O.. W takim razie po części wiesz co czuje. Wiesz skąd tą decyzja. Tak trzeba. Będziemy tam czasem rozmawiać. Już jestem zmęczony.. Nie pasuje tutaj.Nigdy nie pasowałem. Nie każ mi przemyśleć. Bo tego nie zrobie. Zawsze był tylko On i zawsze będzie. Także.. Stop.
Będziemy mieć swojego skejpa. Będę wiedział co u Ciebie. Już tu nie chcę być. Już. Denerwuje mnie tu wszystko. To współczucie ludzi na nk mnie doprowadza do szaleństwa.
To takie piękne i niesamowite, że mamy siebie tak blisko. Mam najcudowniejszego chłopaka na świecie! Dziękuje Ci za wszystko, Leo i kocham Cię niewyobrażalnie mocno. Jesteś dla mnie po prostu wszystkim.
Poznałem go zwykłego dnia, obaj niestety daty nie pamiętamy, a ja zbieram się do odszukania już od jakiegoś czasu ale w końcu to zrobię! Może jutro, sporo czasu będę mieć:) Poznaliśmy się, nasz kontakt właściwie nie był za mocny, a po jakimś czas urwał się. Nie rozmawialiśmy ze sobą lecz mieliśmy się w znajomych. Nagle, któregoś dnia, któryś napisał. To chyba byłem ja, przynajmniej tak mi się wydaję. No i w sumie się zaczęło.. nasza przyjaźń, coś wspaniałego. Najgorsze było to, że zauroczyłem się w Nim, a on miał wtedy innego. Byłem sfrustrowany aczkolwiek wiesz co zrobiłem? Starałem się o Niego, na marne.. nawet wargami swego policzka dotknąć nie dał, no może czasami, ale zaraz była mowa o jego partnerze. Ale no co tam, ja wróciłem później do swojego byłego, a Tommy jakoś z głowy mi wyleciał, był przyjacielem. Później stało się tak, że to Tommy zauroczył się mną, właściwie to już wtedy pokochał, pamiętam gdy pierwszy raz skierował w mym kierunku słowa 'Kocham Cię'. Leżeliśmy na łóżku, patrząc w swoje oczy, a on... on to powiedział. Byłem uradowany lecz miałem chłopaka. Nie było szans, nawet przez myśl mi nie przeszło, że tak mogłoby się to skończyć. Gdy rozstałem się z Xianem, zbliżyliśmy się z Tommim do siebie, zbliżyliśmy się naprawdę bardzo. Wyznałem mu miłość swą, a on mi swą. Kochaliśmy się. Chcieliśmy spróbować być razem, ale to nie trwało długo.. nie pozbierałem się po utracie swego byłego, nie mogłem cieszyć się Szczęściem jakie mi daje, nie potrafiłem. Dwudziestego drugiego marca, odważyłem się. Odważyłem i powiedziałem mu, że jestem gotowy, że chcę z Nim być. I jeżeli on będzie gotowy, niech mi to powie. Zgodził się na taki układ. Za jakiś czas powiedział, że nie chce dłużej czekać. I zaczęliśmy ze sobą być. Stał się wtedy mym Serduszkiem, mym Szczęściem. Tylko on powoduje przyjemne dreszcze na mym ciele samym głosem, dotykiem tym bardziej, a nawet spojrzeniem i milczeniem. Jest moim Wszystkim, kocham Go. Nasza miłość jest cudowna.
Leży na podłodze. Pozwala by powietrze które wlatuje musiało plecy. Pozwala wmawiać sobie jak mało jest wart. Trzyma mocno własne włosy pociąga za nie by sprawdzić czy jeszcze żyje.
Z każdym swoim kolejnym słowem załamujesz mnie. Moje oczy łzawią, anie nie łzawią przez katar, a przez Twe słowa. To przykre. To smutne. To frustrujące. Nie mów tak, nie rób tego. Nie możesz, rozumiesz? Musisz wstać i uwierzyć w siebie, tak samo jak inni w Ciebie wierzą. Wstać, ogarnij się, że tak powiem i główka do góry:3
Przytuliłbym Ciebie, Twoją prawdziwą twarz. Nie Marcina, a osobę, która jest Marcinem. Osobę, która siedzi teraz na krześle czy gdzieś tam i ze mną piszę, tak.. właśnie tę osobę.
PROSZĘ, błagam na wszystko byś nie płakał. Jak Ty się rozpłaczesz, to ja się rozpłaczę i będę się czuł jeszcze gorzej, że nie mogę podejść i utulić Cię swymi ramionami. Chyba, że jakoś uda mi się ręce przez monitor do Ciebie wystawić.
Biedny Ty:3 Będziesz patrzeć na moją bladą twarz, podkrążonymi, czerwonymi, załzawionymi oczami, z czerwonym nosem od kataru i kaszlący ja. WSPÓŁCZUJĘ CI! Obiecuję być jutro w miarę ogarnięty.
Przez to wszystko czas stanął w miejscu. Jutro sobota. Tak sobota.