@lawrencelorrain

Lawrence Lorrain

Ask @lawrencelorrain

Sort by:

LatestTop

Kochasz go?

Lubię XIX-wieczne uczucia. Wzniosłość, wzruszenie, cierpienie, namiętność. Mam wrażenie, że dziś skutecznie je sobie pomniejszamy – wolimy, żeby było letnio, w cudzysłowie. To czasy małych emocji. Głębokie zakochanie czy rozpacz wydają się śmieszne, nie przystają do codzienności.

Related users

Miłość. Jak ją rozumiesz? Czym jest współcześnie? Jest niezbędna?

A ja lubię miłość i zawsze tak będzie. Miłość to emocja, przecudowna pewność bytu, różnorodna i różnorako rozumiana. Jeśli chodzi o romantyczną... (bo kocham przede wszystkim siebie, a więc spełniam pierwszy i jedyny warunek, który dopuszcza mnie do kochania innych). Ze mną jest trochę niestandardowo, fakt, ale szaleję za współczesną wersją miłości romantycznej, wiecie, zachwycają mnie te wszystkie westchnienia do zbiorów pikseli, uśmiechy kierowane w stronę prześwietlonych monitorów i opieranie o nie czoła, kiedy tylko przyjdzie wyczekiwana wiadomość i cieszy albo zawstydza Cię tak, że chcesz ukryć swój uśmiech nawet przed samym sobą. To wszystko też jest szczere, równe książkowym uniesieniom i śmiejemy się dziś z tego tak samo jak współcześnie bawi nas Werter. Oczekiwane spotkania, nowoczesna nerwowość i ciągła strategia unikowa. Kontakt. Lubię opierać się o czyjeś ramię, chować w nim nos i czuć, że nie zostanę odtrącony, a pogłaskany po głowie, mimo dzisiejszej małomówności. Cisza rzadko jest męcząca w miłości. Nie ma nic przyjemniejszego niż uczucie, że gdzieś jest ktoś, kto będzie dla Ciebie i na kim możesz polegać niezależnie od ilości popełnionych błędów. Niesamowity psychiczny komfort, cudowna samoakceptacja i zaufanie w świecie na który ciągle karzą nam uważać. Partner, pieprzony (dosłownie lub mniej) towarzysz niedoli i kompan od szaleństwa. To trochę pokurwione, ciągle się siebie uczycie. Lubię całować w skronie i w ramiona, moje własne strefy sacrum cudzego ciała. Małe muśnięcia, motyle skrzydła; nie żadne ćmy, kąciki ust uniesione lekko w górę, w ciele żadnego alkoholu (wczorajszy nie ma już znaczenia, przestałeś wymiotować całe pół godziny temu), a czujesz się tak jak po pięciu drinkach. Obroniłbyś go przed całym światem. Lubię dawać bliskość i czuć ją w ten najprostszy sposób, najlepiej trzymając się za ręce. Ludzie, którzy świadomie z tego rezygnują skazują się, niestety, na emocjonalną niepełnosprawność i życie jedynie w pół, w jakimś swoim chorym pseudoszczęściu. I chyba się oszukują. Nie sądzę, by istniał człowiek, który nie potrzebuje bliskości. Po prostu wyjątkowo subiektywnie ją rozumiemy. A miłości najbardziej boją się Ci, którzy potrafią kochać najmocniej.
Miłość to zabawa splątanymi włosami, ciepła herbata z cytryną i imbirem podana prosto do rąk, kiedy zmarznięty wracasz listopadem do domu, dwa lunchboxy zamiast jednego, poprawa zsuwających się z nosa okularów, niekończone kłótnie o spanie przy ścianie, zbyt emocjonalnie odczytywana poezja (kiedyś zrobił to dla mnie Velles, cholerny francuski szaleniec, zakochałby się w nim sam Cassady), świeczka o zapachu pomarańczy, pocałunek w lewy nadgarstek będący składową częścią związkowego rytuału i drobne prezenty na święta. Nie wiem dlaczego tak sobie teraz to wyobraziłem.

View more

Którym z 16 typów osobowości jesteś?

