@opowiadaniaobam

#OoB Oքօաɨaɖaռɨa օ BaM

Ask @opowiadaniaobam

Sort by:

LatestTop

Jasne, że jesteśmy! Warto czekać na takie opowiadanie 💕

Kocham Was 😚😚
41 rozdział 2 części
- Ja... ja naprawdę nie chciałem. Przepraszam że Ci nie powiedziałem. Leondre mi zabronił... - odezwał się blondyn kiedy skończyłam cała opowieść ledwo powstrzymując gniew i łzy.
- Boisz sie jakiegoś 16 latka? - zapytałam i zasmialam sie ironicznie.
- Nie jego. - wstał z łóżka i podszedł do okna, a ja nadal się w niego wpatrywałam. - Gdyby nie on nie byłoby nas. Nie byłoby mnie. To on miał kontakty do różnych firm, to jego ojciec wszystko organizował...
- Zaraz, chcesz powiedzieć że wasz sukces zależy tylko i wyłącznie dlatego ze ojciec Leondre miał kontakty? - wstałam i podeszłam do niego zdecydowanym krokiem.
- To właśnie powiedziałem.
- Aha i gdybyś mi o wszystkim powiedział wyrzucilby was?
- Nie nas tylko mnie. Albo znalezliby sobie kogoś na moje miejsce albo Leondre rozpoczął by solową karierę. - mówił nadal patrząc się wgłąb lasu za oknem.
- I wolałeś kłamać niż żeby cię wyrzucili? - przytaknął zrezygnowany. - Rozumiem że kariera jest najwazniejsza. Mimo wszystko dziękuję za wszystko. Cześć. - powiedziałam i odwróciłam się w stronę drzwi, ale Charlie złapał mnie za rękę.
- Gdzie idziesz? - zapytal, a w jego oczach widziałam smutek.
- Do domu a dokąd. Podziękowałam za wszytko i tyle. Wybacz ale nie będę ci stawać na drodze do niesamowitej kariery opartej na szantażu. Cześć. - chciałam odejść ale złapał mnie mocniej. - Mógłbyś mnie puścić?
- Zaczekaj... - rozluźnił uścisk. - Chyba się w tobie zakochałem.
- Przecież ty jesteś gejem... - wydusiłam z siebie półgłosem by go nie urazić.
- Nie jestem. Nigdy nie bylem. - powiedział i spuścił wzrok.
- Przecież mówiłeś że jesteś...
- Kłamałem. Musiałem. Leondre mi zagroził. Zakochał się w tobie...
- Co za... - powiedziałam i ruszylam do drzwi szybkim krokiem.
- Zaczekaj... dokąd idziesz ? - wołał za mną ale nie zwalniałam kroku.
- Idę do niego. Musze się z nim rozliczyć...
- Czekaj Idę z tobą.. - nie słuchałam już go tylko szłam, a raczej pędzilam przed siebie...

View more

Sorki ale opuszczam cie to jest nudne czekanie po 10 dni na opowiadanie pa 😰😰😡👍tak wlasnie tracisz swoich czytelnikow

Wiem, ale nie jestem robotem i naprawdę nie mam czasu ani siły. Jeśli ktoś tu jeszcze jest to proszę o jakiś znak bo chcę wiedzieć czy jest sens kontynuowania.
40 rozdział 2 części
Szłam wzdłuż chodnika bardzo zdenerwowana. Miałam ochotę wszystko porozwalać. Wściekłość opanowala całe moje ciało. Wyklinałam pod nosem. W ciagu paru godzin straciłam wszystko. Okazało się że żyje w wielkim kłamstwie. Nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Na wspomnienie wszystkich wydarzeń i przewertowanie ich od nowa nerwy mi puściły. Powoli łzy opuszczały moje oczy. Powoli gniew ustawał zamieniając sie w żal. W żal który miałam do wszystkich. Do całego świata. Przeszłam kawałek i zsunęłam się wzdłuż drzewa. Schowalam twarz w kolanach i rozpłakałam się jak małe dziecko. Nic mi innego nie pozostało...
- Co się stało? - podniosłam głowę i ulżyło mi?
- To nie ma sensu... - powiedziałam i szybko wtulilam się w chłopaka. Czułam się inaczej. Bezpiecznie. Zapomniałam nawet o urazie jaka do niego chowałam.
- Chodź, pójdziemy do kawiarni i tam porozmawiamy... - powiedział i powoli podniósł się z trawy nadal z przyklejonym do siebie moim ciałem.
- Niee, wo-le zostać t-tu... - odpowiedziałam przez łzy i ponownie usiadłam pod drzewem. Chłopak zrobił to samo.
- To może pójdziemy do mnie? Nie będziemy tutaj wiecznie siedzieć. - przestałam na pomysł i chwilę pozniej jechalismy już zamówiona taksówką.
***
Siedziałam na jego łóżku z kubkiem herbaty. Czułam się już lepiej. Dopiero wtedy zauważyłam jak pięknie udekorowany ma pokój. Ogromna szafa w kolorze ecru, meble dopasowane do szafy, biurko z poukladanymi papierami i książkami, ogromne łóżko z wieloma poduszkami i dużo obrazków na ścianie. Najbardziej przykuł moja uwagę niewielki obraz z jego zdjeciem na scenie i napisem: "Memories". Cudowne. Spodobał mi się także napis "Charlie" z literek rozmiaru doniczki, który wisiał nad jego łóżkiem. To było jego królestwo.
- No, teraz możemy porozmawiać. Powiedz mi co się stało. - usiadł obok mnie.

View more

39 rozdzial ?

39 rozdział 2 części
Postanowiłam wrócić do hotelu i się spakować. W drodze powrotnej zastanawiałam się co mam powiedzieć Alexowi. Ruszyłam w kierunku najbliższego przystanku autobusowego, aby poczekać na jakiś autobus i wrócić do hotelu. Chwilę później stałam przed rozkładem jazdy i próbowałam znaleźć najbliższy autobus. Niestety najbliższy był dopiero za parę godzin, dlatego postanowiłam przejść się pieszo. Szłam między ulicami można powiedzieć, że na ślepo, bo nie wiedziałam którędy mam iść. Oczywiście dopytywałam się przechodniów gdzie jest hotel, ale każdy mówił mi inaczej, dlatego postanowiłam zdać się na siebie. Nagle poczułam, że ktoś mnie śledzi. Parę razy odwróciłam się do tyłu, ale nie widziałam nikogo. Przyśpieszyłam kroku trochę przestraszona.
- Zaczekaj... - usłyszałam znany głos i momentalnie odwróciłam się w jego stronę.
- Naomi? co ty tutaj robisz? - widząc swoją siostrę przybliżyłam się do niej bardzo zdziwiona.
- Muszę ci o czymś powiedzieć... - powiedziała blada na twarzy. Widziałam, że jest czymś bardzo przygnębiona i coś ją męczy.
- Dobrze, chodź poszukamy jakiejś kawiarni. - odpowiedziałam i ruszyłyśmy w poszukiwaniu kawiarni. Chwilę później naszym oczom ukazała się mała kawiarenka. Bez namysłu weszłyśmy do środka i zajęłyśmy pusty stolik.
- Dzień dobry. Co podać? - błyskawicznie (może dlatego, że w pomieszczeniu było prawie pusto) podeszła do nas młoda kelnerka z notesikiem.
- Yyy ja poproszę sok pomarańczowy. - odpowiedziałam aby szybko zbyć kelnerkę.
- A ja poproszę herbatę z cytryną, ciasto orzechowe i te ciasteczka Boornet. - powiedziała Naomi wskazując na menu. Kobieta spisała zamówienie, podziękowała i odeszła.
- Niezły masz apetyt...
- Wiesz, to przez tą cią... no właśnie o tym chciałam porozmawiać. Mama dowiedziała się o dziecku. Była strasznie zdenerwowana. Pokłóciłyśmy się. Uciekłam z domu i najszybciej jak potrafiłam przyjechałam do ciebie. Gdzie jest Alex? - powiedziała i w tym samym momencie kelnerka przyniosła nasze zamówienie.
- Dziękuje. - zwróciłam się do niej. - W hotelu jest. Jak się dowiedziała?
- Którym? Zaprowadzisz mnie? - dopytywała się olewając moje pytanie.
- Po co? Do czego ci on potrzebny? - zaczęłam się już trochę irytować.
- Muszę z nim porozmawiać. Musimy coś wymyślić. Gdzie zamieszkamy i w ogóle. Do matki już nie wrócę. Nie chce wnuka lub wnuczki to jej sprawa. - odpowiedziała odgryzając kawałek ciasta.
- O czym ty mówisz? Jakie gdzie zamieszkacie? Co ty pieprzysz? - powiedziałam coraz bardziej zdenerwowana.
- No przecież jest ojcem dziecka...
- Że co proszę?! - krzyknęłam wstając z krzesła. - A więc to tak? Czyli z tobą rozmawiał przez telefon. Super. Po prostu super!
- Ale co... nie wiedziałaś? Nie powiedział ci? Mi mówił że ci powiedział...
- Nie powiedział. hm... Ciekawe dlaczego?! Wiesz co?! Jesteś żałosna! Nie chcę cie znać!
- Przepraszam można być trochę ciszej? - w tej samej chwili podeszła do nas kelnerka.
- I tak już wychodzę.
- Proszę zostań, miałyśmy porozmawiać...

