, takich czy takich kształtuje nas w jakiś sposób. Im bardziej osoba jest zawładnięta przez swoje ego, tym bardziej będzie się po prostu bronić przed zmianą swoich mechanizmów. Jeżeli ktoś przekracza punkt, w którym widzi, że jego dotychczasowe postępowanie przynosi mniej korzyści niż zmiana, może uświadomić sobie wiele rzeczy. Tylko, że tutaj jest naprawdę dużo zmiennych, które nie sposób generalizować.
To nic groźnego mieć marzenia, więc nie ma się czego bać, prawda? Co do spełniania, to tutaj raczej strach jest bardziej wobec pojedynczych ruchów aniżeli końcowego rezultatu.
Nie, ja jestem osobą, która martwi się o to, by inni byli szczęśliwi. Nawet gdybym wiedział, że mam zaraz umrzeć, nie zmieniłbym tego. Życie jest zbyt krótkie i wymagające, by być w nim szczęśliwym. Wzajemniutko!
Wprost przeciwnie. Autyzm wspiera obsesyjnie powtarzane czynności i mnie jest naprawdę ciężko przeciążyć zarówno myśleniem jak i pracą fizyczną. Owszem, mam bardzo wrażliwe serduszko i ciało, więc zadając mi ból albo prowokując na pewno osłabić mnie można szybko, ale jeśli to jest jasno ustalona aktywność, to trzeba mnie manualnie wybudzać z transu, żebym przestał. Mam bardzo wysoką sumienność i każdy plan muszę zrealizować do końca bez przerw. Często mam z tego powodu kłopoty z kośćmi i stawami. Często słyszę, że moje treningi są zbyt intensywne i wiele prac wykonuję powyżej sensu.