Być zdrowym to znaczy, chodzić po tym świecie z zawiązanymi oczami, nie rozumieć ani odrobiny z tego, co jest szczytem albo otchłanią egzystencji. Można walczyć ze wszystkimi, tylko nie ze zdrowymi, ci bowiem są tak niewrażliwi, że nie są zdolni do żadnej formy transfiguracji. Chcąc okazać komuś najwyższą pogardę, nazwałbym go zdrowym.
Zdrowe (...) – to znaczy nieuleczalne – oto coś najbardziej odrażającego u człowieka.

Jak tam poniedziałek?

wszyscy mówią, że nienawidzą poniedziałków, a ja nienawidzę poniedziałków, wtorków, czwartków, piątków, sobót i niedziel, no i tylko środy lubię

Gdzie jesteśmy

Miałem kiedyś dziewczynę. Dobra, więcej niż jedną. Ale potwornie ją, tę której teraz mówię - żadną inną, kochałem. Rozumiesz...? Kochałem ją jak żadną inną; jej dwa jasne warkocze, aparat na krzywych zębach, niezdolność do koncentracji i nawet ten upokarzający fakt, że grała w piłkę lepiej ode mnie, no bo to trochę sprawiało, że inni chłopcy mi jej zazdrościli. I wtedy przeszedł dzień balu. Mama ubrała mnie w kostium pirata, ona zaś, jak co druga dziewczyna, była wtedy księżniczką. Ale uwierz na słowo – najpiękniejszą z nich. Mogła mieć każdego innego drugoklasistę w tej swojej tiulowej, różowej sukni i plastikowej koronie, ale od dwóch tygodni spotykała się ze mną, siadała obok mnie na przerwach i dzieliła się ze mną słonecznikiem. Potwornie chciałem z nią tańczyć. Naprawdę, tak do szaleństwa. Tylko, że ona wolała raczej ganiać się po sali, obiecując mi, że jeszcze tylko jedna piosenka i zatańczymy, że bawi się świetnie, że już zaraz, na kolejnej... Goniłem ją głupio, przegrywałem w tę grę cholernie, zgubiłem przepaskę i drewniany miecz, odbdarłem kolano... I wtedy wybiła dziewiętnasta. Wiesz, jak w Kopciuszku, taka godzina zero. Na ostatniej piosence, standardowo wolnej i odpowiedniej do tańczenia we dwoje bardziej niż wszystkie inne, poszła do toalety, a ja zdałem sobie sprawę, że przez cały czas ze mną pogrywała. Potem poszło szybko, nauczyciele zatrzymali muzykę, rodzice już na nas czekali. Nie zatańczyłem z nią ani razu, a ona, na drugi dzień w szkole, powiedziała mi, że wcale nie lubi tańczyć, że wstydzi się trochę za mnie czasem, no i że mamy w życiu inne priorytety, skoro ja chcę tańczyć, a ona woli grać w berka, ale wtedy jeszcze nie znałem znaczenia tego słowa, więc tylko się zdenerwowałem i rzuciłem w nią paczką chipsów. I wtedy doszedłem do wniosku, że to kurewsko niesprawiedliwe, że w życiu ktoś czasem chcę się tylko z Tobą bawić w jakieś durne gierki, wtedy kiedy Ty jesteś gotów oddać mu serce. Moja Maggie Cassidy była pierwszą osobą, której mógłbym podarować białe róże, gdybym już wtedy był świadom ich znaczenia. Ty jesteś drugą. Więc, proszę, zrób mi tę przysługę i nie całuj mnie nigdy więcej. Nie przelotem i nie tak, jak ja mógłbym musnąć wargi każdego innego człowieka, który jest mi obojętny, nie niedorzecznie, nie bez ostrzeżenia, nie wtedy, kiedy po prostu powiem Ci, że powinieneś zachować mój szalik... Nie rób tego, jeśli nie chcesz przetańczyć ze mną całego pierdolonego balu.