View more

Related users

Mogla bys jeszcze dzisiaj dodac 2 czesci ? Czekamy na nie po 7 dni troche nudno # Zrob to dla czytelnikow

Napisałam wczoraj, ale wyładował mi się komputer i nie miałam siły pisać na nowo.
Wszystkie pytania dotyczące rozdziałów zadawajcie na @bamzdjecia_ Tam na nie odpowiem a tutaj nie ;)
38 rozdział 2 części
- Może usiądziemy na tej ławce? - "Jakbyś czytał mi w myślach".
- Jasne. - odpowiedziałam i ruszyliśmy ku niej. Z bliska wyglądała jeszcze ładniej. Kolorowe liście z drzew leżały dookoła ławki, jakby ktoś usłał dywan.
- Opowiedz coś o sobie... - powiedział nagle kiedy zachwycałam się otoczeniem.
- Pff... Mam na imię Kasia, mieszkam w Danii z rodzicami i siostrą bliźniaczką, jakiś rok temu wybudziłam się ze śpiączki... nie wiem co jeszcze...
- Miałaś wypadek?
- Tak, ale sama nie wiem jaki. Nikt nie chciał mi powiedzieć, aby "Mnie nie martwić" - tu pokazałam palcami cudzysłów - Leżałam w niej ok. 6 miesięcy. Obudziłam się kompletnie nie wiedząc kim jestem. Niczego nie pamiętałam. Jakbym urodziła się na nowo... - odpowiedziałam wracając myślami do tamtych wydarzeń.
- Byłaś jak kawałek układanki... do niczego nie pasowałaś... - wtrącił również jakby pogrążony w myślach.
- Tak też się czułam. Zresztą nadal się tak czuje. Tak naprawdę to nadal nic nie pamiętam. Można powiedzieć że zaczęłam życie na nowo...
- Mogę ci o czymś powiedzieć? - zapytał nagle wyrywając mnie ze wspomnień.
- Jasne. - odpowiedziałam z lekkim zastanowieniem i odwróciłam się w jego stronę. Teraz siedzieliśmy naprzeciwko siebie. Romantycznie.
- Rok temu mieliśmy koncert. Razem z Charlie'm. Pamiętam, że przed nim zasłabła jakaś dziewczyna. Przynieśli ją na back stage. Już wtedy coś do niej poczułem. Robiłem wszystko by się z nią spotkać, ale ona mnie nie chciała. Bardzo długo trzymała mnie na dystans. Kiedy w końcu mi zaufała zabrali mi ją. Nagle zniknęła i nigdy się już nie pojawiła. Do teraz... - pocałował mnie w usta. Byłam kompletnie zdruzgotana. Chodziło o mnie.
- Przecież to był sen! - przerwałam gwałtownie nasz pocałunek i krzyknęłam zdenerwowana.
- Nic nie wiesz... Śniło ci się pół roku przed wypadkiem. Czasami osoby w śpiączce przeżywają cudowne chwile przed wypadkiem na nowo.
- Kłamiesz! Zostaw mnie w świętym spokoju! - krzyknęłam i pobiegłam wzdłuż ścieżki. Nie wiedziałam dokąd mam biec, dlatego biegłam przed siebie. Powoli łzy opuszczały moje powieki. Nie mając już siły usiadłam pod drzewem i schowałam zapłakaną twarz w dłoniach. Nie dopuściłam do siebie tej myśli, że to wszystko było prawdą. Nie potrafiłam tego przyjąć. Miałam dosyć pobytu w Anglii. Chciałam jak najszybciej wracać do domu. Do osób, które jako jedyne były ze mną szczere. W tym momencie pomyślałam o Charlie'm. Dotarło do mnie że on też o tym wiedział. Po prostu udawał, że mnie nie zna. Byłam wściekła. Na siebie. Na niego. Myślałam że on pomoże mi dojść do prawdy. Myliłam się. Byłam naiwna. Wreszcie wyjęłam telefon z kieszeni i wybrałam numer w spisie.
*pi pi pi*
- Halo?
- Przyjedziesz po mnie?
- Kasiu? Ty płaczesz? Co się stało kochanie?
- Proszę przyjedź... - zaszlochałam do telefonu...

View more

Nastepna czesc 😂

37 rozdział 2 części
- Dokąd wychodzisz? - usłyszałam głos dochodzący z korytarza kiedy szykowałam się w łazience. Alex w ogóle nie zauważył, że miałam nogę zawiniętą w bandaż i kuśtykałam. Albo serio jest ślepy, ale udawał, że nie widzi.
- Idę do studia. Muszę poważnie porozmawiać z Leondre. - odpowiedziałam wkładając kolczyk do ucha. Oczywiście kłamałam, bo przecież szykowałam się na spotkanie z blondynem.
- I co mu powiesz? - zapytał wchodząc do łazienki i stanął obok mnie przed lustrem.
- Że nie mogę z nim być bo kocham kogoś innego. Proste. - odpowiedziałam a on lekko się spiął i złapał mnie za ramię.
- Naprawdę to mnie kochasz, a nie jego? - "Kochałam ciebie, jego zresztą też..."
- Tak. Naprawdę.
Ciężko było mu wybić z głowy plan by poszedł ze mną. Dobrze udawał, że mu zależy. No właśnie, udawał. Dopiero wtedy zdałam sobie sprawę, jak bardzo go kochałam. A on? Po prostu mnie wykorzystał do nie wiadomo czego. Miałam ochotę go uderzyć w twarz kiedy chciał mnie przytulić. Wreszcie zjechałam windą na sam dół i wyszłam przez drzwi wejściowe. Na parkingu przed hotelem już widziałam samochód Charliego co oznaczało, że albo ja się spóźniłam, albo on przyjechał wcześniej. Podeszłam do niego i prawie w tej samej chwili wysiadł z niego...
- L-leondre-e? - wyjąkałam widząc wysiadającego bruneta. Zszokowana przez chwilę patrzyłam się na niego jakbym zobaczyła ducha.
- Tak to ja. - uśmiechnął się. - A ty pewnie jesteś Kasia? Charlie mówił, że jesteś bardzo ładna, ale nie że aż tak. - dodał, a jego oczy zabłyszczały. Nadal stałam jak wryta.
- Yyyy... Gdzie jest Charlie? - zapytałam bełkocąc. Wreszcie dotarło do mnie kto właśnie przede mną stoi i zrobiłam się czerwona.
- Nie mógł dziś przyjechać, bo jego siostra się rozchorowała i musiał do niej jechać, więc wysłał mnie. Mam nadzieję, że ci to nie przeszkadza? - uśmiechnął się i znów w jego oczach zobaczyłam błysk.
- Nie muszę ci zabierać cennego czasu. Jak nie dziś to kiedy indziej się z nim spotkam...
- Żartujesz sobie? Chętnie cię poznam! Wydajesz się mega fajną i ciekawą osobą. Może pojedziemy do parku? Chyba, że wolisz gdzie indziej. - przerwał mi, a ja poczułam się jakbym rozmawiała z dawnym znajomym.
- Yyy... Ty prowadzisz? - zapytałam ignorując jego pytanie i wskazując na samochód. Brunet zaśmiał się.
- Tak, ale jeśli się boisz ze mną jechać to mogę zamówić taksówkę...
- Nie, nie trzeba. - znowu się zarumieniłam.
- Czyli zgadzasz się na spotkanie?
- Czemu nie. - uśmiechnęłam się. Chłopak również pokazał swoje białe zęby po czym otworzył mi drzwi od strony pasażera abym wsiadła. "Co ja właśnie robie? Wsiadam do samochodu obcego, szesnastoletniego nastolatka, który będzie prowadził samochód, aż do parku znajdującego się nie wiem nawet gdzie? Brzmi trochę jak kiepska komedia nagrana na spontanie." Zaczęłam już nie wierzyć w samą siebie.
***
Pod około 10 minutach dojechaliśmy do pięknego parku. Bardzo mi się spodobały kolorowe drzewa, które właśnie zrzucały swoje liście. A jeszcze bardziej ławka..

View more

Dawaj next!!!

armatowska0102’s Profile Photo#CZD #OT Weronika
36 rozdział 2 części
Lekko kuśtykając wjechałam windą na 5 piętro hotelu, gdzie mieścił się nasz pokój. Miałam chwilę czasu na wymyślenie tłumaczenia dla Alexa. Nie wiedziałam czy powiedzieć mu prawdę czy coś wymyślić. Jedno wiedziałam. Zawsze kłamstwa wychodzą na jaw więc postanowiłam na szczerość.
Doszłam do naszego pokoju. Przyłożyłam kartę do czytnika i weszłam przez drzwi. W pomieszczeniu było cicho. Weszłam głębiej jak najciszej tylko mogłam. I nagle usłyszałam skrawek rozmowy z łazienki.
- ...Nie wiń mnie za to! To ona wybiegła z hotelu i do nich poleciała. Byłem tam ale jej tam nie było! Może załamała się że to kłamstwo? Nie wiem gdzie ona jest. Tak. No. Przestań! Znienawidzi mnie! No, oczywiście że chce. Ty. Miesiąc i nie więcej. Chce się tobą zająć. Dobrze. Kocham cię... - przez uchylone drzwi zobaczyłam Alexa rozmawiającego do telefonu. Przez chwilę stałam jak wryta. Łzy zaczęły spływać mi po policzkach. Zsunęłam się po drzwiach. "Nie mogę pokazać że cierpię". Zatrzymując płacz położyłam się do łóżka
- Wszędzie cię szukałem, martwiłem się... - powiedział spokojnie i położył się koło mnie na łóżku. "Zapytać go o rozmowę czy brnąć?" - Przepraszam za wszystko. Za to że na ciebie nakrzyczałem. Przepraszam, nie chciałem cię zranić. Wybacz mi... - mówił mi cicho do ucha, ponieważ byłam odwrócona do niego tyłem. "Skoro on się bawi w kłamstwa, to ja też."
- Spotkałam się z nimi. - zaczęłam nadal do niego tyłem. - Poznali mnie. Leondre wyznał mi miłość. Nie wiem co mam zrobić. Obiecał mi że będziemy razem do końca życia. Powiedział że razem wyjedziemy i nikt nas nie znajdzie. - odwróciłam się w jego stronie i mało co nie wybuchnęłam śmiechem przez jego minę zdezorientowania. - Co mam zrobić? Przecież to ciebie kocham. - Najchętniej to uderzyłabym go w twarz. Momentalnie stał się dla mnie nikim. Nie chciałam za nim płakać. Nie po tym jak poznałam Lenehana. Chciałam po prostu zemsty.
- Ja... ja nie wiem co powiedzieć. Kasiu dla mnie zawsze będziesz najważniejsza bez względu na to kogo wybierzesz. Zrozumiem jeśli wybierzesz jego. Odejdę i nigdy mnie już nie zobaczysz. - "No błagam, że ty niby mnie kochasz?"
- Ale ja... go nie kocham. Chyba. To ciebie pokochałam tak naprawdę. To ty jesteś dla mnie najważniejszy... - "Kiedy ja się nauczyłam tak dobrze grać?"
- Uszanuję twoją decyzję... - powiedział trochę zawiedziony, ale nie dlatego że go odrzucam tylko dlatego że wybieram właśnie go.
Resztę wieczoru nie odzywaliśmy się do siebie. Chyba czuliśmy się skrępowani swoją obecnością. Najchętniej to zostawiłabym wszystko i uciekła od niego jak najdalej. Ale coś mi na to nie pozwalało. Chciałam po prostu dowiedzieć się o co w tym wszystkim chodzi. Chciałam zacząć żyć od nowa. Szczęśliwa. Kiedy pomyślałam o szczęściu momentalnie wyjęłam telefon z kieszeni.
Do: Lenehan (:
Spotkamy się jutro? Musisz mi w czymś pomóc ;)
Od: Lenehan (:
O 15 pod hotelem ;)
"Szkoda że Alex nie jest taki jak Charlie" pomyślałam i zablokowałam telefon, gdzie widniało duże 00:00

