@opowiadaniaobam

#OoB Oքօաɨaɖaռɨa օ BaM

Hah Lisa i Lena 😄😍👌 Kocham JE

xxcomebackxx’s Profile Photo#agpl arianagrandepoland
JA też ;33
Piszcie numerki bo nie mam gdzie wstawiać rozdziałów ;(
22 rozdział 2 części
- Po co? Po co aż do Port Talbot? - dopytywała się rodzicielka nie dając mi skończyć.
- Eh bo widzisz... - zrobiłam krótką pauzę i opowiedziałam jej całą historię od samego początku. Ulżyło mi. Totalnie mi ulżyło, że mogłam jej wreszcie to opowiedzieć.
- Kasiu, przyśniło ci się to podczas tej długiej śpiączki i nic poza tym. To co działo się w tym śnie już nie wróci i musisz to zrozumieć.
- Nic poza tym?! - krzyknęłam zdenerwowana. - Dostawałam sms'sy od chłopaków i od Daniela. Mamo! Ja się tego naprawdę bałam, a ty mi mówisz że nic poza tym? Do tego napisałam list do BaM i również mi odpisali! Napisali że mam do nich przyjechać, a oni mi pomogą! Tak ciężko to zrozumieć?! - skłamałam. Perfidnie okłamałam ją prosto w oczy, ale nie widziałam innego wyjścia. Wiedziałam, że inaczej nigdy mi nie pozwoli jechać.
- Nie podnoś na mnie głosu dziecko! - tym razem to ona na mnie krzyknęła. - Nie możesz jechać i tyle, rozumiesz?! A jeśli jeszcze raz zaczniesz o tym rozmowę to zawieszę cię i nie będziesz mogła wychodzić w ogóle z domu! A teraz do pokoju! - krzyknęła mocno zdenerwowana i tak jakby przestraszona? Tak jakby coś wiedziała.
- Ty coś wiesz. Ty coś wiesz, ale nie chcesz mi powiedzieć. Dobrze, nie musisz mówić, ale wiedz że pojadę do Port Talbot czy tobie się to podoba czy nie! - zakończyłam kłótnię, która przeistaczała się w istny chaos i po prostu uciekłam z domu.
- Kaśka! Zaczekaj! Wracaj mi tu natychmiast! Kaśka! - słyszałam jeszcze za sobą krzyki rodzicielki ale je olałam i biegłam czym prędzej przed siebie. Nie chciałam się z nią kłócić ani uciekać, ale nie pozostawiła mi żadnego wyboru. Pobiegłam do bliźniaczek. U nich zawsze mogłam liczyć na wsparcie, a ich mama była przeciwieństwem mojej. Wyluzowana, uśmiechnięta, wysportowana zawsze pozwalała dziewczynom na wszystko. Do tego ich tata. Mimo, że ciężko pracował nie było dnia, w którym go nie było na obiedzie. Za każdym razem urywał się z pracy, aby spędzić te pare godzin z rodziną przy wspólnym stole. Zazdrościłam im takiej rodziny. U mnie w domu każdy jadł osobno, ojca wiecznie nie było, a mama płakała po nocach, a w dzień się na nas wydzierała. Wiedziałam, że powodem tego był wieczny brak ojca, ale nie wtrącałam się. W końcu to sprawy dorosłych. Po parunastu minutach dobiegłam pod dom "Podwójnej elki". "Podwójną elką" nazywałam bliźniaczki, z racji tego że ich imiona zaczynały się na literę 'L'. Stanęłam pod drzwiami wejściowymi i zadzwoniłam dzwonkiem, który rozległ się na cały budynek.
- Ooo cześć Kasiu! - drzwi otworzył i tata dziewczyn - pan Willow.
- Dzień dobry, czy zastałam Lisę i Lenę?- zapytałam uśmiechając się do mężczyzny.
- Jasne że są. Zapraszam!- odpowiedział i wpuścił mnie do środka. To nie pierwszy raz kiedy jestem u nich w domu. Piękny biały wystrój, drogie, drewniane meble i mnóstwo zdjęć na ścianach. Do tego kominek w rogu nadawał miłej atmosfery. 'Może kiedyś z nimi zamieszkam?'
❤️ Likes
show all
armatowska0102’s Profile Photo mela1127’s Profile Photo nannusia’s Profile Photo DominikMajnusz’s Profile Photo misia2443’s Profile Photo Misia_Pl’s Profile Photo Sweet_candy2123’s Profile Photo DariaKontek’s Profile Photo

