Ask @JimMoriarty_IOU
Previous
- Uhm... - Wyjął z portfela sfatygowaną wizytówkę i podał ją Moriarty'emu. - Chodzi o nią? Była u mnie, to fakt.
Wiesz coś o niej?
Zresztą.. zostawiam Ci ją.
Chcesz to ją przyjmij.. jako asystentkę.
Ouuu jak to zabrzmiało.
Zresztą.. zostawiam Ci ją.
Chcesz to ją przyjmij.. jako asystentkę.
Ouuu jak to zabrzmiało.
- Szef zawsze jest oczekiwany jako honorowy gość. - Mruknął, odpalając papierosa i zdejmując okulary przeciwsłoneczne.
To brzmi wyśmienicie.
Słyszałem...
*powiedział ochrypniętym głosem*
Słyszałem, że niejaka Ireth jest chętna do współpracy..
Słyszałem...
*powiedział ochrypniętym głosem*
Słyszałem, że niejaka Ireth jest chętna do współpracy..
People you may like
Dla jednych książki to po prostu sterta sklejonego papieru, inni uwielbiają trzymać je w dłoniach, kartkują z uwielbieniem. Dla grupy osób książki mogłyby w ogóle nie istnieć, drudzy nie wyobrażają sobie bez nich życia. Do której grupy się kwalifikujesz? Dlaczego?
Książki to druga rzecz jaką uwielbiam, zaraz po zakłócaniu ludziom życia.
Przepadam za baśniami.
"Baśnie braci Grimm" to mój chleb powszedni.
Najlepsze są te bez cenzury. Wiecie dlaczego?
Ponieważ kończą się tak jak powinny. Bez głupich opowiastek "żyli długo i szczęśliwie".
Zawsze przedstawiają je dość łagodnie. To błąd. Młode społeczeństwo albo jak wy to nazywacie.. dzieci.. Powinny znać prawdę.
Kopciuszka tak na prawdę na koniec zgwałcono.
Czasami się zdarzy, że sam je piszę. Ostatnio kiedy to miałem dość poważną rozgrywkę z Holmes'em. To było świetne. Trochę się przestraszył.. A ja wszystko obserwowałem w lusterku taksówki. Miałem ubaw. Prawie zszedł na zawał jak mnie zobaczył.
Przepadam za baśniami.
"Baśnie braci Grimm" to mój chleb powszedni.
Najlepsze są te bez cenzury. Wiecie dlaczego?
Ponieważ kończą się tak jak powinny. Bez głupich opowiastek "żyli długo i szczęśliwie".
Zawsze przedstawiają je dość łagodnie. To błąd. Młode społeczeństwo albo jak wy to nazywacie.. dzieci.. Powinny znać prawdę.
Kopciuszka tak na prawdę na koniec zgwałcono.
Czasami się zdarzy, że sam je piszę. Ostatnio kiedy to miałem dość poważną rozgrywkę z Holmes'em. To było świetne. Trochę się przestraszył.. A ja wszystko obserwowałem w lusterku taksówki. Miałem ubaw. Prawie zszedł na zawał jak mnie zobaczył.
Po piętnastu minutach zjawił się w gabinecie szefa z wydrukowanymi zdjęciami, które bez słowa mu wręczył. - Była zabawa, szefie.
*ogląda zdjęcia*
Widzę, widzę.
Następnym razem nie zapomnij mnie zaprosić.
*przykłada jedno do ściany*
Tutaj chyba będzie idealnie. A pozostałe do albumu.
Widzę, widzę.
Następnym razem nie zapomnij mnie zaprosić.
*przykłada jedno do ściany*
Tutaj chyba będzie idealnie. A pozostałe do albumu.
- Mam jeszcze jedno, specjalne. Przed śmiercią wygrawerowałem mu piękny napis "Napoleon" na plecach. - Stwierdził. - Za kwadrans będę w Twoim gabinecie, szefie. Sam Ci je pokażę.
Bardzo dobrze znasz moje potrzeby.
Już nie mogę się doczekać.
"NAPOLEON" To uhonorowanie mnie.
Piękny gest.
*opiera ciało o stolik*
Już nie mogę się doczekać.
"NAPOLEON" To uhonorowanie mnie.
Piękny gest.
*opiera ciało o stolik*
- Wysłałem Ci zdjęcia na prywatną pocztę. - Oznajmił wyraźnie rozbawiony. - Powinny Ci się spodobać.
O-hoo. Są świetne.
*rzecze przesuwając kolejne zdjęcia*
Nadają się na wystawę. Świetny światłocień.
Aż dziwne, że nie zostałeś profesjonalnym fotografem.
Tyle w nich dramaturgii. Co drugie to lepsze.
*oblizuje wargę*
Jedno chyba oprawię w ramkę i powieszę na ścianie.