View more

Twoje oczka? xd

Niestety nie haha ;D
35 rozdział 2 części
- A co tu robisz, że nie jesteś stąd? - dopytywał się blondyn patrząc się w moje oczy.
- Długa historia. - odpowiedziałam ledwo przytomnie. "Mówiłam już że masz piękne oczy?"
- Mam czas. - powiedział równie nieprzytomnie jak ja.
- Ale ja nie mam, ponieważ muszę ci przypomnieć że siedzę tu na krześle, ty klęczysz przede mną i trzymasz mnie za bolącą stopę. - powiedziałam dość niemile, ale chłopak ocknął się i zaczął się śmiać.
- W takim razie muszę cię zawieźć do szpitala.
***
Charlie zawiózł mnie swoim samochodem do najbliższego szpitala. Nie byłam już tak zszokowana tym, że go spotkałam. Było mi przykro, bo wtedy już wiedziałam, że ten 'sen' to był tylko sen. Pozostała jeszcze kwestia tajemniczych sms'ów, które nie dawały mi spokoju. Z tego wszystkiego zapomniałam zadzwonić do Alex'a. Całkowicie o nim zapomniałam. Czułam się z tym źle.
- Wszystko dobrze? - zapytał chłopak kiedy czekaliśmy w poczekalni na lekarza, który miał wypisać receptę na maść. Nogę miałam już owiniętą bandażem. Do teraz wspominam słowa lekarza: "Bardzo silną masz nogę moja droga. Powinnaś grać w piłkę nożną".
- Tak. - skłamałam. Chwilę później pożegnaliśmy się z lekarzem, który przyniósł mi receptę i kierowaliśmy się do samochodu. Ja troszkę kuśtykając. - No to, dziękuję za podwiezienie i ogólnie za pomoc. - powiedziałam kiedy staliśmy już przy jego samochodzie. - Pójdę już.
- Żartujesz sobie? Ja cię tu przywiozłem, ja cię odwiozę. Możemy jeszcze zahaczyć o pizzerię, bo pewnie zgłodniałaś od czekania. - zaskoczył mnie tą odpowiedzią.
- Nie będę ci zabierać cennego czasu. Wezmę taksówkę i wrócę do hotelu.
- Nie ma mowy! Wsiadaj bo cię siłą zaciągnę. - zaśmiałam się tylko i wsiadłam do samochodu. Nie sądziłam że coś takiego będzie miało miejsce. Nie wiedziałam dlaczego Charlie tak nalegał. Zaczęłam już nawet myśleć, że wiedział kim jestem (bo pamiętał mnie z tego niby 'snu', tylko udawał że mnie nie zna. To by się trzymało kupy! Tylko dlaczego miałby udawać? Kolejne pytania wadziły mi w głowie i kolejne tłumaczenia były zupełnie na marne. Nic nie trzymało się całości. Zawsze było jakieś "ale".
***
Podczas siedzenia w pizzerii i jedzenia pizzy dużo się o sobie dowiedzieliśmy. Na przykład dowiedziałam się, że Charlie chciałby być wegetarianinem, ale za bardzo kocha mięso.
- Podziwiam cię za to że jesteś wegetarianką. Ja bym tyle nie wytrzymał bez mięsa. - mówił kiedy ja zamówiłam pizzę wegetariańską a on z salami. Można powiedzieć, że dogadywaliśmy się jak starzy znajomi. Po 'kolacji' w pizzerii chłopak podwiózł mnie pod hotel. Zapytał się czy ma mnie odprowadzić pod pokój. Prawie miałam się zgodzić, ale przypomniała mi się pewna rzecz..., a raczej osoba.
- Nie trzeba. Muszę sobie sama jakoś zacząć radzić. Dam radę. Do tego mam straszny bałagan. Na prawdę dziękuję za fatygę.- tłumaczyłam się lekko spięta.
- A na ile zostajesz w mieście? - zapytał zbaczając z tematu.
- Na tydzień. - wypaliłam, a on posmutniał. Ja zresztą też.

View more

piękna nastepna cześć

A no dam, ale na telefonie więc krótsza ❤
34 rozdział 2 części
Stałam przez chwilę gapiąc się w drzwi jakbym nie wiedziała co mam z nimi zrobić. Wreszcie dostałam jakiejś odwagi i bez pukania (co u mnie chyba było normalne) weszłam do środka.
Pusto.
Zdenerwowałam się i już bez wstydu weszłam głębiej. Miałam ochotę wszystko poprzewracać. Mikrofony, słuchawki, laptopy a także cały sprzęt do nagrywania. Byłam zła na siebie. "Tyle trudu na marne!" powiedziałam sobie w myślach i kopnęłam nogom w ścianę.
- Kur**! - przeklnęłam na głos przez straszny ból, który przeszył moją stopę. Rzadko przeklinałam. Razem z Alexem umówiliśmy się że w swojej obecności nie przeklinamy. No, ale Alexa tu nie było. Nagle usłyszałam otwierające się drzwi i momentalnie odwróciłam się w ich stronę.
- Kto tu jest? - powiedziała osoba wchodząc do środka, a widząc mnie trzymającą się za prawą nogę podbiegła do mnie o przystawiła mi krzesło bym mogła usiąść. - Co się stało? - zapytała osoba klękając przede mną. Nie odpowiedziałam. Nic nie mówiłam. Byłam zszokowana. Zdezorientowana. Przede mną klękał...
- Ch-Charlie Le-Lenehan... - wybełkotałam ledwo otwierając buzię.
- We własnej osobie. - blondyn uśmiechnął się przyjaźnie. - Mów co ci się stało i co tu robisz? - zapytał ponownie nadal szczerząc się i podśmiewając się z mojego zdziwienia.
- Jeśli bym ci powiedziała co tu tak naprawdę robię to strafiłabym do psychiatryka. - wypaliłam bez namysłu, bo nagle przybrało mi mowy. Chłopak się zaśmiał. - A stało się to że kopnęłam nogą o ścianę i chyba mi spuchła. - ugryzłam się w język, lecz już trochę za późno.
- Może trzeba iść z nią do lekarza. - powiedział blondyn wpatrując się we mnie jak w obrazek. "Piękne masz oczy, takie błękitne...".
- Może trzeba. - odpowiedziałam nieco się czerwieniąc na gesty chłopaka. - Tylko, że jest pewien problem. Przyjechałam tutaj tylko na tydzień i nie wiem gdzie co jest... - " Rozpływam się w twoich oczach, ratuj..."

View more

kurde kiedy nastepna czesc ? 😂😂😍😘

Teraz ;**
33 rozdział 2 części
Przeszłam przez duże drzwi i moim oczom ukazał się ogromny korytarz z kafelkowaną podłogą. Była tak czysta, że bałam się wejść w butach. Mimo to weszłam głębiej by poszukać jakiegokolwiek wejścia do studia nagrań. Nie byłam już zdenerwowana za to bardzo zafascynowana miejscem w jakim się znajduje. Nikogo nie było w całym hall'u. Chciałam znaleźć jakąkolwiek osobie by się zapytać gdzie mam iść, ale wszędzie było pusto. Wreszcie, kiedy przeszłam przez długi korytarzyk po prawej stronie od wejścia, moim oczom ukazały się drzwi z napisem "Wstęp tylko dla pracowników wytwórni". Nie wiem co mną wtedy kierowało, ale bez pukania otworzyłam drzwi i weszłam do środka.
- Przepraszam, ale nie można tutaj wchodzić. - powiedział wysoki mężczyzna w garniturze i wszystkie 3 pary oczu skierowały się w moją stronę. Przez chwilę stałam jak wryta i nie potrafiłam nic z siebie wydobyć. - Nic pani nie jest? - odezwał się ponownie, a dwie kobiety, które mu towarzyszyły podeszły bliżej.
- Yyy... przepraszam. Ja po prostu... nie yyy... nie wiem gdzie mam iść... yyy... już sobie pójdę... - ledwo wyjąkałam i chwyciłam już klamkę od drzwi.
- Zaczekaj. - powiedziała jedna z kobiet, wysoka blondynka w czerwonej sukience, która kontrastowała się z czerwonymi szpilkami i czerwoną szminką. Popatrzyłam się w jej stronę i wtedy też zauważyłam, że wszyscy byli ubrani elegancko, a ja jak zwykle w swoich rurkach i koszuli. Trochę się zawstydziłam i prawdopodobnie zrobiłam się czerwona jak sukienka kobiety. - Kogo szukasz? Pomogę ci. - powiedziała zbliżając się do mnie i stukając swoimi szpilkami.
- Studia nagrań. - wypaliłam szybko. Blondynka przyjaźnie się do mnie uśmiechnęła.
- Chodź, zaprowadzę cię. - powiedziała nadal pokazując swoje białe zęby i pokazała ręką na drzwi, dając mi znak żebym wyszła. - Kogo poszukujesz? - zapytała kiedy zamknęłam drzwi za sobą. Nie wiedziałam czy powiedzieć jej kogo naprawdę poszukuje bo bałam się że wezwie ochronę i mnie wyproszą, dlatego postanowiłam skłamać.
- Mój tata pracuje na sprzęcie... - wypaliłam bez namysłu. Wszystko stracone. Bałam się, że wszystko wyjdzie na jaw. Dlaczego nie powiedziałam, że pracuje tu wujek? Zrobiło mi się wstyd, a do tego kobieta przez chwilę nic nie mówiła, tylko wyglądała jakby nad czymś poważnie myślała. "Już po mnie" pomyślałam nadal idąc przez korytarz. Prawdę mówiąc to szłam tam w ciemno. Nie wiedziałam czy chłopcy będą akurat tego dnia coś nagrywać. Zdałam się na farta.
- Em... Jimmy tak? - zapytała blondynka, a ja nie wiedziałam co mam powiedzieć. Z początku nie zrozumiałam o co jej chodzi.
- Yyy... tak... - wybąkałam cicho. Kobieta uśmiechnęła się tylko i w zupełnej ciszy szłyśmy do samych drzwi. Kiedy stanęłyśmy przed nimi, moje serce zaczęło strasznie bić, że bałam się iż zaraz ktoś je usłyszy. Chociażby blondynka u mojego boku. Na drzwiach widniała plakietka z napisem: "Studio nagrań".
- Nie mogę z tobą wejść, ale proszę wejdź. Nie krępuj się. Do widzenia! - i odeszła.