View more

Co zmieniłbyś/zmieniłabyś w dzisiejszym świecie?

roleplay_1’s Profile Photoǫᴜᴇsᴛɪᴏɴs
dam wam smutne rzeczy Law x Johan, wzruszają mnie troszkę
lubię je, są najsłodsze
20:30:00 <~Liljegren>Nie lubię układać piosenek o miłości.
20:30:07 <~Liljegren>Są takie banalne.
20:30:52 ...Wcale nie.
20:32:32 <~Liljegren>Wcale tak. Nie zostawiaj mnie, kocham cię, umieram bez ciebie, chcę ci dać siebie całego, sratatata...
20:33:28 No własnie! Czyli to, co chciałbym słyszeć z Twoich ust codziennie.
20:34:35 <~Liljegren>Ostatnio cały czas cię proszę, być przy mnie został.
20:35:03 No tak...
20:35:13 Zawsze tak będzie, nie~?
20:36:09 <~Liljegren>Zawsze.
20:37:07 To... to dobrze.
20:37:48 <~Liljegren>No i... kocham cię.
20:39:28 Ja tez, no.
20:39:32 Zawsze tak będzie.
20:40:54 <~Liljegren>Na pewno.
22:32:57 Co Cie we mnie ciekawi?
22:34:15 <~Liljegren>Masz ładny błysk w oku.
22:35:06 T-To... dość specyficzny komplement, wiesz? Zazwyczaj słyszę zupełnie inne słowa.
22:36:42 <~Liljegren>Że masz fajną dupę?
22:36:49 Głównie.
22:37:22 <~Liljegren>Skąd wiedziałem?
22:37:31 Też tak uważasz.
19:31:43 Powiedz mi coś miłego.
19:36:28 <~Liljegren>No... jesteś najśliczniejszą rusałką pod słońcem. I ładnie wyglądałbyś na tle konwalii.
21:00:22 Gdzieś w głębi serca Cie nienawidzę.
21:02:18 <~Liljegren>A jeszcze głębiej uwielbiasz.

View more

czego nie możesz sobie wybaczyć?

wszystko mogę, jakbym sobie nie wybaczał musiałbym się zabić, ale czasem nie jest łatwo
tak czy inaczej - mam dużą wyrozumiałość do moich przeszłych decyzji, teraz bardzo się staram podejmować lepsze i być lepszym, w sumie tyle, ponoć wychodzi
Liked by: Sixten ʟʏɴ

Co jest ważniejsze – piękno wewnętrzne czy zewnętrzne?

Bylbym strasznym hipokrytą, gdybym był zdolny do jednoznacznej odpowiedzi. Urodziłem się próżny i umrę próżny, ale teraz już wiem, że to co się nam w danej chwili podoba to wartość zmienna. I cholera, wszyscy jesteśmy trochę przypudrowani z zewnątrz, ale zgnili wewnątrz.

Gdybyś miał/miała dodatkową godzinę wolnego czasu w ciągu dnia, w jaki sposób byś ją wykorzystał/a?

to byłaby godzina z Tarasovem, kocham gościa
01:58:47 <~Tarasov>Chciałem wypełnić ekran czernią i nie zdażyłem dokończyć, że rosyjska wódka jest najwyborniejsza.
01:59:02 Ty jesteś najwyborniejszy.
01:59:02 <~Tarasov>Ja nie noszę skarpet.

Jakie danie potrafisz przygotować/ugotować?

znalazłem też prawie seks Law x Alexei, ale to nie ujrzy światła dziennego NIIIIIIIIIIIGDY
Ale pokażę wam inne rzeczy, są przyjemne.
Cholera, cieszę się, że to wszystko przeżyłem.
02:07:26 <~Tarasov>Szkoda, że nie ma tu Reisena.
02:07:50 A co, chciałbyś go przerżnąć?
02:08:38 <~Tarasov>A kałasznikowem się da?
20:38:33 I chodź tu do mnie.
20:38:38 Chcę zatańczyć.
20:38:42 <~Tarasov>Zacząłeś mną strasznie dyrygować.
20:38:48 <~Tarasov>... To idę.
20:39:29 <~Tarasov>Ale tylko krok do przodu. *I wykonał gest, zbliżając się nieznacznie do mężczyzny.*
20:39:41 Dyrygować?
20:39:45 Jestem starszy.
20:40:31 <~Tarasov>Lecz ja wyższy.
20:55:59 <~Tarasov>Będziesz o mnie zawsze pamiętał?
20:56:09 Zawsze.
20:56:22 <~Tarasov>Zawsze...
20:57:28 Obiecuję.
20:57:48 <~Tarasov>To wiele dla mnie znaczy.
20:58:00 <~Tarasov>W końcu mówi to najważniejsza osoba w moim życiu.
20:58:17 Jakoś w to nie wierzę.
20:58:29 <~Tarasov>W to, że jesteś najważniejszy?
20:58:41 <~Tarasov>Zawsze byłeś.
20:58:41 Mhm.
20:59:06 <~Tarasov>No i wciąż Cię kocham.
20:59:44 Nie zostawiłbyś mnie, gdybyś mnie kochał.
21:00:07 <~Tarasov>Natura romantyka = jedna, nieszczęśliwa miłość.
21:00:38 <~Tarasov>Cudem było, że ze sobą tyle wytrzymaliśmy. I nigdy Johan nie pokocha Cię mocniej.