Latest answers from #OoB Oքօաɨaɖaռɨa օ BaM

Jasne, że jesteśmy! Warto czekać na takie opowiadanie 💕

Kocham Was 😚😚
41 rozdział 2 części
- Ja... ja naprawdę nie chciałem. Przepraszam że Ci nie powiedziałem. Leondre mi zabronił... - odezwał się blondyn kiedy skończyłam cała opowieść ledwo powstrzymując gniew i łzy.
- Boisz sie jakiegoś 16 latka? - zapytałam i zasmialam sie ironicznie.
- Nie jego. - wstał z łóżka i podszedł do okna, a ja nadal się w niego wpatrywałam. - Gdyby nie on nie byłoby nas. Nie byłoby mnie. To on miał kontakty do różnych firm, to jego ojciec wszystko organizował...
- Zaraz, chcesz powiedzieć że wasz sukces zależy tylko i wyłącznie dlatego ze ojciec Leondre miał kontakty? - wstałam i podeszłam do niego zdecydowanym krokiem.
- To właśnie powiedziałem.
- Aha i gdybyś mi o wszystkim powiedział wyrzucilby was?
- Nie nas tylko mnie. Albo znalezliby sobie kogoś na moje miejsce albo Leondre rozpoczął by solową karierę. - mówił nadal patrząc się wgłąb lasu za oknem.
- I wolałeś kłamać niż żeby cię wyrzucili? - przytaknął zrezygnowany. - Rozumiem że kariera jest najwazniejsza. Mimo wszystko dziękuję za wszystko. Cześć. - powiedziałam i odwróciłam się w stronę drzwi, ale Charlie złapał mnie za rękę.
- Gdzie idziesz? - zapytal, a w jego oczach widziałam smutek.
- Do domu a dokąd. Podziękowałam za wszytko i tyle. Wybacz ale nie będę ci stawać na drodze do niesamowitej kariery opartej na szantażu. Cześć. - chciałam odejść ale złapał mnie mocniej. - Mógłbyś mnie puścić?
- Zaczekaj... - rozluźnił uścisk. - Chyba się w tobie zakochałem.
- Przecież ty jesteś gejem... - wydusiłam z siebie półgłosem by go nie urazić.
- Nie jestem. Nigdy nie bylem. - powiedział i spuścił wzrok.
- Przecież mówiłeś że jesteś...
- Kłamałem. Musiałem. Leondre mi zagroził. Zakochał się w tobie...
- Co za... - powiedziałam i ruszylam do drzwi szybkim krokiem.
- Zaczekaj... dokąd idziesz ? - wołał za mną ale nie zwalniałam kroku.
- Idę do niego. Musze się z nim rozliczyć...
- Czekaj Idę z tobą.. - nie słuchałam już go tylko szłam, a raczej pędzilam przed siebie...

View more

Sorki ale opuszczam cie to jest nudne czekanie po 10 dni na opowiadanie pa 😰😰😡👍tak wlasnie tracisz swoich czytelnikow

Wiem, ale nie jestem robotem i naprawdę nie mam czasu ani siły. Jeśli ktoś tu jeszcze jest to proszę o jakiś znak bo chcę wiedzieć czy jest sens kontynuowania.
40 rozdział 2 części
Szłam wzdłuż chodnika bardzo zdenerwowana. Miałam ochotę wszystko porozwalać. Wściekłość opanowala całe moje ciało. Wyklinałam pod nosem. W ciagu paru godzin straciłam wszystko. Okazało się że żyje w wielkim kłamstwie. Nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Na wspomnienie wszystkich wydarzeń i przewertowanie ich od nowa nerwy mi puściły. Powoli łzy opuszczały moje oczy. Powoli gniew ustawał zamieniając sie w żal. W żal który miałam do wszystkich. Do całego świata. Przeszłam kawałek i zsunęłam się wzdłuż drzewa. Schowalam twarz w kolanach i rozpłakałam się jak małe dziecko. Nic mi innego nie pozostało...
- Co się stało? - podniosłam głowę i ulżyło mi?
- To nie ma sensu... - powiedziałam i szybko wtulilam się w chłopaka. Czułam się inaczej. Bezpiecznie. Zapomniałam nawet o urazie jaka do niego chowałam.
- Chodź, pójdziemy do kawiarni i tam porozmawiamy... - powiedział i powoli podniósł się z trawy nadal z przyklejonym do siebie moim ciałem.
- Niee, wo-le zostać t-tu... - odpowiedziałam przez łzy i ponownie usiadłam pod drzewem. Chłopak zrobił to samo.
- To może pójdziemy do mnie? Nie będziemy tutaj wiecznie siedzieć. - przestałam na pomysł i chwilę pozniej jechalismy już zamówiona taksówką.
***
Siedziałam na jego łóżku z kubkiem herbaty. Czułam się już lepiej. Dopiero wtedy zauważyłam jak pięknie udekorowany ma pokój. Ogromna szafa w kolorze ecru, meble dopasowane do szafy, biurko z poukladanymi papierami i książkami, ogromne łóżko z wieloma poduszkami i dużo obrazków na ścianie. Najbardziej przykuł moja uwagę niewielki obraz z jego zdjeciem na scenie i napisem: "Memories". Cudowne. Spodobał mi się także napis "Charlie" z literek rozmiaru doniczki, który wisiał nad jego łóżkiem. To było jego królestwo.
- No, teraz możemy porozmawiać. Powiedz mi co się stało. - usiadł obok mnie.

View more

39 rozdzial ?