View more

znow bedziemy czekac tydzien na kolejene opowoadanie ? prosze odpowoedz ♥♥

A no dam teraz :)) Przypominam o znaczku i hasztagu #OoB <3
32 rozdział 2 części
Nadszedł ten dzień. Straszny, okropny dzień. Tak bardzo chciałam jechać do Angli, ale przez te dwa dni zmieniłam zupełnie decyzję o 360 stopni. Cały dzień byłam jak zombie. Nie rozmawiałam z Alexem, mało jadłam i nigdzie nie wychodziłam. Byłam już tym strasznie zmęczona.
- Jeśli, nie chcesz to nie musimy iść w ogóle. Pozwiedzamy miasto i wrócimy po tygodniu. Może jeszcze nie na to czas. Może powinnaś poczekać trochę. - powiedział chłopak też zmęczony tym wszystkim, kiedy siedzieliśmy na hotelowej stołówce.
- Jak nie dziś to kiedy? Wątpie by mama mnie puściła jeszcze raz, wiedząc że opuszczę szkołę. - odpowiedziałam biorąc mały kęs bułki.
- To dlaczego tak się tym przejmujesz? Niby jesteś na to wszystko gotowa, a cały wczorajszy dzień chodziłaś jak zombie. Nie rozumiem już o co ci chodzi. - podniósł głos nieco zdenerwowany przyciągając na siebie oczy dwóch osób z sąsiedniego stołu.
- Po prostu boje się co mi odpowie. Jeszcze żeby tylko nas wpuścili...
- A ja co mam powiedzieć? Jeśli cie rozpozna to może zechcieć żebyś z nim została, więc zostaniesz bo przecież on jest taki sławny i każdy go kocha! - wprost krzyknął na mnie z wyrzutem. Jego słowa zabolały mnie.
- Wiesz co? Nie wiem po co ty tu ze mną w ogóle przyjechałeś? Może powinieneś zostać w domu i wrócić do Elizy bo przecież ona jest taka popularna i piękna! - odpowiedziałam mu również krzykiem bo byłam już zdenerwowana.
- Nie porównuj Elizy do tego chłopaczka co może mieć każdą dziewczynę! Serio, myślisz, że to wszystko było prawdą? Z tego co wiem, to twoja babcia nie żyje, a w twoim śnie babcia odegrała główną rolę! Już przestaje mi się w to wierzyć...
- Dosyć! - krzyknęłam i wstałam z miejsca. - Możesz sobie wracać do domu! Mam cię gdzieś! Ja pójdę do nich czy ci się to podoba czy nie! - zakończyłam głośno i skierowałam się do wyjścia z jadalni.
- Kasia zaczekaj! Nie chciałem cię urazić... - słyszałam jeszcze za sobą krzyki Alexa, ale je zignorowałam i pobiegłam przed siebie by mnie nie dogonił. Po chwili zatrzymałam się pod drzewem, jakieś 400 metrów od stołówki i usiadłam na trawie lekko dysząc. Pierwszy raz od początku naszego związku pokłóciłam się z Alexem. Prawdę mówiąc to przez zazdrość. Zazdrość wszystko potrafi zepsuć w każdej chwili. Jest straszna. Siedziałam pod drzewem i zastanawiałam się co robić. "Złapać taksówkę i jechać do wytwórni. Oby tylko w niej byli..." I ruszyłam biegiem w poszukiwaniu taksówki.
***
Przed główną bramą do wielkiego budynku przejrzałam swój telefon: 20 nieodebranych połączeń od: Alex ♥ i 5 wiadomości od: Skarb ♥. (jakby co to Alex i Skarb to ta sama osoba). Nie przeczytałam wiadomości, ani nie oddzwoniłam tylko schowałam telefon do kieszeni, wzięłam głęboki wdech i weszłam przez czarną bramę. Szłam po ścieżce wzdłuż małego żywopłotu dosięgającego mi bioder. Po chwili przede mną ukazały się duże drzwi. Nie czekając ani chwili, rozejrzałam się do tyłu i weszłam do środka

View more

Ej proszę możesz już dac? PROSZEEEE😭😍

Przepraszam że dopiero teraz :(
31 rozdział 2 części
Jechaliśmy już od jakiejś godziny. Strasznie nudziło mi się w pociągu, dlatego zaczęłam oglądać film pt. "Straszny film". Alex nie przepadał za takimi gatunkami filmów, dlatego oglądałam go na słuchawkach, a on zajmował się telefonem.
Po około 3 godzinnej jeździe dojechaliśmy na stację w mieście Port Talbot. Momentalnie rozbolał mnie brzuch. Strasznie się denerwowałam, co zauważył Alex.
- Nie denerwuj się... - powiedział cicho kiedy szliśmy po stacji. W planach mieliśmy zatrzymać się w hotelu niedaleko wytwórni, w której chłopcy mieli swoje próby. Mieliśmy tam być przez cały tydzień. Mamie na początku nie podobał się pomysł opuszczenia szkoły, ale po długich kłótniach, wielu argumentach i bardzo wielu obiecywanek, zgodziła się. Szliśmy w kierunku głównej ulicy miasta, aby tam złapać taksówkę i jakoś dotrzeć do hotelu. Wcześniej obczailiśmy mapy miasta, GPS i zarezerwowaliśmy pokój. Wszystko dzięki mojemu tacie, który nam to załatwił mimo że nie było go w domu. My, we dwoje z ogromnymi walizkami, sami na głównej ulicy Port Talbot czuliśmy się jak mrówka w domu. Może nie za dobre porównanie, ale właśnie tak się czuliśmy.
- Takie duże miasto, a nie ma tu w ogóle taksówek... - powiedział zdenerwowany Alex, kiedy staliśmy od okołu 10 minut i bezskutecznie wymachiwaliśmy rękami w poszukiwaniu taksówki. Nie minęła minuta, a żółta taksówka pojawiła się tuż przed nami. Wyszedł z niej wysoki mężczyzna, wziął nasze walizki i włożył je do bagażnika.
- Dokąd jedziemy? - zapytał z brytyjskim akcentem, który był ledwo do zrozumienia, kiedy siedzieliśmy już w środku.
- Hotel na ulicy Beermotch*. - odpowiedziałam pierwszy raz odkąd wsiedliśmy do pociągu. Jakbym nagle odetkała sobie korek i umiała mówić. Taksówkarz kiwnął głową i ruszyliśmy. Mimo, że 'odblokowałam' się to i tak byłam zdenerwowana. Patrzyłam przez okno na mijające nas inne samochody, ogromne budynki oraz tłumy przechodniów. Zbliżała się godzina 19, dlatego też lampy na ulicach powoli się zapalały.
***
- Oto jest państwa pokój. W czymś jeszcze mogę pomóc? - zapytał miły mężczyzna, kiedy przyprowadził nas do naszego pokoju w hotelu.
- Dziękuje, jak czegoś będziemy potrzebować to wiemy gdzie mamy się zgłosić. - odpowiedział Alex odwzajemniając uśmiech mężczyzny, który kiwnął głową i wyszedł pozostawiając nas samych. Weszłam głębiej do pokoju by się rozejrzeć. Na początku rzuciło mi się w oczy ogromne okno z balkonem, później duży telewizor i kanapa. Weszłam do drugiego pokoju, nieco mniejszego i zobaczyłam dwa łóżka, na dwóch końcach pomieszczenia. Alex wszedł za mną i cicho westchnął.
- Nie martw się, wszystko będzie dobrze. - powiedział łapiąc mnie za podbródek bym patrzyła mu w oczy.
- Oby. - odpowiedziałam krótko i westchnęłam.
***
* - ulica wymyślona przeze mnie

View more

Prosze dodawaj czesciej części Jesteś Najlepsza nawet nie myśl ze pozwole ci odejsc z tego aska o niee. !!! Buzi Piękna <3 ! Nastepna część