View more

Nie sądziłem, że kiedykolwiek się ustatkujesz.

PasqualeBeauvais’s Profile PhotoPasquale Beauvais
To już trzeci, tak, cholera, boleśnie nieparzysty, trzeci raz, kiedy uświadamiam sobie, że istnieje tylko jeden sposób, żeby rozkochać mnie w sobie bez pamięci i, co gorsza, jest banalnie prosty. Być. Nie może być to, rzecz jasna, byle jakie bycie, a czas tego procesu jest bliżej nieokreślony. To zniechęcające, moja niemiłość niszczy śmiałków po kilku pierwszych tygodniach. Rzadko są mi wtedy potrzebni. To trochę tak, jakby byli na okresie próbnym, zawsze sprawdzani i testowani, zmuszeni do mierzenia się z moją przeszłością, w tamtym czasie jeszcze dziwnie dla mnie żywą. Za każdym razem jest tak samo. Jestem zakochany bez pamięci we wspomnieniu. Raz jest to bliskość nocą na balkonie, taka tradycyjna, w towarzystwie wytrawnego wina, innym razem jakieś chore "Zikhaj" i wspólne ugniatanie kiszonej kapusty czy, po prostu, nieumiejętnie odczytany rozkład jazdy i zbyt intensywne spojrzenie żółtych oczu. Chyba jestem cipą, bo kurewsko mnie to wszystko boli i pluję negatywnymi emocjami jak jadem, prosto do mordy swoich pseudobliskich. Bawię się nimi i mam poczucie, że mogę. Wymagają uwagi, a ja rzadko mam ochotę, by im takową poświęcić. Wolę zajmować się sobą, wypełniam innymi puste dziury we własnych wizjach wyidealizowanej przyszłości. Wszystkich, których kochałem i pewnie wciąż jakoś dziwnie kocham łączy jedna, dziwna cecha, której sam nie posiadam wcale – cierpliwość. Pokłady jebanej, niewyczerpanej cierpliwości do mnie, masa czasu i dostępność, niezależnie od tego, kiedy ich potrzebowałem. Nie mam ograniczeń. Oczekiwania nie są stawiane zbyt jasno, pętla dookoła mojej własnej szyi i złudna wolność. Wykorzystywałem te słabość do granic, ale potem, stopniowo... ulegałem najprostszemu na świecie uzależnieniu od drugiej osoby. I już byłem czyjś, wierny jak pies. Kochałem zawsze, w każdej minucie swojego życia, obiekt westchnień zmieniając stopniowo lub nagle. To moja dziwna miłość, toksyczne uczucie, którym obdarzam tych, o których piszę najczęściej. Ma zaletę; trwa wiecznie, mimo pewnej różnorodności co do zaangażowanych. Jestem ciągle zakochany. Dziś myślę, że to piękne. Całuję młodego w ciepłe czoło, od wczoraj wygląda źle i ma kilka nowych pryszczy.

View more

opowiedz o osobie z którą się spotykasz

To pytanie czekało na odpowiedź pół (!!!) roku.
Od dłuższego czasu spotykam się z Kohaku, jest trochę z Rosji, trochę z Azji i trochę z Ameryki i to chyba coś, co go definiuje. Jest niski, ma zniszczone od rozjaśniania włosy, patyczkowate ręce i kiedy jest smutny to pije trochę za dużo alkoholu. Lubię w nim jego zwyczajność i to, że w ogóle z nią nie walczy. Żadnych masek i kreacji, ot, taki dwudziestolatek z marzeniami. Nie umie gotować (w kółko przypala kurczaka), chodzi po domu w nieswoich koszulkach i nie wiem jak to możliwe, ale - wbrew moim początkowym obawom - radzi sobie w relacji z kimś mojego pokroju. Kiedyś, na początku, powiedziałem mu, że zostaniemy ze sobą na zawsze i powoli zaczynam myśleć, że to faktycznie może okazać się prawdą. Relacja z nim daje mi utracone poczucie stabilizacji.