39 rozdział 2 części
Postanowiłam wrócić do hotelu i się spakować. W drodze powrotnej zastanawiałam się co mam powiedzieć Alexowi. Ruszyłam w kierunku najbliższego przystanku autobusowego, aby poczekać na jakiś autobus i wrócić do hotelu. Chwilę później stałam przed rozkładem jazdy i próbowałam znaleźć najbliższy autobus. Niestety najbliższy był dopiero za parę godzin, dlatego postanowiłam przejść się pieszo. Szłam między ulicami można powiedzieć, że na ślepo, bo nie wiedziałam którędy mam iść. Oczywiście dopytywałam się przechodniów gdzie jest hotel, ale każdy mówił mi inaczej, dlatego postanowiłam zdać się na siebie. Nagle poczułam, że ktoś mnie śledzi. Parę razy odwróciłam się do tyłu, ale nie widziałam nikogo. Przyśpieszyłam kroku trochę przestraszona.
- Zaczekaj... - usłyszałam znany głos i momentalnie odwróciłam się w jego stronę.
- Naomi? co ty tutaj robisz? - widząc swoją siostrę przybliżyłam się do niej bardzo zdziwiona.
- Muszę ci o czymś powiedzieć... - powiedziała blada na twarzy. Widziałam, że jest czymś bardzo przygnębiona i coś ją męczy.
- Dobrze, chodź poszukamy jakiejś kawiarni. - odpowiedziałam i ruszyłyśmy w poszukiwaniu kawiarni. Chwilę później naszym oczom ukazała się mała kawiarenka. Bez namysłu weszłyśmy do środka i zajęłyśmy pusty stolik.
- Dzień dobry. Co podać? - błyskawicznie (może dlatego, że w pomieszczeniu było prawie pusto) podeszła do nas młoda kelnerka z notesikiem.
- Yyy ja poproszę sok pomarańczowy. - odpowiedziałam aby szybko zbyć kelnerkę.
- A ja poproszę herbatę z cytryną, ciasto orzechowe i te ciasteczka Boornet. - powiedziała Naomi wskazując na menu. Kobieta spisała zamówienie, podziękowała i odeszła.
- Niezły masz apetyt...
- Wiesz, to przez tą cią... no właśnie o tym chciałam porozmawiać. Mama dowiedziała się o dziecku. Była strasznie zdenerwowana. Pokłóciłyśmy się. Uciekłam z domu i najszybciej jak potrafiłam przyjechałam do ciebie. Gdzie jest Alex? - powiedziała i w tym samym momencie kelnerka przyniosła nasze zamówienie.
- Dziękuje. - zwróciłam się do niej. - W hotelu jest. Jak się dowiedziała?
- Którym? Zaprowadzisz mnie? - dopytywała się olewając moje pytanie.
- Po co? Do czego ci on potrzebny? - zaczęłam się już trochę irytować.
- Muszę z nim porozmawiać. Musimy coś wymyślić. Gdzie zamieszkamy i w ogóle. Do matki już nie wrócę. Nie chce wnuka lub wnuczki to jej sprawa. - odpowiedziała odgryzając kawałek ciasta.
- O czym ty mówisz? Jakie gdzie zamieszkacie? Co ty pieprzysz? - powiedziałam coraz bardziej zdenerwowana.
- No przecież jest ojcem dziecka...
- Że co proszę?! - krzyknęłam wstając z krzesła. - A więc to tak? Czyli z tobą rozmawiał przez telefon. Super. Po prostu super!
- Ale co... nie wiedziałaś? Nie powiedział ci? Mi mówił że ci powiedział...
- Nie powiedział. hm... Ciekawe dlaczego?! Wiesz co?! Jesteś żałosna! Nie chcę cie znać!
- Przepraszam można być trochę ciszej? - w tej samej chwili podeszła do nas kelnerka.
- I tak już wychodzę.
- Proszę zostań, miałyśmy porozmawiać...

View more

Mogla bys jeszcze dzisiaj dodac 2 czesci ? Czekamy na nie po 7 dni troche nudno # Zrob to dla czytelnikow