Kocham Cię ❤❤
30 rozdział 2 części
- Jak masz zamiar jej o tym powiedzieć? - zapytał kiedy siedzieliśmy na jego łóżku i oglądaliśmy jakąś komedię.
- No nie wiem, może coś w stylu: "Hej mamuś, Alex zabiera mnie na weekend do Anglii. Mogę jechać prawda?" - odpowiedziałam bez emocji nie odrywając wzroku od telewizora.
- Odpowie: "Ale ty jesteś niepełnoletnia, nie możesz jechać" - odpowiedział udając głos mojej mamy na co prychnęłam krótko.
- Odpowiem jej: "Spokojnie, mama Alexa z nami jedzie bo ma coś do załatwienia".
- Teraz to już musi się zgodzić... - westchnął nie próbując się już więcej ze mną 'droczyć'. - Mogę cię o coś zapytać? - poczułam jego wzrok na sobie, ale nie popatrzyłam się na niego.
- Pytaj śmiało...
- Dlaczego tak bardzo zależy ci żeby tam pojechać? Co jeśli okaże się że ten 'Leondre' - tu zrobił cudzysłów palcami - ciebie na prawdę kocha? Zostaniesz z nim? - zapytał niepewnie, jakby bał się że mnie urazi.
- No coś ty. Kocham ciebie i tylko ciebie. - popatrzyłam się w jego niebieskie oczy. - Po prostu chcę dowiedzieć się prawdy... - zawahałam się. - I tyle...
***
- Wszystko spakowałaś? - usłyszałam głos rodzicielki z kuchni. Byłam już gotowa na wyjazd do Anglii. Cała bajeczka z weekendem, Alexem i jego mamą wyszła bez żadnych problemów. Był jeden problem. Naomi chciała z nami jechać. Od tamtej pory z tym testem nie odzywałam się do niej, mimo że próbowała zacząć rozmowę. Tak też było poprzedniego wieczoru. Bliźniaczka zaczęła mnie przepraszać na kolanach i prosić by mogła jechać z nami. Nie zgodziłam się, ale dałam jej ultimatum. "Może jechać dopiero kiedy przyzna się mamie o ciąży". Tak więc od tamtej pory w ogóle się do siebie nie odzywamy, a mama nadal o niczym nie wie.
- Jejku Kasiu szybko bo spóźnicie się na pociąg! - pośpieszała mnie kiedy kończyłam jeść śniadanie bez żadnego pośpiechu.
- Spokojnie, Alex miał po mnie przyjść i razem mieliśmy podejść na stację. Jak widać jeszcze go nie ma, więc mogę dokończyć swoje śniadanie.- i ktoś zapukał

View more

next?? supi jest

29 rozdział 2 części
W następnych częściach pojawią się chłopcy więc czytajcie uważnie ;))
- Nie mogę słuchać takich bredni! Wiesz co?! Chciałam ci pomóc, ale jak widać pomocy nie potrzebujesz. Proszę bardzo, radź sobie sama, a na mnie nie masz co liczyć. - zakończyłam zawiedziona, ale stanowcza i skierowałam się do wyjścia.
- Kasia zaczekaj proszę... - zaczęła ale nie dałam jej skończyć tylko wyszłam z pokoju zatrzaskując za sobą drzwi. Byłam strasznie zdenerwowana, a w emocjach podejmuje się pochopne decyzje.
- Kasiu, co się stało? Dlaczego tak krzyczałyście? - dopytywała się rodzicielka kiedy zeszłam na dół, gdzie jak zwykle się krzątała.
- Naomi jest w ciąży. - powiedziałam bez emocji i nie czekając na powolną reakcję mamy, wyszłam z domu. Przeszłam na drugą stronę ulicy i skierowałam się w niewielką uliczkę, która była skrótem do domu Alexa. Idąc wyjęłam telefon z lewej kieszeni, wybrałam jego numer i zadzwoniłam.
- Halo, Kasiu, nareszcie dzwonisz! Mów jak poszło? Przyznała się? Powiedziała mamie? - dopytywał się lekko zdenerwowany.
- Jedziemy do Anglii. - odpowiedziałam bez emocji.
- Co? Jakiej Anglii? Wszystko w porządku? - w jego głosie słyszałam niepokój.
- Do chłopaków. Bars and Melody. Pakuj się. - odpowiedziałam krótko i rozłączyłam się. Byłam tak jakby w transie. Skręciłam w prawą stronę i ruszyłam ku domu chłopaka, który był jak samo ogromny jak mój. Kiedy dotarłam do drzwi wejściowych zapukałam i bez odzewu weszłam do środka. Zawsze tak robiłam. Mama Alexa mówiła, żebym czuła się jak u siebie w domu. Strasznie cieszyła się, że się pogodziliśmy. Rozejrzałam się po ogromnym salonie, z wyglądu podobnego do mojego i kiedy nie zauważyłam nikogo weszłam na górę po schodach do pokoju bruneta. Zapukałam i weszłam do środka.
- Boże Kasiu co się stało? - rzucił mi się na ramiona jakby nie widział mnie od wielu lat. Źle się czułam, że wnet rozkazałam mu by się pakował, a nie zapytałam go o zdania ani nic.
- Alex ja już nie wytrzymam... - powiedziałam i wybuchnęłam płaczem. Tłumiłam go odkąd wyszłam z domu. Chciałam się powstrzymać, ale nie dałam rady.
- Usiądź i powiedz mi dokładnie o co chodzi. - posłuchałam jego rady i nadal popłakując opowiedziałam mu co się wydarzyło. Znowu do tego doszło. Znowu to ja jestem ta poszkodowana i to ja potrzebuje pomocy. Biedna, samotna Kasia z wielkimi problemami. Znowu świat kręcił się wokół mnie. Znowu byłam w centrum zainteresowania Alexa. Tylko Kasia,. Księżniczka.
- Jestem wstrętna.- powiedziałam na końcu kiedy skończyłam opowiadać. Łzy się uspokoiły, a emocje nieco opadły. Dobrze jest z siebie takie rzeczy wyrzucać.
- Dlaczego tak sądzisz? Nie obwiniaj się, to nie twoja wina. Ona podjęła tą decyzję i dobrze wiedziała co jej grozi. Nie przejmuj się nią. Myśl teraz o sobie. Tylko o sobie. - wytarł łzę na moim policzku, która uroniła się z mojego czerwonego oka.
- I właśnie o to chodzi. Znowu wszystko kręci się wokół mnie. Pewnie masz już dosyć moich... - przerwałam, bo złączył nasze usta razem.

View more

Mam 16 lat i uwielbiam twoje opowiadania mimo ze nie jestem chlopakiem romantykiem tylko bardziej dresem .. Chcialbym zebys dodawała je częściej wiec ze jestem z toba od samego początku <3 Całus Piękna <3

Aww Kocham Cię <3 Tylko się pokaż proszę <33 Rozdział specjal for ju ;*
28 rozdział 2 części
- Napewno wszystko spakowałaś? - pytał po raz dwudziesty kiedy pakowałam się do domu. Tak, po paru dniach obserwacji i badań lekarz wypuścił mnie do domu. Powiedział tylko, żebym nie chodziła do szkoły przez jakiś czas i się oszczędzała.
- Na sto procent - odpowiedziałam i musnęłam jego usta. Alex był po prostu cudowny. Odwiedzał mnie parę razy dziennie i zawsze przynosił mi jakieś prezenty. "To za to, że tak długo nie mieliśmy kontaktu" powtarzał wręczając mi kolejne paczuszki. Moja mama też się ucieszyła, że mam chłopaka i bardzo polubiła Alexa.
- Pójdę jeszcze do lekarza receptę odebrać, a ty idź już na dół tam czeka mama. - powiedziałam i skierowałam się do gabinetu lekarskiego.
***
Minęły okrągłe dwa tygodnie odkąd wróciłam ze szpitala i mogę stwierdzić że przytyłam jakieś 10 kilogramów. Nic nie robiłam tylko jadłam i jadłam. Alex utrzymywał mnie przy zdaniu, że wcale nie przytyłam i nadal wyglądam tak samo, ale ja wiedziałam, że przytyłam. Nie dużo, a jednak.
- Dokąd idziesz? - zapytał kiedy nagle zerwałam się na równe nogi i zaczęłam szperać w szafie wybierając odpowiednie ubrania. Nie odezwałam się tylko wertowałam szafę od góry do doły by znaleźć coś odpowiedniego. - Czego szukasz? - dopytywał się patrząc na mnie jak na jakąś wariatkę.
- Idę na siłownię. Trzeba zrzucić parę kilo. - odpowiedziałam, wzięłam wybrane ubrania i weszłam do łazienki by się przebrać. Chciałam wziąć gumki do włosów, które stały na wyższej półce, ale zamiast tego strąciłam szklany słoiczek, który roztrzaskał się na kafelkach.
- Co się stało? - Alex wbiegł do łazienki, a ja nie mogłam uwierzyć własnym oczom. W słoiczku było coś strasznego. Coś, czego nigdy nie chciałabym znaleźć w łazience swojej i siostry. - Czy to?...
- Tak, to jest test ciążowy. Pozytywny test ciążowy. - powiedziałam przyglądając się znalezisku. - To jest półka Naomi. Słoik Naomi. Alex, ona jest w ciąży. - spojrzałam na chłopaka, który był tak samo wstrząśnięty jak ja.
- Może idź z nim do mamy...
- I co jej powiem?! Cześć mamuś rozbiłam słoik i znalazłam test ciążowy. Będziesz babcią! Alex ona ma szesnaście lat! Matka ją chyba z domu wyrzuci! Muszę z nią porozmawiać. I to szybko... - nie odpowiedział już nic. Chciał zostać i posłuchać wyjaśnień mojej bliźniaczki, ale stwierdził, że nie będzie się mieszać. Czekałam aż siostra wróci.
Nie musiała długo czekać, bo Naomi skończyła lekcję pół godziny po tym zdarzeniu. Na moje szczęście wróciła od razu do domu. Kiedy przekroczyła próg naszego pokoju zaczęłam ostro.
- Co to jest? - zapytałam podnosząc do góry test, by dziewczyna mogła go dostrzec z daleka. Zaległa cisza. - Pytam, co to jest? - warknęłam tracąc spokój.
- No test ciążowy a co ma być! - odpowiedziała również zdenerwowana jak ja.
- Ale jaki? Pozytywny! Naomi w coś ty się wpakowała?!
- Ja? Dziewczyno ja to pierwszy raz na oczy widzę! Może to twoje,co?! Z tym Danielem, co?!
- Jak śmiesz?!