*rzecze przesuwając kolejne zdjęcia*
Nadają się na wystawę. Świetny światłocień.
Aż dziwne, że nie zostałeś profesjonalnym fotografem.
Tyle w nich dramaturgii. Co drugie to lepsze.
*oblizuje wargę*
Jedno chyba oprawię w ramkę i powieszę na ścianie.
- Dziękuję, szefie. Tak jak chciałeś, błagał o śmierć. Nawet nagrałem fragment, chyba ustawię go na dzwonek. - Mruknął.
Chętnie obejrzę jego mózg na ścianach.
Wiesz co lubię.
*uśmiechnął się*
Wiesz co lubię.
*uśmiechnął się*
Na co bądź na kogo nie warto tracić naszego czasu?
Na nierozważnych ludzi. Chociaż czasami jest z nich pożytek.
Można się pobawić. Jak kot z myszą tylko, że zabawa jest bardziej ostra a krew rozpryskuje się wszędzie.
Można się pobawić. Jak kot z myszą tylko, że zabawa jest bardziej ostra a krew rozpryskuje się wszędzie.
- To czysta przyjemność, szefie. - Wyprostował się i ruszył do wyjścia. Dość szybko zebrał ludzi i zaplanował atak. (To zaszczyt, szefie. Wiesz, że kocham swoją pracę.)
*dzwoni do Morana*
Należą Ci się gratulacje.
Piękna ta wczorajsza akcja.
Jest o niej głośno. Tak jak planowałem.
Należą Ci się gratulacje.
Piękna ta wczorajsza akcja.
Jest o niej głośno. Tak jak planowałem.
Masz gg?
Posiadam takową aplikację.
Raz była bardzo przydatna.
Kiedy wysyłałem akta sprawy Moranowi. Od tego czasu tam nie wchodziłem.
Raz była bardzo przydatna.
Kiedy wysyłałem akta sprawy Moranowi. Od tego czasu tam nie wchodziłem.
Tym razem pozwolił sobie na szeroki uśmiech. Wydał z siebie cichy pomruk i skinął głową na znak, że zrozumiał. - Do osiemnastej będzie po sprawie, szefie. - Zapewnił. Na wzmiankę o samowolce jego oczy zabłyszczały. Przyjemne z pożytecznym. Zapowiadał się ciekawy dzień. Naprawdę ciekawy.
Dobrze, że się rozumiemy Moran..
*powiedział, powoli przeżuwając gumę w ustach*
(Poczułem wyższość, w końcu ktoś kto nie zadaje bezsensownych pytań, koleś od brudnej roboty, któremu sprawia to przyjemność, chyba jesteśmy pod tym względem troszkę podobni.)
*powiedział, powoli przeżuwając gumę w ustach*
(Poczułem wyższość, w końcu ktoś kto nie zadaje bezsensownych pytań, koleś od brudnej roboty, któremu sprawia to przyjemność, chyba jesteśmy pod tym względem troszkę podobni.)
Jak sobie życzysz. - Skinął głową, a kącik jego ust drgnął w nieznacznym uśmiechu. - Ilu ludzi bierzemy? - Zapytał, marszcząc brwi. To fakt, mogło być ciekawie, ale to było coś, co Moran uwielbiał w tej robocie.
Żadnych jeńców, mój drogi..
Mam pewnego klienta. Jakiś koleś z Rosji.
Pała nienawiścią do jednego z mężczyzn.
To zapewne przez romans z jego żoną, nie musiał mówić, sam wywnioskowałem.
*podchodzi do stolika, bierze teczkę, którą podaje towarzyszowi*
To jego akta.
Zbierz ludzi.
Macie zrobić "pozorowany" atak terrorystyczny w miejscu gdzie pracuje, czyli.. banku.
*spogląda mu w oczy*
Zabieracie tylko jego. Zrób z nim co chcesz, tortury mile widziane.
Koleś ma być bynajmniej martwy.
Mam pewnego klienta. Jakiś koleś z Rosji.
Pała nienawiścią do jednego z mężczyzn.
To zapewne przez romans z jego żoną, nie musiał mówić, sam wywnioskowałem.
*podchodzi do stolika, bierze teczkę, którą podaje towarzyszowi*
To jego akta.
Zbierz ludzi.
Macie zrobić "pozorowany" atak terrorystyczny w miejscu gdzie pracuje, czyli.. banku.
*spogląda mu w oczy*
Zabieracie tylko jego. Zrób z nim co chcesz, tortury mile widziane.
Koleś ma być bynajmniej martwy.
Tak jest, szefie. *Mruknął, odkładając karabin na stół.* Planujesz jakieś większe skoki w tym tygodniu? *Zapytał, uważnie przypatrując się Moriarty'emu.*
*błysk w oku*
Tydzień bez wybuchu to stracony czas.