Napisałam wczoraj, ale wyładował mi się komputer i nie miałam siły pisać na nowo.
Wszystkie pytania dotyczące rozdziałów zadawajcie na @bamzdjecia_ Tam na nie odpowiem a tutaj nie ;)
38 rozdział 2 części
- Może usiądziemy na tej ławce? - "Jakbyś czytał mi w myślach".
- Jasne. - odpowiedziałam i ruszyliśmy ku niej. Z bliska wyglądała jeszcze ładniej. Kolorowe liście z drzew leżały dookoła ławki, jakby ktoś usłał dywan.
- Opowiedz coś o sobie... - powiedział nagle kiedy zachwycałam się otoczeniem.
- Pff... Mam na imię Kasia, mieszkam w Danii z rodzicami i siostrą bliźniaczką, jakiś rok temu wybudziłam się ze śpiączki... nie wiem co jeszcze...
- Miałaś wypadek?
- Tak, ale sama nie wiem jaki. Nikt nie chciał mi powiedzieć, aby "Mnie nie martwić" - tu pokazałam palcami cudzysłów - Leżałam w niej ok. 6 miesięcy. Obudziłam się kompletnie nie wiedząc kim jestem. Niczego nie pamiętałam. Jakbym urodziła się na nowo... - odpowiedziałam wracając myślami do tamtych wydarzeń.
- Byłaś jak kawałek układanki... do niczego nie pasowałaś... - wtrącił również jakby pogrążony w myślach.
- Tak też się czułam. Zresztą nadal się tak czuje. Tak naprawdę to nadal nic nie pamiętam. Można powiedzieć że zaczęłam życie na nowo...
- Mogę ci o czymś powiedzieć? - zapytał nagle wyrywając mnie ze wspomnień.
- Jasne. - odpowiedziałam z lekkim zastanowieniem i odwróciłam się w jego stronę. Teraz siedzieliśmy naprzeciwko siebie. Romantycznie.
- Rok temu mieliśmy koncert. Razem z Charlie'm. Pamiętam, że przed nim zasłabła jakaś dziewczyna. Przynieśli ją na back stage. Już wtedy coś do niej poczułem. Robiłem wszystko by się z nią spotkać, ale ona mnie nie chciała. Bardzo długo trzymała mnie na dystans. Kiedy w końcu mi zaufała zabrali mi ją. Nagle zniknęła i nigdy się już nie pojawiła. Do teraz... - pocałował mnie w usta. Byłam kompletnie zdruzgotana. Chodziło o mnie.
- Przecież to był sen! - przerwałam gwałtownie nasz pocałunek i krzyknęłam zdenerwowana.
- Nic nie wiesz... Śniło ci się pół roku przed wypadkiem. Czasami osoby w śpiączce przeżywają cudowne chwile przed wypadkiem na nowo.
- Kłamiesz! Zostaw mnie w świętym spokoju! - krzyknęłam i pobiegłam wzdłuż ścieżki. Nie wiedziałam dokąd mam biec, dlatego biegłam przed siebie. Powoli łzy opuszczały moje powieki. Nie mając już siły usiadłam pod drzewem i schowałam zapłakaną twarz w dłoniach. Nie dopuściłam do siebie tej myśli, że to wszystko było prawdą. Nie potrafiłam tego przyjąć. Miałam dosyć pobytu w Anglii. Chciałam jak najszybciej wracać do domu. Do osób, które jako jedyne były ze mną szczere. W tym momencie pomyślałam o Charlie'm. Dotarło do mnie że on też o tym wiedział. Po prostu udawał, że mnie nie zna. Byłam wściekła. Na siebie. Na niego. Myślałam że on pomoże mi dojść do prawdy. Myliłam się. Byłam naiwna. Wreszcie wyjęłam telefon z kieszeni i wybrałam numer w spisie.
*pi pi pi*
- Halo?
- Przyjedziesz po mnie?
- Kasiu? Ty płaczesz? Co się stało kochanie?
- Proszę przyjedź... - zaszlochałam do telefonu...

View more

Nastepna czesc 😂

37 rozdział 2 części
- Dokąd wychodzisz? - usłyszałam głos dochodzący z korytarza kiedy szykowałam się w łazience. Alex w ogóle nie zauważył, że miałam nogę zawiniętą w bandaż i kuśtykałam. Albo serio jest ślepy, ale udawał, że nie widzi.
- Idę do studia. Muszę poważnie porozmawiać z Leondre. - odpowiedziałam wkładając kolczyk do ucha. Oczywiście kłamałam, bo przecież szykowałam się na spotkanie z blondynem.
- I co mu powiesz? - zapytał wchodząc do łazienki i stanął obok mnie przed lustrem.
- Że nie mogę z nim być bo kocham kogoś innego. Proste. - odpowiedziałam a on lekko się spiął i złapał mnie za ramię.
- Naprawdę to mnie kochasz, a nie jego? - "Kochałam ciebie, jego zresztą też..."
- Tak. Naprawdę.
Ciężko było mu wybić z głowy plan by poszedł ze mną. Dobrze udawał, że mu zależy. No właśnie, udawał. Dopiero wtedy zdałam sobie sprawę, jak bardzo go kochałam. A on? Po prostu mnie wykorzystał do nie wiadomo czego. Miałam ochotę go uderzyć w twarz kiedy chciał mnie przytulić. Wreszcie zjechałam windą na sam dół i wyszłam przez drzwi wejściowe. Na parkingu przed hotelem już widziałam samochód Charliego co oznaczało, że albo ja się spóźniłam, albo on przyjechał wcześniej. Podeszłam do niego i prawie w tej samej chwili wysiadł z niego...
- L-leondre-e? - wyjąkałam widząc wysiadającego bruneta. Zszokowana przez chwilę patrzyłam się na niego jakbym zobaczyła ducha.
- Tak to ja. - uśmiechnął się. - A ty pewnie jesteś Kasia? Charlie mówił, że jesteś bardzo ładna, ale nie że aż tak. - dodał, a jego oczy zabłyszczały. Nadal stałam jak wryta.
- Yyyy... Gdzie jest Charlie? - zapytałam bełkocąc. Wreszcie dotarło do mnie kto właśnie przede mną stoi i zrobiłam się czerwona.
- Nie mógł dziś przyjechać, bo jego siostra się rozchorowała i musiał do niej jechać, więc wysłał mnie. Mam nadzieję, że ci to nie przeszkadza? - uśmiechnął się i znów w jego oczach zobaczyłam błysk.
- Nie muszę ci zabierać cennego czasu. Jak nie dziś to kiedy indziej się z nim spotkam...
- Żartujesz sobie? Chętnie cię poznam! Wydajesz się mega fajną i ciekawą osobą. Może pojedziemy do parku? Chyba, że wolisz gdzie indziej. - przerwał mi, a ja poczułam się jakbym rozmawiała z dawnym znajomym.
- Yyy... Ty prowadzisz? - zapytałam ignorując jego pytanie i wskazując na samochód. Brunet zaśmiał się.
- Tak, ale jeśli się boisz ze mną jechać to mogę zamówić taksówkę...
- Nie, nie trzeba. - znowu się zarumieniłam.
- Czyli zgadzasz się na spotkanie?
- Czemu nie. - uśmiechnęłam się. Chłopak również pokazał swoje białe zęby po czym otworzył mi drzwi od strony pasażera abym wsiadła. "Co ja właśnie robie? Wsiadam do samochodu obcego, szesnastoletniego nastolatka, który będzie prowadził samochód, aż do parku znajdującego się nie wiem nawet gdzie? Brzmi trochę jak kiepska komedia nagrana na spontanie." Zaczęłam już nie wierzyć w samą siebie.
***
Pod około 10 minutach dojechaliśmy do pięknego parku. Bardzo mi się spodobały kolorowe drzewa, które właśnie zrzucały swoje liście. A jeszcze bardziej ławka..

