Hah Lisa i Lena 😄😍👌 Kocham JE
JA też ;33
Piszcie numerki bo nie mam gdzie wstawiać rozdziałów ;(
22 rozdział 2 części
- Po co? Po co aż do Port Talbot? - dopytywała się rodzicielka nie dając mi skończyć.
- Eh bo widzisz... - zrobiłam krótką pauzę i opowiedziałam jej całą historię od samego początku. Ulżyło mi. Totalnie mi ulżyło, że mogłam jej wreszcie to opowiedzieć.
- Kasiu, przyśniło ci się to podczas tej długiej śpiączki i nic poza tym. To co działo się w tym śnie już nie wróci i musisz to zrozumieć.
- Nic poza tym?! - krzyknęłam zdenerwowana. - Dostawałam sms'sy od chłopaków i od Daniela. Mamo! Ja się tego naprawdę bałam, a ty mi mówisz że nic poza tym? Do tego napisałam list do BaM i również mi odpisali! Napisali że mam do nich przyjechać, a oni mi pomogą! Tak ciężko to zrozumieć?! - skłamałam. Perfidnie okłamałam ją prosto w oczy, ale nie widziałam innego wyjścia. Wiedziałam, że inaczej nigdy mi nie pozwoli jechać.
- Nie podnoś na mnie głosu dziecko! - tym razem to ona na mnie krzyknęła. - Nie możesz jechać i tyle, rozumiesz?! A jeśli jeszcze raz zaczniesz o tym rozmowę to zawieszę cię i nie będziesz mogła wychodzić w ogóle z domu! A teraz do pokoju! - krzyknęła mocno zdenerwowana i tak jakby przestraszona? Tak jakby coś wiedziała.
- Ty coś wiesz. Ty coś wiesz, ale nie chcesz mi powiedzieć. Dobrze, nie musisz mówić, ale wiedz że pojadę do Port Talbot czy tobie się to podoba czy nie! - zakończyłam kłótnię, która przeistaczała się w istny chaos i po prostu uciekłam z domu.
- Kaśka! Zaczekaj! Wracaj mi tu natychmiast! Kaśka! - słyszałam jeszcze za sobą krzyki rodzicielki ale je olałam i biegłam czym prędzej przed siebie. Nie chciałam się z nią kłócić ani uciekać, ale nie pozostawiła mi żadnego wyboru. Pobiegłam do bliźniaczek. U nich zawsze mogłam liczyć na wsparcie, a ich mama była przeciwieństwem mojej. Wyluzowana, uśmiechnięta, wysportowana zawsze pozwalała dziewczynom na wszystko. Do tego ich tata. Mimo, że ciężko pracował nie było dnia, w którym go nie było na obiedzie. Za każdym razem urywał się z pracy, aby spędzić te pare godzin z rodziną przy wspólnym stole. Zazdrościłam im takiej rodziny. U mnie w domu każdy jadł osobno, ojca wiecznie nie było, a mama płakała po nocach, a w dzień się na nas wydzierała. Wiedziałam, że powodem tego był wieczny brak ojca, ale nie wtrącałam się. W końcu to sprawy dorosłych. Po parunastu minutach dobiegłam pod dom "Podwójnej elki". "Podwójną elką" nazywałam bliźniaczki, z racji tego że ich imiona zaczynały się na literę 'L'. Stanęłam pod drzwiami wejściowymi i zadzwoniłam dzwonkiem, który rozległ się na cały budynek.
- Ooo cześć Kasiu! - drzwi otworzył i tata dziewczyn - pan Willow.
- Dzień dobry, czy zastałam Lisę i Lenę?- zapytałam uśmiechając się do mężczyzny.
- Jasne że są. Zapraszam!- odpowiedział i wpuścił mnie do środka. To nie pierwszy raz kiedy jestem u nich w domu. Piękny biały wystrój, drogie, drewniane meble i mnóstwo zdjęć na ścianach. Do tego kominek w rogu nadawał miłej atmosfery. 'Może kiedyś z nimi zamieszkam?'
