Czy czasami odchodzisz na moment, by zobaczyć czy ktoś będzie za Tobą czekał?
Czasami odchodzę na moment, by przeobrazować sytuację: jeżeli widzę, że ktoś obojętnieje, gaśnie na mnie, to odsuwam się, czekam aż pojawią się sensowne przyczyny (np. kiedy BMW zaczęła co raz bardziej intensywnie obmawiać innych, mogę to później wykorzystać jako powód do uargumentowania moich obaw, podjerzeń, dlaczego jej unikam), później wywołuję w pewnym momencie taką wylewną chwilę wyrzutów i wychodzę z ręką na zgodę zapewniając, że jestem z miejsca gotowy dać więcej od siebie, by danej osobie pomóc, wyjaśnić wszystko. Klasyczny "numer", "sztuczka" psychopaty, który przewija się dziesiątki razy - jeśli ktoś to przyjmie, to ma emocjonalnie nacechowaną historię ze mną; jeśli odrzuci - tak i tak, to ja jestem wyżej, ponieważ w pełni logicznie i angażująco podszedłem do tego człowieka, nie mając wpływu na odrzucenie i nawet dałoby to szansę na to, by wzbudzić współczucie u innych.