View more

Dawaj next!!!

armatowska0102’s Profile Photo#CZD #OT Weronika
36 rozdział 2 części
Lekko kuśtykając wjechałam windą na 5 piętro hotelu, gdzie mieścił się nasz pokój. Miałam chwilę czasu na wymyślenie tłumaczenia dla Alexa. Nie wiedziałam czy powiedzieć mu prawdę czy coś wymyślić. Jedno wiedziałam. Zawsze kłamstwa wychodzą na jaw więc postanowiłam na szczerość.
Doszłam do naszego pokoju. Przyłożyłam kartę do czytnika i weszłam przez drzwi. W pomieszczeniu było cicho. Weszłam głębiej jak najciszej tylko mogłam. I nagle usłyszałam skrawek rozmowy z łazienki.
- ...Nie wiń mnie za to! To ona wybiegła z hotelu i do nich poleciała. Byłem tam ale jej tam nie było! Może załamała się że to kłamstwo? Nie wiem gdzie ona jest. Tak. No. Przestań! Znienawidzi mnie! No, oczywiście że chce. Ty. Miesiąc i nie więcej. Chce się tobą zająć. Dobrze. Kocham cię... - przez uchylone drzwi zobaczyłam Alexa rozmawiającego do telefonu. Przez chwilę stałam jak wryta. Łzy zaczęły spływać mi po policzkach. Zsunęłam się po drzwiach. "Nie mogę pokazać że cierpię". Zatrzymując płacz położyłam się do łóżka
- Wszędzie cię szukałem, martwiłem się... - powiedział spokojnie i położył się koło mnie na łóżku. "Zapytać go o rozmowę czy brnąć?" - Przepraszam za wszystko. Za to że na ciebie nakrzyczałem. Przepraszam, nie chciałem cię zranić. Wybacz mi... - mówił mi cicho do ucha, ponieważ byłam odwrócona do niego tyłem. "Skoro on się bawi w kłamstwa, to ja też."
- Spotkałam się z nimi. - zaczęłam nadal do niego tyłem. - Poznali mnie. Leondre wyznał mi miłość. Nie wiem co mam zrobić. Obiecał mi że będziemy razem do końca życia. Powiedział że razem wyjedziemy i nikt nas nie znajdzie. - odwróciłam się w jego stronie i mało co nie wybuchnęłam śmiechem przez jego minę zdezorientowania. - Co mam zrobić? Przecież to ciebie kocham. - Najchętniej to uderzyłabym go w twarz. Momentalnie stał się dla mnie nikim. Nie chciałam za nim płakać. Nie po tym jak poznałam Lenehana. Chciałam po prostu zemsty.
- Ja... ja nie wiem co powiedzieć. Kasiu dla mnie zawsze będziesz najważniejsza bez względu na to kogo wybierzesz. Zrozumiem jeśli wybierzesz jego. Odejdę i nigdy mnie już nie zobaczysz. - "No błagam, że ty niby mnie kochasz?"
- Ale ja... go nie kocham. Chyba. To ciebie pokochałam tak naprawdę. To ty jesteś dla mnie najważniejszy... - "Kiedy ja się nauczyłam tak dobrze grać?"
- Uszanuję twoją decyzję... - powiedział trochę zawiedziony, ale nie dlatego że go odrzucam tylko dlatego że wybieram właśnie go.
Resztę wieczoru nie odzywaliśmy się do siebie. Chyba czuliśmy się skrępowani swoją obecnością. Najchętniej to zostawiłabym wszystko i uciekła od niego jak najdalej. Ale coś mi na to nie pozwalało. Chciałam po prostu dowiedzieć się o co w tym wszystkim chodzi. Chciałam zacząć żyć od nowa. Szczęśliwa. Kiedy pomyślałam o szczęściu momentalnie wyjęłam telefon z kieszeni.
Do: Lenehan (:
Spotkamy się jutro? Musisz mi w czymś pomóc ;)
Od: Lenehan (:
O 15 pod hotelem ;)
"Szkoda że Alex nie jest taki jak Charlie" pomyślałam i zablokowałam telefon, gdzie widniało duże 00:00