View more

Przykro mi, że zakochałeś się w takim tchórzliwym idiocie, który nie umie się przyznać do własnych uczuć. Życzę ci, żeby do Ciebie wrócił albo żebyś Ty się wreszcie odkochał, ponieważ nie jest warty Twoich uczuć.

To właściwie była totalna fikcja, jakieś pierwsze skojarzenia, które chyba nie są już moje nigdzie poza przypadkowym tekstem. Zlepek kilku sympatii tworzący jakąś pseudoosobowość o nieosiągalnej cielesności, może w moim wyobrażeniu podobnej do przeszłości, ale w ostatecznym rozrachunku jednak nowej i nieznanej. Przyćmione uczucia lokowane w lamusie. Świeca w zakręconym słoiku, która tylko udaje, że wciąż się tli. Chciałem w końcu napisać coś, co nie tyczy się mojej największej paranoi i kurewskiego, wyniszczającego utrapienia ostatnich miesięcy. Chciałem napisać coś ładnego, motywowanego jakąś emocją.
Ostatnio tak bardzo potrzebuję uczuć, że wmawiam sobie, że jeszcze je mam. I tak powstał ten tekst. Nie dał mi nic.

Jak wyobrażasz sobie swoją idealną zabawę sylwestrową?

Sylwester, zapowiedź nocy nowych początków. Chyba po prostu chciałbym, żeby tu był, nie musielibyśmy zbyt wiele mówić. Włączylibyśmy te do bólu kiczowate lampki choinkowe, zgasili światło i oparli się o siebie, każdy twarzą w swoją stronę, złączeni jednak plecami. Wino stałoby obok, sięgalibyśmy po nie raczej sporadycznie, zwykle w podobnym czasie, zupełnie tak, jakbyśmy przez te lata niedomówień zupełnie zatracili zdolność do jakiekolwiek bliskości i szukali wymówki, by dotknąć swoich dłoni. Nie potrzebuję używek, kiedy jest blisko, tylko zakłócają odbiór jego popieprzonej duszy. Zgrywa niedostepnego, ale wiem, że mnie kocha. Nigdy nie wyglądał aż tak dobrze. Pozwoliłbym mu wybrać muzykę, moja byłaby dla niego męką. Nie leciałaby zbyt głośno, chcę wyłapywać wszystkie zmęczone westchnienia. Oczekiwanie na nic, dwunasta nie jest żadną rewelacją, bardziej spektakularne fajerwerki miewaliśmy w sercach. Pocałowałbym go wtedy, sceneria balkonowa, przy wejściu musimy się schylać, bo nie zdjąłem prania, a szkoda byłoby zniszczyć ciuchy odpalonym właśnie papierosem. Na ustach mamy resztki solonych, tanich chipsów. Innych nie jadam, bywam nieustępliwy. Miłość jest prosta i zwykła, kolejny rok też będzie.

View more

Cieszysz się, że wszyscy wracają?

Cieszyć się to za dużo powiedziane, ale to, że dużo osób ponownie szuka kontaktu z WL znaczy właściwie tyle, że w ostatecznym rozrachunku kojarzą stronę z czymś przyjemnym i ja też tak mam. No i z fikcji nigdy się nie znika, serio. Ludzie, którzy piszą... właściwie zawsze gdzieś piszą. Czasem zastanawiam się co będzie jak założymy rodziny i staniemy się dorośli już tak w stu procentach. Chociaż może to nie jest przeszkodą? Może można być którymś z posranych Lorrainów czy rozchwianym Nancym, ale jednocześnie niesamowicie dobrym pedagogiem i terapeutą, lubianym nauczycielem, przykładnym rodzicem, idealną drugą połówką i ostoją domu? Wiecie, taką, która co rano robi kanapki do pracy, całuje w czółko, a potem wita obiadem (wszystko definiuję jedzeniem, no ale wiecie o co chodzi)? O rany. Zastanawialiście się kiedyś nad tym?

View more

001.

