Mamy już 4 lipca, wakacje powoli się rozkrecają, a ja nadal nie mogę znaleźć sobie miejsca. W poprzednich latach cieszyłem się spokojem jaki dają wakacje. Obecnie brakuje mi czegoś, z jednej strony cieszę się że nie ma nauki itd, a jednak, dla mnie wakacji mogło by nie być, brakuje mi panującej w szkole miłej atmosfery, ciągłych śmiechów, gwary i hałasu. Jak narazie mam dosyć dużo pracy przy domu. Powinien się rozkręcić za tydzień wyjazdem na Śląsk. Od kilku miesięcy coraz częściej zwracam uwagę na przemijający czas. Miesiąc temu stałem się ojcem chrzestnym, funkcje tą pełni dla mnie osoba, którą zawsze podziwiałem i szanowałem. Wójek ów jest dla mnie bardzo dużym wsparciem. Teraz to ja mam być wsparciem dla kogoś innego, być przykładem zachowania i zaradności. Patrząc na sobie wciąż widzę (lub chciałbym widzieć) dziecko, beztroskie, niewinne i wolne. A jednak jeszcze rok i będę dorosły. Jest to jeden z momentów gdy dostrzegłem wyraźnie jak bezczelny potrafi być czas, który nie jest łagodny, wpływa na nasze życie gwałtownie, wręcz agresywnie.
Wykonując pracę przy domu, ciągle zwracam uwagę na jego rozwój, jak wile rzeczy się zmieniło. Kiedyś dużo mniejszy, nie za ładny, teraz śliczny, mający swój własny urok, jest miejscem spotkań rączącym trzy pokolenia. Jedyne co jest stałe i niezmienne to lipa, stojąca przy domu od 50 lat daje wszystkim cień i domową atmosferę, stała się pewno rodzaju symbolem dla naszej rodziny. Widziała jak rodzi się moja mama i jej siódemka rodzeństwa, dawała cień setkom ludzi, być może nawet tysiącom. Przeżyła nie jedna osobę zojego domu, a jednak stoi niewzruszona i coś czuję że doczeka mojej starości jak wszytko mi się uda ^^. Coś czuję że te wakacje dadzą mi wiele rozważań i refleksji, oby jak najbardziej owocnych.
View more