View more

Twoje oczka? xd

Niestety nie haha ;D
35 rozdział 2 części
- A co tu robisz, że nie jesteś stąd? - dopytywał się blondyn patrząc się w moje oczy.
- Długa historia. - odpowiedziałam ledwo przytomnie. "Mówiłam już że masz piękne oczy?"
- Mam czas. - powiedział równie nieprzytomnie jak ja.
- Ale ja nie mam, ponieważ muszę ci przypomnieć że siedzę tu na krześle, ty klęczysz przede mną i trzymasz mnie za bolącą stopę. - powiedziałam dość niemile, ale chłopak ocknął się i zaczął się śmiać.
- W takim razie muszę cię zawieźć do szpitala.
***
Charlie zawiózł mnie swoim samochodem do najbliższego szpitala. Nie byłam już tak zszokowana tym, że go spotkałam. Było mi przykro, bo wtedy już wiedziałam, że ten 'sen' to był tylko sen. Pozostała jeszcze kwestia tajemniczych sms'ów, które nie dawały mi spokoju. Z tego wszystkiego zapomniałam zadzwonić do Alex'a. Całkowicie o nim zapomniałam. Czułam się z tym źle.
- Wszystko dobrze? - zapytał chłopak kiedy czekaliśmy w poczekalni na lekarza, który miał wypisać receptę na maść. Nogę miałam już owiniętą bandażem. Do teraz wspominam słowa lekarza: "Bardzo silną masz nogę moja droga. Powinnaś grać w piłkę nożną".
- Tak. - skłamałam. Chwilę później pożegnaliśmy się z lekarzem, który przyniósł mi receptę i kierowaliśmy się do samochodu. Ja troszkę kuśtykając. - No to, dziękuję za podwiezienie i ogólnie za pomoc. - powiedziałam kiedy staliśmy już przy jego samochodzie. - Pójdę już.
- Żartujesz sobie? Ja cię tu przywiozłem, ja cię odwiozę. Możemy jeszcze zahaczyć o pizzerię, bo pewnie zgłodniałaś od czekania. - zaskoczył mnie tą odpowiedzią.
- Nie będę ci zabierać cennego czasu. Wezmę taksówkę i wrócę do hotelu.
- Nie ma mowy! Wsiadaj bo cię siłą zaciągnę. - zaśmiałam się tylko i wsiadłam do samochodu. Nie sądziłam że coś takiego będzie miało miejsce. Nie wiedziałam dlaczego Charlie tak nalegał. Zaczęłam już nawet myśleć, że wiedział kim jestem (bo pamiętał mnie z tego niby 'snu', tylko udawał że mnie nie zna. To by się trzymało kupy! Tylko dlaczego miałby udawać? Kolejne pytania wadziły mi w głowie i kolejne tłumaczenia były zupełnie na marne. Nic nie trzymało się całości. Zawsze było jakieś "ale".
***
Podczas siedzenia w pizzerii i jedzenia pizzy dużo się o sobie dowiedzieliśmy. Na przykład dowiedziałam się, że Charlie chciałby być wegetarianinem, ale za bardzo kocha mięso.
- Podziwiam cię za to że jesteś wegetarianką. Ja bym tyle nie wytrzymał bez mięsa. - mówił kiedy ja zamówiłam pizzę wegetariańską a on z salami. Można powiedzieć, że dogadywaliśmy się jak starzy znajomi. Po 'kolacji' w pizzerii chłopak podwiózł mnie pod hotel. Zapytał się czy ma mnie odprowadzić pod pokój. Prawie miałam się zgodzić, ale przypomniała mi się pewna rzecz..., a raczej osoba.
- Nie trzeba. Muszę sobie sama jakoś zacząć radzić. Dam radę. Do tego mam straszny bałagan. Na prawdę dziękuję za fatygę.- tłumaczyłam się lekko spięta.
- A na ile zostajesz w mieście? - zapytał zbaczając z tematu.
- Na tydzień. - wypaliłam, a on posmutniał. Ja zresztą też.