View more

Prosze dodawaj czesciej ♥♥♥ !!!! Kochamy Cie .. Nie mozemy zyc bez twoich opowiadan !!!! ♥♥♥

To jest strasznie motywujące i dzięki takim anonimkom chce mi się pisać <3 Dziękuję <3
27 rozdział 2 części
- To ja przepraszam... - powiedziałam cicho otwierając swoje ciężkie oczy i natychmiast poraził mnie blask lamp nade mną. Chłopak patrzył się na mnie jak na ducha i widziałam, że był lekko skrępowany.
- Wszystko słyszałaś? - zapytał patrząc na mnie i lekko się uśmiechnął.
- Wszystko. Nawet jak mówiłeś że jesteś moim chłopakiem. - oddałam uśmiech, na co on się zawstydził. - Powiesz mi co się tak naprawdę stało?
- Szedłem ulicą i nagle usłyszałem twój głos. Pobiegłem za nim i zobaczyłem tam tego chłopaka. Trzymał cię za gardło. Zaatakowałem go a ty upadłaś na ziemię i zemdlałaś. Najpierw zadzwoniłem po pogotowie, a później na policję i go zabrali. Nie skrzywdzi cię już nigdy...
- Nie o to mi chodziło. Co tak naprawdę stało się między nami? - przerwałam mu, a oczy jego się zaszkliły. Zaległa cisza, którą przerywał tylko dźwięk wydobywający się z kroplówki, do której byłam podłączona. - Alex, przepraszam. To wszystko to moja wina. Po prostu strasznie mnie zabolało jak dowiedziałam się że spotykasz się z Elizą. Do tego ta nasza kłótnia. Byłeś moim jedynym przyjacielem po tym cholernym wypadku, a ja głupia pozwoliłam sobie ciebie stracić i do tego przeniosłam się do innej szkoły. - Usiadłam by lepiej widzieć chłopaka i ciągnęłam dalej. - Nagle poczułam się strasznie sama z tym wszystkim. Teraz wiem, że źle zrobiłam. Chciałabym to naprawić. Chcę znów się z tobą przyj... - przerwałam bo Alex mnie pocałował. Z mojego punktu wyglądało to dość dziwnie. Ja nawijam jak najęta, on słucha i nagle się do mnie gwałtownie przybliża i łączy nasze usta w pocałunku. Oddałam go. Chciało mi się płakać. Strasznie mocno. Ze szczęścia. Wybaczył mi.
- Kasiu, to ja chcę wszystko naprawić. Tęskniłem za tobą, bardzo. Brakowało mi twojego uśmiechu i tego, że za wszelką cenę chciałaś się dowiedzieć prawdy. Mimo, że nie znaliśmy się za długo pokochałem cię. Dopiero teraz to zrozumiałem, jak byłaś w niebezpieczeństwie. Że cię kocham. Nie Elizę, nie kogoś innego - ciebie. Wybacz mi, że byłem takim dupkiem. Proszę cię wybacz mi za wszystko... - teraz to ja mu przerwałam i złączyłam nasze usta. Zrozumiałam co, a raczej kogo straciłam. Zrozumiałam też dlaczego byłam wściekła jak zaczął się spotykać z Elizą. Byłam zazdrosna. I się zakochałam. Tylko.
***
Ostatnie dni minęły zwyczajnie. Dla mnie oczywiście. Nadal leżałam w szpitali i odwiedzały mnie przeróżne osoby takie jak: Mama, Naomi, mama, tata, mama, Lisa i Lena, mama, Igor, mama i jeszcze raz mama. Tak, mama była u mnie codziennie, tak jak Alex. Mimo że leżałam w szpitalu bo zaatakował mnie dawny przyjaciel, wreszcie czułam się szczęśliwa. Prawie całkowicie. Dlaczego prawie? Bo brakowało mi bliźniaczek. Mimo, że były u mnie parę razy to nie wybaczyłam im.
- Powinnaś im wybaczyć, przecież to twoje przyjaciółki. Mi wybaczyłaś. - mówił Alex po raz kolejny to samo, ale jakoś go nie słuchałam. Sama im wybaczę. Kiedyś.

View more

wiesz czemu masz teraz tak malo serduszek ? a wczesniej mialas wiecej serduszek ? Bo ludzie co to czytaja to nie maja sily juz czekac po 6-7 dni na kolejna czesc... i cie opuszczaja ...

Wiem, ale ta cała monotonność kiedy pisałam codziennie wyczerpywała mnie już psychicznie. Teraz postanowiłam że co tydzień tj. sobota i niedziela będę robić maratony z opowiadaniem, czyli po pare cześci na dzień. A teraz nie przedłużając ... miłego czytania :)
26 rozdział 2 części
- Panie doktorze, niech mi pan wreszcie powie co z nią? Obudzi się czy nie? - usłyszałam znajomy głos i nagle poczułam straszny ból głowy i szyi. Nadal miałam zamknięte oczy, by przysłuchać się rozmowie.
- Niestety nie jest pan bliską rodziną, więc nie mogę panu udzielić żadnych informacji. Natomiast proszę pana aby pan wreszcie poinformował jej rodzinę. Przecież mogą się martwić! - przemówił drugi głos zupełnie obcy, ale bardzo niski i gruby.
- Jak to nie jestem jej rodziną? Jestem jej chłopakiem.- momentalnie chciałam otworzyć ciężkie oczy ale szybko się powstrzymałam. Trochę zszokowała mnie ta wiadomość.
- Niestety, dopóki pacjentka się nie obudzi i tego nie potwierdzi nie mogę panu nic powiedzieć, ale jeśli za chwilę nie zadzwoni pan do jej bliskich będę musiał pana wyprosić i sam zadzwonię. - ponownie odezwał się niski głos i chciałam już coś powiedzieć, jednak w ostatniej chwili się wstrzymałam. Nadal udawałam że nic nie słyszę.
- Dobrze już dobrze. Pójdę zadzwonić, ale kiedy ona tylko się obudzi proszę jej powiedzieć że jest tu Alex i mnie natychmiast zawołać. - dreszcz wstydu przeszedł moje ciało. To Alex mnie uratował przed nim. Przed Danielem. Chwilę później usłyszałam kroki co sygnalizowało, że Alex wyszedł, lecz nadal słyszałam jak i czułam, jak lekarz majstrował przy mojej kroplówce i poprawiał spięcia na rękach.
- Co jest... ciśnienie w normie, akcja bicia serca też... dlaczego nie nie budzisz? - usłyszałam szept po prawej stronie. No tak, od jakiś 10 minut nie śpię, tylko udaję. Jednak czekałam na wyjątkowy moment. Bardzo wyjątkowy i nosił imię Alex. Już nawet nie myślałam o przeszywającym bólu głosy i szyi. Myślałam tylko o Alexie i jego słowach, które odbijały się w mojej głowie jak echo "Jak to nie jestem jej rodziną? Jestem jej chłopakiem". Prawda jest taka, że straciliśmy kontakt odkąd przeniosłam się do innej szkoły. Zaczął chodzić z moją byłą przyjaciółką (wrogiem) Elizą, co mnie bardzo zabolało. Był moim pierwszym przyjacielem odkąd wróciłam normalnie do szkoły. Strasznie żałowałam, że straciliśmy kontakt. Do czasu, aż poznałam bliźniaczki w nowej szkole, które teraz mnie odrzuciły. Tak, jasne. "Odrzuciły". Moje przemyślenia przerwał głos.
- Mogę z nią zostać sam? Może przy mnie się obudzi...
- Dobrze, tylko nie długo. Jak się obudzi proszę mnie natychmiast zawołać. - odpowiedział niski głos i zniknął za drzwiami. Przez chwilę czułam jak Alex stoi nieruchomo jakby się czemuś przyglądał. Podszedł bliżej bo słyszałam jego kroki. Usiadł na krześle. Głęboko westchnął. Wstał i przyłożył usta do mojego czoła. Pocałował je. Leciutko.
- Przepraszam, że cię zostawiłem - wyszeptał.

View more

Juz jest 15 gdzie następna część ?😥😥

O tej godzinie już spałam haha ;D Następny jak będzie większy odzew ;)
25 rozdział 2 części
- Nie wolno tak uciekać ode mnie... - usłyszałam za sobą ten sam obrzydliwy głos i momentalnie się wzdrygnęłam. Teraz byłam już pewna że chodziło o mnie.
- Czego ode mnie chcesz? - zapytałam drżącym głosem nie odwracając się do tyłu. - Kim ty w ogóle jesteś? - dodałam po chwili ciszy. Próbowałam być twarda, ale nie udawało mi się. Jedna łza spłynęła po moim policzku.
- Nie poznajesz mnie, Kasiu? - głos wydawał się coraz głośniejszy i straszniejszy. Po chwili poczułam zimny oddech nad swoim uchem. Wzdrygnęłam się. - Nie bój się mnie. Nic ci nie grozi, spokojnie... - Jakoś nie byłam spokojna tylko sparaliżowana! Postanowiłam jednak odważyć się i odwróciłam się szybko do tyłu. Nie mogłam uwierzyć własnym oczom...
- Daniel? - chłopak z mojego snu naprawdę istniał, gorzej stał tuż za mną i pożerał mnie wzrokiem.
- Brawo za spostrzegawczość! - zaklaskał w dłonie i odsunął się ode mnie.
- Co ty tu robisz? Czego ode mnie chcesz? W ogóle jak się tu znalazłeś? - dopytywałam się można powiedzieć, że nieco spokojniejsza. Sama nie wiedziałam dlaczego.
- Jak się tu znalazłem? Hm.. mogę powiedzieć że w tym maczała palce twoja kochana siostrzyczka. Nie odpisywałaś na wiadomości to jestem. Tęsknię za tobą, bardzo. Chciałbym żeby było jak dawniej...
- Naomi? - przerwałam jego monolog. - Co ma do tego Naomi? W ogóle skąd ty ją znasz? Jak to jest możliwe że tu jesteś jak to był tylko głupi sen?
- Jaki sen co ty pieprzysz? - tym razem to on mi przerwał i zaczął chodzić w kółko. - Po prostu zrozumiałem swój błąd i chcę go naprawić. Odkochać nie jest tak łatwo. - powiedział patrząc się na mnie jak na jakiegoś malutkiego pieska.
- Nie odpowiedziałeś mi na pytanie. - zaczęłam ostro. - Skąd znasz Naomi?
- Oj skąd ją znam. - pokręcił głową. - Dołączyłem do szkoły, kiedy ciebie już nie było i rozpoznałem ciebie. Jak się okazało była to twoja bliźniaczka. Powiedziałem jej że chce się z tobą pilnie skontaktować. Na początku nie chciała mi pomóc ale w końcu się dała, więc jestem.
- Skąd niby ona wiedziała że tu jestem?
- Ona? Ona nic nie wiedziała. Powiedziała tylko, że jesteś u tych przyjaciółek więc tam poszedłem. Powiedziały mi że wyszłaś jakiś czas temu, więc i ja poszedłem ulicą. Nic się nie zmieniłaś. Nadal jesteś taka piękna, tyle że starsza o te 2 lata...
- Nie zmieniaj tematu! - przerwałam mu. - Pytam ostatni raz, czego ode mnie chcesz?
- Chcę, abyś kochała mnie tak jak ja ciebie kocham. - powiedział i powoli zbliżył się do mnie łapiąc mnie za ramiona.
- Puść mnie! - krzyknęłam, ale on wcisnął mnie do swoich ust i mocno trzymał. Próbowałam krzyczeć, ale nie mogłam. Był strasznie silny. Łzy zaczęły spływać mi po policzkach. Miałam nadzieję że to tylko straszny koszmar. Tak bardzo ściskał moje małe ramiona. Było mi coraz to słabiej. W końcu przeniósł ręce na szyję. Minęła chwila i zobaczyłam tylko niewyraźny zarys jego sylwetki i jakiejś drugiej osoby. Opadłam na ziemię.

