,,Optymista,, | ,,Pesymista,, - Z którym słowem się utożsamiasz? Po czym to stwierdzasz?
Pewnie, że... pesymistka! 😁
Przyznaję się bez bicia 😏
Czasem nazywam to realizmem, ale to najzwyczajniej w świecie czarnowidztwo! 😁
Moim życiem przez długi czas rządził mrok. Zachorowałam na depresję.
Ciężko było mi dostrzegać pozytywy. Widziałam życie wyłącznie jako trud, który trzeba dźwigać na barkach.
Brak mi czasem pewności siebie, żyję w ciągłym stresie, dużo we mnie lęków i demonów.
Z czasem się to zmieniło, ale takie pesymistyczne myślenie to również część mojego charakteru. Poważnie.
Też kwestia wychowania temu sprzyja, może otoczenie w którym się obracam. Najbliższa mi przyjaciółka myśli bardzo podobnie, jak ja.
Nie potrafię podchodzić do życia na pełnym luzie, mieć przysłowiowo "wyje.ane, a będzie mi dane".
Zawsze podchodziłam do życia poważnie.
Wiem, że to złe, bo idzie się zamęczyć, ale są aspekty, które po prostu tej powagi wymagają.
Chodzenie w różowych okularach i udawanie, że wszystko jest wspaniałe - to też niestety nie jest dobra droga.
Trzeba w tym wszystkim odnaleźć złoty środek.
Pracuję nad tym, i choć powoli idzie do przodu, to niestety mozolnie.
Walczę z moim wewnętrznym krytykiem, staram się poskładać emocje, pracuję nad samooceną.
Mam coś w sobie z perfekcjonistki. Nie mogę przestać często szukać w czymś ideału. Moja praca musi być idealna, posprzątanie musi być idealnie.... Eh. To wiele utrudnia.
Mam uległą naturę i w niektórych aspektach łatwo mnie "przyćmić", zdarza się, że zwyczajnie braknie mi asertywności, takiego obiektywnego widzenia.
Mawia się, że pesymizm jest głównie domeną kobiet. W tym też coś musi być. Głównie z tego względu, że to kobiety mają bardziej analityczne umysły, a panowie podchodzą do życia bardziej praktycznie.
Moim celem jest dojście do momentu, w którym będę mogła nazywać siebie realistką, albo chociaż patrzeć na świat neutralnie.
Nie wątpię w to, że da się "zmienić " pesymistę w optymistę, ale niestety cząstki, która odpowiada za nasze geny i charakter - już nie wymienimy.
To ciężka praca.
Przyznaję się bez bicia 😏
Czasem nazywam to realizmem, ale to najzwyczajniej w świecie czarnowidztwo! 😁
Moim życiem przez długi czas rządził mrok. Zachorowałam na depresję.
Ciężko było mi dostrzegać pozytywy. Widziałam życie wyłącznie jako trud, który trzeba dźwigać na barkach.
Brak mi czasem pewności siebie, żyję w ciągłym stresie, dużo we mnie lęków i demonów.
Z czasem się to zmieniło, ale takie pesymistyczne myślenie to również część mojego charakteru. Poważnie.
Też kwestia wychowania temu sprzyja, może otoczenie w którym się obracam. Najbliższa mi przyjaciółka myśli bardzo podobnie, jak ja.
Nie potrafię podchodzić do życia na pełnym luzie, mieć przysłowiowo "wyje.ane, a będzie mi dane".
Zawsze podchodziłam do życia poważnie.
Wiem, że to złe, bo idzie się zamęczyć, ale są aspekty, które po prostu tej powagi wymagają.
Chodzenie w różowych okularach i udawanie, że wszystko jest wspaniałe - to też niestety nie jest dobra droga.
Trzeba w tym wszystkim odnaleźć złoty środek.
Pracuję nad tym, i choć powoli idzie do przodu, to niestety mozolnie.
Walczę z moim wewnętrznym krytykiem, staram się poskładać emocje, pracuję nad samooceną.
Mam coś w sobie z perfekcjonistki. Nie mogę przestać często szukać w czymś ideału. Moja praca musi być idealna, posprzątanie musi być idealnie.... Eh. To wiele utrudnia.
Mam uległą naturę i w niektórych aspektach łatwo mnie "przyćmić", zdarza się, że zwyczajnie braknie mi asertywności, takiego obiektywnego widzenia.
Mawia się, że pesymizm jest głównie domeną kobiet. W tym też coś musi być. Głównie z tego względu, że to kobiety mają bardziej analityczne umysły, a panowie podchodzą do życia bardziej praktycznie.
Moim celem jest dojście do momentu, w którym będę mogła nazywać siebie realistką, albo chociaż patrzeć na świat neutralnie.
Nie wątpię w to, że da się "zmienić " pesymistę w optymistę, ale niestety cząstki, która odpowiada za nasze geny i charakter - już nie wymienimy.
To ciężka praca.
+ 3 💬 messages
read all