Piszcie numerki bo nie mam gdzie wstawiać rozdziałów ;(
22 rozdział 2 części
- Po co? Po co aż do Port Talbot? - dopytywała się rodzicielka nie dając mi skończyć.
- Eh bo widzisz... - zrobiłam krótką pauzę i opowiedziałam jej całą historię od samego początku. Ulżyło mi. Totalnie mi ulżyło, że mogłam jej wreszcie to opowiedzieć.
- Kasiu, przyśniło ci się to podczas tej długiej śpiączki i nic poza tym. To co działo się w tym śnie już nie wróci i musisz to zrozumieć.
- Nic poza tym?! - krzyknęłam zdenerwowana. - Dostawałam sms'sy od chłopaków i od Daniela. Mamo! Ja się tego naprawdę bałam, a ty mi mówisz że nic poza tym? Do tego napisałam list do BaM i również mi odpisali! Napisali że mam do nich przyjechać, a oni mi pomogą! Tak ciężko to zrozumieć?! - skłamałam. Perfidnie okłamałam ją prosto w oczy, ale nie widziałam innego wyjścia. Wiedziałam, że inaczej nigdy mi nie pozwoli jechać.
- Nie podnoś na mnie głosu dziecko! - tym razem to ona na mnie krzyknęła. - Nie możesz jechać i tyle, rozumiesz?! A jeśli jeszcze raz zaczniesz o tym rozmowę to zawieszę cię i nie będziesz mogła wychodzić w ogóle z domu! A teraz do pokoju! - krzyknęła mocno zdenerwowana i tak jakby przestraszona? Tak jakby coś wiedziała.
- Ty coś wiesz. Ty coś wiesz, ale nie chcesz mi powiedzieć. Dobrze, nie musisz mówić, ale wiedz że pojadę do Port Talbot czy tobie się to podoba czy nie! - zakończyłam kłótnię, która przeistaczała się w istny chaos i po prostu uciekłam z domu.
- Kaśka! Zaczekaj! Wracaj mi tu natychmiast! Kaśka! - słyszałam jeszcze za sobą krzyki rodzicielki ale je olałam i biegłam czym prędzej przed siebie. Nie chciałam się z nią kłócić ani uciekać, ale nie pozostawiła mi żadnego wyboru. Pobiegłam do bliźniaczek. U nich zawsze mogłam liczyć na wsparcie, a ich mama była przeciwieństwem mojej. Wyluzowana, uśmiechnięta, wysportowana zawsze pozwalała dziewczynom na wszystko. Do tego ich tata. Mimo, że ciężko pracował nie było dnia, w którym go nie było na obiedzie. Za każdym razem urywał się z pracy, aby spędzić te pare godzin z rodziną przy wspólnym stole. Zazdrościłam im takiej rodziny. U mnie w domu każdy jadł osobno, ojca wiecznie nie było, a mama płakała po nocach, a w dzień się na nas wydzierała. Wiedziałam, że powodem tego był wieczny brak ojca, ale nie wtrącałam się. W końcu to sprawy dorosłych. Po parunastu minutach dobiegłam pod dom "Podwójnej elki". "Podwójną elką" nazywałam bliźniaczki, z racji tego że ich imiona zaczynały się na literę 'L'. Stanęłam pod drzwiami wejściowymi i zadzwoniłam dzwonkiem, który rozległ się na cały budynek.
- Ooo cześć Kasiu! - drzwi otworzył i tata dziewczyn - pan Willow.
- Dzień dobry, czy zastałam Lisę i Lenę?- zapytałam uśmiechając się do mężczyzny.
- Jasne że są. Zapraszam!- odpowiedział i wpuścił mnie do środka. To nie pierwszy raz kiedy jestem u nich w domu. Piękny biały wystrój, drogie, drewniane meble i mnóstwo zdjęć na ścianach. Do tego kominek w rogu nadawał miłej atmosfery. 'Może kiedyś z nimi zamieszkam?'