Musi się coś dziać aby prasa i media miały o czym nawijać w kółko.
Nie mogę pozbawić ich przecież pracy.
*podnosi kącik ust*
Co byś powiedział na nagłą, jakże niezapowiedzianą wizytę domniemanych terrorystów w Londynie?
Tydzień bez wybuchu to stracony czas.
Musi się coś dziać aby prasa i media miały o czym nawijać w kółko.
Nie mogę pozbawić ich przecież pracy.
*podnosi kącik ust*
Co byś powiedział na nagłą, jakże niezapowiedzianą wizytę domniemanych terrorystów w Londynie?
Cześć, Słoneczko.❤ Założyłam ask'a ze zdjęciami Jorge Blanco. Byłoby mi niezmiernie miło gdybyś wpadła lub została na dłużej. Za spam bardzo przepraszam. Pozdrawiam, Zuzia. x
Słoneczko?
Przydałby się Moran..
Aczkolwiek dzięki Ci za informacje.
Przydałby się Moran..
Aczkolwiek dzięki Ci za informacje.
followed, back pls?
Yes, of course.
Mam go uciszyć na jakiś czas? * Zapytał, poprawiając snajperkę zawieszoną na jego ramieniu.*
Na to za wcześnie.
Chcę z nim pograć. Jest... wyjątkowy.
Interesują mnie jego działania.
*chwycił jeden z naboi leżących na stoliku*
Pobawię się z nim.
*patrzy na swoje odbicie w naboju*
Chcę z nim pograć. Jest... wyjątkowy.
Interesują mnie jego działania.
*chwycił jeden z naboi leżących na stoliku*
Pobawię się z nim.
*patrzy na swoje odbicie w naboju*
Oczywiście. Wiem, Jim. *Wyrzucił niedopałek na ziemię i zgasił go obcasem skórzanego buta.* Jakieś nowości? Coś z Holmesem?
Ostatnio daje się we znaki.
Wcina się w sprawy, które prowadzę. Jako biznesmen, oczywiście..
Miesiąc temu przeszkodził w transakcji broni mojego klienta.
Nie ładnie, nie ładnie..
Wcina się w sprawy, które prowadzę. Jako biznesmen, oczywiście..
Miesiąc temu przeszkodził w transakcji broni mojego klienta.
Nie ładnie, nie ładnie..
Kazałeś zadźgać. *Uzupełnił spokojnie, prostując się i poprawiając okulary przeciwsłoneczne*
Dokładnie.
Nie lubię sobie brudzić rąk.
*poprawia krawat*
Nie lubię sobie brudzić rąk.
*poprawia krawat*
*Zaciągnął się papierosem i powoli wypuścił dym* Nawet o tym nie marzyłem, szefie.
To dobrze bo nie mam wolnego cielęcia..
*kroczy ku niemu*
Wszystkie zadźgałem.
*kroczy ku niemu*
Wszystkie zadźgałem.
Przepraszam, że tak panu zawracam głowę, na pewno ma pan mnóstwo spraw na głowie, ale muszę spytać z ciekawości: co u Morana?
Mo-ran?
Ciekawe.. Mogę udzielić ci rąbka tajemnicy i powiedzieć, że wrócił.
I ma się całkiem dobrze.
Tyle na początek.
Ciekawe.. Mogę udzielić ci rąbka tajemnicy i powiedzieć, że wrócił.
I ma się całkiem dobrze.
Tyle na początek.
Melduję się, szefie.
No, proszę.. Syn marnotrawny powrócił.
*rozkłada ręce*
Ale nie będzie uczty.
*rozkłada ręce*
Ale nie będzie uczty.
Death is the new sexy.
To niebezpieczny nawyk, wkładać broń do kieszeni szlafroka.
Powiedz mi, ilustrator podróżuje z tobą?
Musisz pozować.. podczas dedukcji?
Powiedz mi, ilustrator podróżuje z tobą?
Musisz pozować.. podczas dedukcji?
Zapraszam serdecznie na nowy rozdział: http://tempus-est-relativum.blogspot.com/2016/03/rozdzia-40.html Życz miłego czytania i spokojnego weekendu :)
Czytanie przed snem.. To jest myśl.
- Wiem, że mnie skrzywdzisz, jeśli uznasz, że Ci zagrażam. - Odparła, przyglądając mu się z uwaga.
Nie zagrażasz mi. Więc nie będzie potrzeby aby...
Zresztą czuję w kościach, że nasza współpraca przyniesie owoce.
*chowa ręce w kieszeniach spodni*
Zresztą czuję w kościach, że nasza współpraca przyniesie owoce.
*chowa ręce w kieszeniach spodni*
Next