View more

prosze next!! kc twoje opowiadania nie przestawaj ich pisac :( :D

Przepraszam z całego serca że tak późno, ale naprawdę nie miałam czasu. Za to dziś postaram się dodać dwa rozdziały :)
25 rozdział 2 części
Może powinnam wrócić do domu? Może powinnam przeprosić mamę za moje zachowanie i porozmawiać z dziewczynami szczerze? Sama już nie wiedziałam. Byłam kompletnie zagubiona a tym bardziej czułam się strasznie samotna. Brakowało mi Alexa. Bardzo. Niestety on w tamtej chwili raczej był razem z Elizą, która była moim wrogiem od czasu przebudzenia się ze snu. Spotykali się ze sobą, a mnie zawsze serce kłuło kiedy widziałam ich razem. Był moim przyjacielem. Najlepszym. Po zmienieniu szkoły i zapoznaniu nowych osób (Lisa, Lena) myślałam, że o nim zapomnę, ale wydało mi się to niemożliwe. On, jako jedyny w tej chwili wierzył mi i mojej historii. Chyba. Nie miałam z nim kontaktu odkąd nie chodzimy razem do szkoły. Czułam że on już o mnie zapomniał, bo nigdy nie próbował się ze mną kontaktować. Strasznie mnie to bolało, ale nie pozostało mi nic innego jak o nim zapomnieć. (co wydało się kiepskim pomysłem).
- Ej ty! - z moich przemyśleń przerwał mnie męski głos gdzieś z krzaków. Mimowolnie odwróciłam się w ich stronę i nikogo poza nimi nie zauważyłam. Po chwili rozglądania się po ciemnej ulicy zignorowałam to i ruszyłam szybszym tempem. - Głucha jesteś czy głupia?! - ponownie odezwał się ten głos, a mnie sparaliżowało. I wtedy podjęłam najgorszą decyzję, jaką mogą podjąć w tamtej chwili. Zaczęłam biec. Nie myślałam wtedy o tym że ten głos pochodzi od chłopaka, który napewno jest ode mnie szybszy, zręczniejszy i co gorsza silniejszy. Po prostu biegłam co sił w moich małych nogach przez pustą ulicę. Nikt za mną nie biegł. Nieco mnie to zdziwiło, ale podbiegłam jeszcze kawałek do kontenerów na śmieci i schowałam się za nimi. Skuliłam się i ukryłam twarz w kolanach. Niebezpieczeństwo minęło. Zaczęłam sobie nawet myśleć że ten głos nie był skierowany w moją stronę, tylko do kogoś innego, a ja tylko niepotrzebnie się przestraszyłam. Odetchnęłam głęboko z ulgą i rozejrzałam się po okolicy. Stare, duże kontenery były wypchane po brzegi, a lampa uliczna, która powinna oświetlać ten zakątek mrygała i po chwili zgasła. Pozostałam tylko ja i kontenery. Przynajmniej miałam taką nadzieję...
***
Musiałam przerwać by sprawdzić wasze zainteresowanie. Dalszy ciąg dodam gdy pojawi się chociaż 10 serduszek. Nie robię tego dla lajków, tylko po prostu chcę widzieć wasze zainteresowanie tym opowiadaniem. Czekam również na jakieś pytanie odnośnie następnego rozdziału. Czekam ;**
Ps. Od teraz będę też dodawać zdjęcie, które będzie odwzorowaniem danej sytuacji w rozdziale. Tak, byście mogli sobie to wyobrazić ;)

View more

next ?

Nemm13’s Profile PhotoLivyyyy
24 rozdział 2 części
Btw. Dziękuje 💘
Wiele myśli przebiegło mi na raz po głowie. Zastanawiałam się co zrobić by nie przesadzić, a potem żałować. Siedziałyśmy dość długo w ciszy, ale nie była to przyjemna cisza, tylko cisza przed burzą.
- Żartujesz sobie? - zaczęłam dość spokojnie, ale czułam że zaraz wybuchnę.
- Nie. - odpowiedziała krótko jedna z bliźniaczek i przełknęła głośno ślinę.
- Nie wierzysz mi? Nie wierzycie mi? - podniosłam się z podłogi i stanęłam nad dziewczynami, które po chwili również się podniosły. - Pytam się coś. - powiedziałam nieprzyjemnie kiedy obie milczały i wpatrywały się we mnie jak w jakąś bombę, która ma za chwilę wybuchnąć.
- To nie jest tak, że ci nie wierzymy... - zaczęła cicho Lena. - Po prostu... słuchaj to jest tak nieprawdopodobne, że chyba każdy ma prawo do wątpliwości. No bo nie każdy całuje się z Leondre. - dodała, a ja czułam że zaraz naprawdę wybuchnę.
- Wiecie co? Myślałam że chociaż wy mi uwierzycie i będziecie ze mną. Myliłam się...
- Ale zrozum...
- Nie przerywaj mi! - wrzasnęłam na Lisę, która mi przerwała. - Zawiodłam się na was. - powiedziałam już spokojniej, a oczy zaszły mi łzami. - Nie piszcie i nie dzwońcie do mnie. Cześć. - zakończyłam i opuściłam ich wspólny pokój. Za sobą słyszałam jeszcze swoje imię, ale nie zwracałam na to uwagi i pędziłam ku drzwiom wyjściowym. Na moje nieszczęście wpadłam na mamę sióstr.
- Oo Kasiu, a wy nie miałyście mieć nocowanka? - zapytała kobieta po trzydziestce wpatrując się we mnie swoimi niebieskimi oczyma.
- Jakoś tak wyszło... - odpowiedziałam cicho. - Przepraszam, ale muszę już iść. Dobranoc. - zakończyłam i ruszyłam przez drzwi. Wyszłam przez duży ogród i skierowałam się w kierunku domu, kiedy przypomniała mi się pewna rzecz. "Nie mam gdzie spać" powiedziałam sama do siebie idąc przez ciemną już ulicę, którą oświetlały tylko stare lampy uliczne. Po wielu namysłach i kłótniach w mojej głowie, podjęłam decyzję. Nie wracam do domu.
***
Jak myślicie, stanie się coś? 😁

View more

next

Klaudia8885’s Profile Photo#PqLc#LaC#GHB #NaM#Klaudia
Postanowiłam, że chyba usunę aska, bo myślę że nie ma sensu dalej pisać.
23 rozdział 2 części
Pan Willow zaprowadził mnie do pokoju dziewczyn. Dosłownie. Poszedł ze mną do samych drzwi. To miłe z jego strony. Bez pukania weszłam do środka i zastałam bliźniaczki leżące na swoich łóżkach oczywiście oczyma w telefonach. Całe one.
- Ooo hej Kasiu! - krzyknęła Lisa, ale nie ruszyła się ze swojego miejsca. To samo wykonała jej siostra.
- Cześć dziewczyny. - powiedziałam uśmiechając się sztucznie. Obie równocześnie odrzuciły swoje telefony na łóżko i podbiegły do mnie. - Zgniatacie mnieee - mówiłam, kiedy bliźniaczki tuliły mnie z całych sił.
- Mów kochana, co się stało? Rozmawiałaś z mamą? - dopytywała się Lena, kiedy obie mnie puściły i pozwoliły oddychać.
- Taak - powiedziałam specjalnie przeciągając literkę 'a'. Widząc miny sióstr kontynuowałam - Nie zgodziła się. Od razu zaczęła się denerwować i strasznie się spięła. Zaczęłyśmy na siebie krzyczeć i uciekłam.
- Ojej, biedactwo... - powiedziała Lisa strasznie słodkim głosem i przytuliła mnie do swojego malutkiego ciałka.
- Ale dlaczego zaczęła się spinać? Ukrywa coś? - dopytywała się jej siostra siedząc na podłodze.
- Tak myślę. Bo gdyby nie musiała nic ukrywać, to chyba nie krzyczałaby na ciebie, prawda? - wtrąciła się Lisa puszczając mnie ze swoich objęć.
- Nie wiem. W sumie ja tez na nią krzyczałam. Może dlatego. Naprawdę nie wiem... - zaczęłam się obwiniać, bo w końcu to wszystko ode mnie się zaczęło.
- Nie mów tak! Wcale nie musiała na ciebie krzyczeć. Jako matka powinna spokojnie podchodzić do różnych spraw, nawet do tych, które najbardziej bolą.
- Odkąd taty ciągle nie ma jest strasznie zdenerwowana i łatwo wyprowadzić ją z równowagi. Ciągle jej coś spada, albo płacze po nocach, a ja jeszcze ją dołuje i na nią krzyczę. Chyba pójdę ją przeprosić. - powiedziałam, a obie dziewczyny żwawo podniosły głowy i spojrzały na mnie wielkimi oczyma.
- Żartujesz sobie? To są sprawy dorosłych więc nie możesz się w nie wtrącać, bo pogorszysz swoją sytuację, mówię ci! - powiedziała Lena.
- Musisz robić tak, by to ona ciebie przeprosiła i powiedziała coś w stylu, że nie powinnaś się nią przejmować i zgodzić się na wyjazd! - wtrąciła druga blondynka.
- Już sama nie wiem... ale dzięki wam wiem jedno. Nie wracam dzisiaj do domu na noc. - powiedziałam stanowczo.
- Aww nocowanko!! - pisnęła Lisa, na co przewróciłyśmy oczami razem z jej siostrą. Lisa zawsze chciała zrobić wspólne nocowanko, tyle że jeszcze z Naomi. Cieszyłam się że o nią nie zapytała...
***
We trzy siedziałyśmy na fioletowym dywanie sióstr i akurat grałyśmy w prawda/ wyzwanie. Pierwsza wypadła kolej Leny, która wybrała Prawdę.
- Hm... Czy podoba ci się Igor? - zapytała Lisa, na co Lena stanowczo odpowiedziała, że nie. - Dobra teraz ty Kasiu, Prawda czy wyzwanie?
- Może być prawda.. - powiedziałam cicho bo wcale nie miałam ochoty na tą zabawę.
- Czy naprawdę widziałaś Bars and Melody, mieszkałaś z babcią i porwał cię Daniel? - oniemiałam.