Zastanawialiście się czasem jakim Lawrence Lorrain jest, w gruncie rzeczy, smutnym człowiekiem? Ja tak i ostatnio mimowolnie doszedłem do wniosku, że ten Francuz na własne życzenie zafundował sobie takie emocjonalne piekło (będące zresztą mekką jego kreacji współczesnego Wertera), że dziś - kiedy jest blisko niego coś, co mylnie nazywa "szczęściem" - czuje wyłącznie połowicznie, a jedyną intensywność, od której teoretycznie ucieka, dostarczają mu poddane wieloletniej gloryfikacji wspomnienia.
Czytałem Cudzoziemkę, a w książkach (tych ambitniejszych, oczywiście) lubię to, że współcześnie tylko w nich jestem w stanie znaleźć niespłycone odbicie tego, co zdarza mi się czuć.
"Róża postanowiła się zemścić. Na Polsce, gdzie ją nieszczęście spotkało, i na mężczyznach. Uroda błyszczała na niej wtedy jak książęcy strój, wszyscy na ulicy odwracali głowy. Nie chciała ładnych paniczyków ani potężnych starców – takiego właśnie chciała: cichego, nic nie znaczącego Adama, żeby na niego zwalić swoją piękność, jak miażdżący głaz. Żeby nic jej nie mógł ofiarować w zamian za dar okrutny – ani rozkoszy, ani bogactwa – żeby za nic nie musiała być wdzięczna. Chciała takiego właśnie bezwolnego petersburskiego studenta z Darwinem pod pachą, z obrazkiem Częstochowskiej w kieszeni, z kacapską brodą i romantycznym, nadwiślańskim sercem."
"Nikogo nie pokocham nigdy – wszystko, świat cały za mną zatrzaśnięty na wieki!!!"
"Dla niej – wbrew wszelkiemu sensowi – jeden człowiek przesłonił świat, jeden człowiek reprezentował naród i jedna tylko niedorzeczna zemsta była uczuciem, którym oddychało serce."

View more

ulubiona cecha twojej bliskiej osoby?

Theodore jest bardzo wyrozumiały, akceptujący i czuły, ale taki czuły psychicznie - potrafi perfekcyjnie dopasować się do mojego nastroju, żebym czuł się komfortowo, nigdy nie przekracza granicy i daje mi przestrzeń na wszystkie moje dziwactwa, potrafi odsunąć siebie i swoje potrzeby w cień i zadbać o mnie tylko w danej chwili, to jest takie wow eh, bo czuje się wtedy ważny i kochany
Liked by: Theodore Acorllan

Masz 2 połówkę? Jak ma na imie?

myślę, że ja i Theo do siebie pasujemy
on mnie obraża, więc ja go popycham i obrażam, ale mnie to trochę śmieszy i rozczula, więc potem się całujemy i robimy dla siebie jakieś bzdury, jak spełnianie życzeń różnego rodzaju i dwojakiej natury czy owijanie szyj szalikami tego drugiego, żeby w nocy, w stanie odurzenia ostatecznego, wyznawać sobie głupio miłość i obiecywać wspólne życie

Zdarzyło Ci się kiedykolwiek zawieść na warsztacie pisarskim kogoś, kto na pierwszy rzut oka wydawać się mógł mistrzem słowa pisanego? Możesz odpowiedzieć jako Lawrence, ale z chęcią przeczytam też dygresję Twoją, jako autorki. Miłego dnia! :)

Okropnie, ale dlatego, że ta osoba większą część swoich wypowiedzi przepisywała z książek. Generalnie wolałbym żyć w złudzeniu dłużej, bardzo podnosiło mi to mój poziom - spróbuj nagle konkurować (rany, to była tak bardzo przegrana walka, motałem się, czytałem rosyjską literaturę zamiast spać, zapisywałem zdania i analizowałem je, zalewałem te książki łzami, ŻEBY DORÓWNAĆ KOMUŚ W FIKCJI) kombinowałem, z najlepszymi i najbardziej docenianymi pisarzami świata, a się przekonasz. Poza tym generalnie raczej nie, nie napalam się za bardzo zanim nie popiszę z kimś dłużej. No i też nie jestem jakiś super wymagający, byle było ciekawie, no i bez upierdliwych błędów. Od każdego można się czegoś nauczyć.
Ale kiedyś inaczej się zaskoczyłem. Pamiętam jak dziś, że pozytywnie zadziwił mnie warsztat kogoś z kim pisałem dwa lata, ale kiedy używaliśmy innych postaci. Bardzo rozkwitł, totalnie porwała mnie wtedy ta historia.

View more

Next

Language: English