View more

piękna nastepna cześć

A no dam, ale na telefonie więc krótsza ❤
34 rozdział 2 części
Stałam przez chwilę gapiąc się w drzwi jakbym nie wiedziała co mam z nimi zrobić. Wreszcie dostałam jakiejś odwagi i bez pukania (co u mnie chyba było normalne) weszłam do środka.
Pusto.
Zdenerwowałam się i już bez wstydu weszłam głębiej. Miałam ochotę wszystko poprzewracać. Mikrofony, słuchawki, laptopy a także cały sprzęt do nagrywania. Byłam zła na siebie. "Tyle trudu na marne!" powiedziałam sobie w myślach i kopnęłam nogom w ścianę.
- Kur**! - przeklnęłam na głos przez straszny ból, który przeszył moją stopę. Rzadko przeklinałam. Razem z Alexem umówiliśmy się że w swojej obecności nie przeklinamy. No, ale Alexa tu nie było. Nagle usłyszałam otwierające się drzwi i momentalnie odwróciłam się w ich stronę.
- Kto tu jest? - powiedziała osoba wchodząc do środka, a widząc mnie trzymającą się za prawą nogę podbiegła do mnie o przystawiła mi krzesło bym mogła usiąść. - Co się stało? - zapytała osoba klękając przede mną. Nie odpowiedziałam. Nic nie mówiłam. Byłam zszokowana. Zdezorientowana. Przede mną klękał...
- Ch-Charlie Le-Lenehan... - wybełkotałam ledwo otwierając buzię.
- We własnej osobie. - blondyn uśmiechnął się przyjaźnie. - Mów co ci się stało i co tu robisz? - zapytał ponownie nadal szczerząc się i podśmiewając się z mojego zdziwienia.
- Jeśli bym ci powiedziała co tu tak naprawdę robię to strafiłabym do psychiatryka. - wypaliłam bez namysłu, bo nagle przybrało mi mowy. Chłopak się zaśmiał. - A stało się to że kopnęłam nogą o ścianę i chyba mi spuchła. - ugryzłam się w język, lecz już trochę za późno.
- Może trzeba iść z nią do lekarza. - powiedział blondyn wpatrując się we mnie jak w obrazek. "Piękne masz oczy, takie błękitne...".
- Może trzeba. - odpowiedziałam nieco się czerwieniąc na gesty chłopaka. - Tylko, że jest pewien problem. Przyjechałam tutaj tylko na tydzień i nie wiem gdzie co jest... - " Rozpływam się w twoich oczach, ratuj..."

View more

kurde kiedy nastepna czesc ? 😂😂😍😘

Teraz ;**
33 rozdział 2 części
Przeszłam przez duże drzwi i moim oczom ukazał się ogromny korytarz z kafelkowaną podłogą. Była tak czysta, że bałam się wejść w butach. Mimo to weszłam głębiej by poszukać jakiegokolwiek wejścia do studia nagrań. Nie byłam już zdenerwowana za to bardzo zafascynowana miejscem w jakim się znajduje. Nikogo nie było w całym hall'u. Chciałam znaleźć jakąkolwiek osobie by się zapytać gdzie mam iść, ale wszędzie było pusto. Wreszcie, kiedy przeszłam przez długi korytarzyk po prawej stronie od wejścia, moim oczom ukazały się drzwi z napisem "Wstęp tylko dla pracowników wytwórni". Nie wiem co mną wtedy kierowało, ale bez pukania otworzyłam drzwi i weszłam do środka.
- Przepraszam, ale nie można tutaj wchodzić. - powiedział wysoki mężczyzna w garniturze i wszystkie 3 pary oczu skierowały się w moją stronę. Przez chwilę stałam jak wryta i nie potrafiłam nic z siebie wydobyć. - Nic pani nie jest? - odezwał się ponownie, a dwie kobiety, które mu towarzyszyły podeszły bliżej.
- Yyy... przepraszam. Ja po prostu... nie yyy... nie wiem gdzie mam iść... yyy... już sobie pójdę... - ledwo wyjąkałam i chwyciłam już klamkę od drzwi.
- Zaczekaj. - powiedziała jedna z kobiet, wysoka blondynka w czerwonej sukience, która kontrastowała się z czerwonymi szpilkami i czerwoną szminką. Popatrzyłam się w jej stronę i wtedy też zauważyłam, że wszyscy byli ubrani elegancko, a ja jak zwykle w swoich rurkach i koszuli. Trochę się zawstydziłam i prawdopodobnie zrobiłam się czerwona jak sukienka kobiety. - Kogo szukasz? Pomogę ci. - powiedziała zbliżając się do mnie i stukając swoimi szpilkami.
- Studia nagrań. - wypaliłam szybko. Blondynka przyjaźnie się do mnie uśmiechnęła.
- Chodź, zaprowadzę cię. - powiedziała nadal pokazując swoje białe zęby i pokazała ręką na drzwi, dając mi znak żebym wyszła. - Kogo poszukujesz? - zapytała kiedy zamknęłam drzwi za sobą. Nie wiedziałam czy powiedzieć jej kogo naprawdę poszukuje bo bałam się że wezwie ochronę i mnie wyproszą, dlatego postanowiłam skłamać.
- Mój tata pracuje na sprzęcie... - wypaliłam bez namysłu. Wszystko stracone. Bałam się, że wszystko wyjdzie na jaw. Dlaczego nie powiedziałam, że pracuje tu wujek? Zrobiło mi się wstyd, a do tego kobieta przez chwilę nic nie mówiła, tylko wyglądała jakby nad czymś poważnie myślała. "Już po mnie" pomyślałam nadal idąc przez korytarz. Prawdę mówiąc to szłam tam w ciemno. Nie wiedziałam czy chłopcy będą akurat tego dnia coś nagrywać. Zdałam się na farta.
- Em... Jimmy tak? - zapytała blondynka, a ja nie wiedziałam co mam powiedzieć. Z początku nie zrozumiałam o co jej chodzi.
- Yyy... tak... - wybąkałam cicho. Kobieta uśmiechnęła się tylko i w zupełnej ciszy szłyśmy do samych drzwi. Kiedy stanęłyśmy przed nimi, moje serce zaczęło strasznie bić, że bałam się iż zaraz ktoś je usłyszy. Chociażby blondynka u mojego boku. Na drzwiach widniała plakietka z napisem: "Studio nagrań".
- Nie mogę z tobą wejść, ale proszę wejdź. Nie krępuj się. Do widzenia! - i odeszła.