View more

Hah Lisa i Lena 😄😍👌 Kocham JE

xxcomebackxx’s Profile Photo#agpl arianagrandepoland
JA też ;33
Piszcie numerki bo nie mam gdzie wstawiać rozdziałów ;(
22 rozdział 2 części
- Po co? Po co aż do Port Talbot? - dopytywała się rodzicielka nie dając mi skończyć.
- Eh bo widzisz... - zrobiłam krótką pauzę i opowiedziałam jej całą historię od samego początku. Ulżyło mi. Totalnie mi ulżyło, że mogłam jej wreszcie to opowiedzieć.
- Kasiu, przyśniło ci się to podczas tej długiej śpiączki i nic poza tym. To co działo się w tym śnie już nie wróci i musisz to zrozumieć.
- Nic poza tym?! - krzyknęłam zdenerwowana. - Dostawałam sms'sy od chłopaków i od Daniela. Mamo! Ja się tego naprawdę bałam, a ty mi mówisz że nic poza tym? Do tego napisałam list do BaM i również mi odpisali! Napisali że mam do nich przyjechać, a oni mi pomogą! Tak ciężko to zrozumieć?! - skłamałam. Perfidnie okłamałam ją prosto w oczy, ale nie widziałam innego wyjścia. Wiedziałam, że inaczej nigdy mi nie pozwoli jechać.
- Nie podnoś na mnie głosu dziecko! - tym razem to ona na mnie krzyknęła. - Nie możesz jechać i tyle, rozumiesz?! A jeśli jeszcze raz zaczniesz o tym rozmowę to zawieszę cię i nie będziesz mogła wychodzić w ogóle z domu! A teraz do pokoju! - krzyknęła mocno zdenerwowana i tak jakby przestraszona? Tak jakby coś wiedziała.
- Ty coś wiesz. Ty coś wiesz, ale nie chcesz mi powiedzieć. Dobrze, nie musisz mówić, ale wiedz że pojadę do Port Talbot czy tobie się to podoba czy nie! - zakończyłam kłótnię, która przeistaczała się w istny chaos i po prostu uciekłam z domu.
- Kaśka! Zaczekaj! Wracaj mi tu natychmiast! Kaśka! - słyszałam jeszcze za sobą krzyki rodzicielki ale je olałam i biegłam czym prędzej przed siebie. Nie chciałam się z nią kłócić ani uciekać, ale nie pozostawiła mi żadnego wyboru. Pobiegłam do bliźniaczek. U nich zawsze mogłam liczyć na wsparcie, a ich mama była przeciwieństwem mojej. Wyluzowana, uśmiechnięta, wysportowana zawsze pozwalała dziewczynom na wszystko. Do tego ich tata. Mimo, że ciężko pracował nie było dnia, w którym go nie było na obiedzie. Za każdym razem urywał się z pracy, aby spędzić te pare godzin z rodziną przy wspólnym stole. Zazdrościłam im takiej rodziny. U mnie w domu każdy jadł osobno, ojca wiecznie nie było, a mama płakała po nocach, a w dzień się na nas wydzierała. Wiedziałam, że powodem tego był wieczny brak ojca, ale nie wtrącałam się. W końcu to sprawy dorosłych. Po parunastu minutach dobiegłam pod dom "Podwójnej elki". "Podwójną elką" nazywałam bliźniaczki, z racji tego że ich imiona zaczynały się na literę 'L'. Stanęłam pod drzwiami wejściowymi i zadzwoniłam dzwonkiem, który rozległ się na cały budynek.
- Ooo cześć Kasiu! - drzwi otworzył i tata dziewczyn - pan Willow.
- Dzień dobry, czy zastałam Lisę i Lenę?- zapytałam uśmiechając się do mężczyzny.
- Jasne że są. Zapraszam!- odpowiedział i wpuścił mnie do środka. To nie pierwszy raz kiedy jestem u nich w domu. Piękny biały wystrój, drogie, drewniane meble i mnóstwo zdjęć na ścianach. Do tego kominek w rogu nadawał miłej atmosfery. 'Może kiedyś z nimi zamieszkam?'

View more

skąd nagle w opowiadaniu znalazł się jakiś Igor skoro ostatnio było że dostała wiadomość od bam :/

Igor jest tak jakby crushem Kasi. Wymyśliła razem z bliźniaczkami że pojadą do BaM wyjaśnić całą sytuację lecz przypomniało jej się że Igor ma za niedługo urodziny i rozmowa zeszła w tą stronę. Kasia myśli jak zaimponować mu dlatego chce nauczyć się tańczyć ;D
Co do drugiego pytania od anonima, tak bliźniaczki w moim opowiadaniu to Lisa i Lena
Dzisiaj część piszę na komputerze dlatego jest w takiej formie ;)
Jeszcze 20 serduszek dla @Truskawka179 za wybranie cytatu ;3
21 rozdział 2 części
Od czterech godzin próbowałam nauczyć się tańczyć, ale za żadne skarby nie potrafiłam zapamiętać wszystkich kroków, które wzięłam z YouTube. Lisa i Lena siedziały w kącie mojego pokoju i dosłownie zwijały się ze śmiechu. Dobrze że Naomi nie było, bo by było jeszcze gorzej. Nigdy nie przypuszczałam że Hip Hop jest taki trudny. Nie dziwie się dlaczego Igor jest tak rozchwytywany wśród dziewczyn. W końcu po 20 próbie nieudanego tańca - poddałam się.
- Ej laska co jest? - zapytała przejęta Lena.
- Stwierdzam że nie nadaje się do Hip Hopu. Igor nigdy mnie nie zechce i będę samotną panną z pięcioma kotami. - powiedziałam siadając na podłodze kompletnie wyczerpana.
- Moim zdaniem to nawet dobrze, że się poddałaś. Jeśli Igor nie zechce ciebie taką jaką jesteś to po prostu nie zasłużył na ciebie i tyle. Nie warto się dla niego zmieniać. Musi cię polubić taką jaką jesteś, a jak nie to trudno. Będą inni. - powiedziała Lisa patrząc się w jeden punkt, co trochę mnie zaniepokoiło.
- Dobrze mówisz. - poparła ją Lena. - Nie martw się Kasiu, jesteś mądra i piękna. Napewno znajdziesz jakiegoś chłopaka!
- Chociażby Leondre. Pasujecie do siebie, mówię ci! - wtrąciła ponownie Lisa.
- Tylko, że Leondre mnie nie zna... - westchnęłam.
- Jeszcze - zaśmiała się jedna z bliźniaczek.
Cały dzień minął nam na wymyślaniu historyjek ze mną i Leondre w roli głównej. Muszę przyznać że dziewczyny poprawiły mi nieco humor. Muszę też przyznać że bliźniaczki mają strasznie bujną wyobraźnię. No bo kto wymyśla historię, w której idol nastolatek przychodzi do mnie do domu i prosi mnie o rękę? Cieszę się, że je poznałam, chociaż jest mi trochę przykro, że ja z Naomi nie mam takiego kontaktu jak one. Naomi stała się dla mnie oschła i w ogóle już nie rozmawiamy, a Lisa i Lena? Ciągle gdzieś razem chodzą i non stop rozmawiają! Zazdroszczę im. Właśnie, co do Naomi. Poznała jakiegoś chłopaka, ale nie chciała mi go przedstawić. Mówiła tylko że ma na imię Daniel. Na samo to imię cała drżę, jednak na 100% nie było to ten Daniel ze snu. Miałam taką nadzieję.
Kiedy bliźniaczki już poszły, a Naomi nadal nie było (pewnie była z Danielem ugh) postanowiłam wziąć się za odwagę i porozmawiać z mamą. Kiedyś trzeba.
- Mamuś...? - zapytałam wchodząc do kuchni, gdzie jak zwykle rodzicielka sprzątała.
- Słucham? - odpowiedziała bardzo spokojnie, jednak nie przerywała swoich czynności. Usiadłam przy blacie kuchennym i powoli zaczęłam mówić.
- Bo wiesz, chciałabym pojechać z bliźniaczkami do Port Talbot...

View more

Next

Language: English