"Małżeństwa bywają nieszczęśliwe nie z braku miłości, ale z braku przyjaźni."
Pewnego razu, droga Tulpo zostałam bardzo zraniona, jak pewnie zdążyłaś się już domyślić- przez mężczyznę. Cóż, życie to nie bajka, a idea bezgranicznej, nieskończonej i magicznej miłości nigdy do mnie nie przemawiała. Tego pięknego, słonecznego, gorącego letniego dnia, dokładniej dnia 15 lipca, wbiegłszy na most Świętokrzyski dopadłam metalową balustradę. Mocno się jej chwyciłam, wiatr rozwiewał mi długie, splątane, blond "kłaki". Otworzyłam oczy, powieki zdawały się być bardzo ciężkie, nie jestem pewna z jakiego powodu. Być może nasiąknięte łzami rzęsy sprawiały wrażenie tak ociężałych. Czułam się jak mała kulka, mała kulka pchnięta w kosmiczną przestrzeń. Przedmiot, który nigdy nie znajdzie swojego miejsca we wszechświecie. To było podłe uczucie. Takiego uczucia nie życzę nikomu. Tego właśnie dnia, stojąc na moście, sama, przelękniona rozdarciem wewnętrznym, miotana skrajnymi emocjami, bezsilna, poczyniłam silne postanowienie. Nigdy więcej nie dopuścić do podobnej sytuacji.
Mijały dni, tygodnie, miesiące, a ja nauczyłam się jak żyć, nauczyłam się funkcjonować w rzeczywistości, która niegdyś mnie przerażała. Gdybyś wtedy zadała mi podobne pytanie, wyśmiałabym Cię. Ktokolwiek poruszał temat moich uczuć spotykał się z taką reakcją. Uczucia? Z całych sił starałam się pozbyć tego kłopotu z mojego życia. Wyplenić, jako iż traktowałam je jak chwasty, które niszczą moją idealną równowagę na spokojnym polu niczego. Małżeństwo? Żartujesz? Mam do końca życia męczyć się u boku nieodpowiedniego faceta, który poza problemami i całą masą przykrych obowiązków, które wynikają z odpowiedzialnej roli żony, nie da mi absolutnie nic? Nie, nie, nie dam się w to wmanewrować. Nie wierzyłam, że ktokolwiek mnie jeszcze "złapie". Czyniłam wszystko tak, by naturalnie, złapać się nie dać, za wszelką cenę. Dobrze mi to szło. Ja miałam to czego chciałam- faceta, na krótszą, bądź dłuższą chwilę, a sama nic nie traciłam. No może poza jednym- prawdziwym ciepłem. Tego nie dało się zapchać niczym innym. Ta niezałatana dziura robiła spustoszenie w mojej, i tak już wystarczająco, zwietrzałej duszy. Ten stan utrzymywał się ponad 1,5 roku.
Spotkałam go, Tulpo, pozwól, a zabiorę Cię tam, udostępnię jedno z najbardziej intymnych wspomnień. Możesz je sobie zwizualizować. O dziwo, to też był piękny, gorący, jednak tym razem, sierpniowy dzień. W powietrzu unosił się zapach spalin, nagrzanego asfaltu i przepoconych ludzi. Wtedy zobaczyłam go po raz pierwszy. Serce zabiło mi tak mocno, uwierz, bardzo mocno, od miesięcy tak nie biło. Przedstawił mi się i ucałował w rękę. Byłam onieśmielona, choć to do mnie niepodobne! Kolega koleżanki. Przystojny, obcy mi jeszcze mężczyzna. To było jak strzał w twarz, chciałam go,pragnęłam, tak bardzo chciałam go mieć, tylko dla siebie. Jesteśmy razem już 2,5 roku, a ja kocham go szalenie. Kocham jego ciało,jego uśmiech,umysł i inteligencję. Chcę być jego żoną, złapał mnie.
View more