View more

znow bedziemy czekac tydzien na kolejene opowoadanie ? prosze odpowoedz ♥♥

A no dam teraz :)) Przypominam o znaczku i hasztagu #OoB <3
32 rozdział 2 części
Nadszedł ten dzień. Straszny, okropny dzień. Tak bardzo chciałam jechać do Angli, ale przez te dwa dni zmieniłam zupełnie decyzję o 360 stopni. Cały dzień byłam jak zombie. Nie rozmawiałam z Alexem, mało jadłam i nigdzie nie wychodziłam. Byłam już tym strasznie zmęczona.
- Jeśli, nie chcesz to nie musimy iść w ogóle. Pozwiedzamy miasto i wrócimy po tygodniu. Może jeszcze nie na to czas. Może powinnaś poczekać trochę. - powiedział chłopak też zmęczony tym wszystkim, kiedy siedzieliśmy na hotelowej stołówce.
- Jak nie dziś to kiedy? Wątpie by mama mnie puściła jeszcze raz, wiedząc że opuszczę szkołę. - odpowiedziałam biorąc mały kęs bułki.
- To dlaczego tak się tym przejmujesz? Niby jesteś na to wszystko gotowa, a cały wczorajszy dzień chodziłaś jak zombie. Nie rozumiem już o co ci chodzi. - podniósł głos nieco zdenerwowany przyciągając na siebie oczy dwóch osób z sąsiedniego stołu.
- Po prostu boje się co mi odpowie. Jeszcze żeby tylko nas wpuścili...
- A ja co mam powiedzieć? Jeśli cie rozpozna to może zechcieć żebyś z nim została, więc zostaniesz bo przecież on jest taki sławny i każdy go kocha! - wprost krzyknął na mnie z wyrzutem. Jego słowa zabolały mnie.
- Wiesz co? Nie wiem po co ty tu ze mną w ogóle przyjechałeś? Może powinieneś zostać w domu i wrócić do Elizy bo przecież ona jest taka popularna i piękna! - odpowiedziałam mu również krzykiem bo byłam już zdenerwowana.
- Nie porównuj Elizy do tego chłopaczka co może mieć każdą dziewczynę! Serio, myślisz, że to wszystko było prawdą? Z tego co wiem, to twoja babcia nie żyje, a w twoim śnie babcia odegrała główną rolę! Już przestaje mi się w to wierzyć...
- Dosyć! - krzyknęłam i wstałam z miejsca. - Możesz sobie wracać do domu! Mam cię gdzieś! Ja pójdę do nich czy ci się to podoba czy nie! - zakończyłam głośno i skierowałam się do wyjścia z jadalni.
- Kasia zaczekaj! Nie chciałem cię urazić... - słyszałam jeszcze za sobą krzyki Alexa, ale je zignorowałam i pobiegłam przed siebie by mnie nie dogonił. Po chwili zatrzymałam się pod drzewem, jakieś 400 metrów od stołówki i usiadłam na trawie lekko dysząc. Pierwszy raz od początku naszego związku pokłóciłam się z Alexem. Prawdę mówiąc to przez zazdrość. Zazdrość wszystko potrafi zepsuć w każdej chwili. Jest straszna. Siedziałam pod drzewem i zastanawiałam się co robić. "Złapać taksówkę i jechać do wytwórni. Oby tylko w niej byli..." I ruszyłam biegiem w poszukiwaniu taksówki.
***
Przed główną bramą do wielkiego budynku przejrzałam swój telefon: 20 nieodebranych połączeń od: Alex ♥ i 5 wiadomości od: Skarb ♥. (jakby co to Alex i Skarb to ta sama osoba). Nie przeczytałam wiadomości, ani nie oddzwoniłam tylko schowałam telefon do kieszeni, wzięłam głęboki wdech i weszłam przez czarną bramę. Szłam po ścieżce wzdłuż małego żywopłotu dosięgającego mi bioder. Po chwili przede mną ukazały się duże drzwi. Nie czekając ani chwili, rozejrzałam się do tyłu i weszłam do środka

View more

Language: English