Często myślami wracam do tego, co było kiedyś. Czysta nieświadomość otaczających nas rzeczy.. błoga niewiedza. Tęsknię za tym.
Niestety zaczynam wszystko zapominać.. coraz trudniej jest widzieć stare obrazy w umyśle.
Taka kolej rzeczy. Niebawem moja przemiana dobiegnie końca, stare komórki umrą. Już umierają.. powstają nowe. Buntownicze, nieposkromione i sprytne.
A może to zaczątek jakiejś choroby.. kto wie.
Dzisiaj ostatni raz widzę się z Wilkiem.. dlaczego musi wyjeżdżać aż tak daleko? Dzięki niemu czułam się dobrze, że jednak jest osoba, która przyjedzie każdego dnia i pyta się jak się czuję.
Ale wszystko ma swój koniec. Jakoś to wytrwamy, prawda Charlie?
~ stare mury powoli zaczynają się kruszyć, a odnowa została wstrzymana.. kiepsko to widzę.
Chyba ostatni raz jak biegałam, a było to około dwa lata temu to dawałam radę tak 9km.
Jeśli zaś tyczy się roweru... Tata jakieś 8 lat temu zabrał mnie na przejażdżkę. On miał górala, a ja gazelę -a jeszcze wybierał piaszczyste, leśne ścieżki. Przejechaliśmy około 30km i bardzo zraziłam się do takich podróży. Ale rower nie wydaje mi się jakoś szczególnie męczący w porównaniu z bieganiem.
Żadnych nie kasuję, wszystkie trzymam i wierzę, że pewnego dnia na nie odpowiem.
Zaglądam na aska tak raz, dwa razy dziennie, a że specjalnie gadatliwa nie jestem to ciężko mi odpisywać na wszystko od razu plus czasami nie mam przysłowiowej weny.
Chyba zdziczałam trochę, kiedyś nie stanowiło to dla mnie najmniejszego problemu i byłam tak +- na bieżąco.
Dokładnie, tylko nowe alternatywy mnie się nie podobają. Poza tym nie chciałabym więcej spędzać czasu na socialach, a na asku mogę wyżalać się ze swoich głupotek i cieszyć, że ktoś to w ogóle czyta.
Poza tym lubię przeglądać profile innych i nawet jeśli nie ma ich zbyt wiele to ważne, że są.
Poza tym niektóre osoby, które były te dziesięć lat temu tutaj "sławne" obserwuję poza askiem i niekiedy zabawne, bo niby je znam, a przecież nie zamieniłam z nimi ani słowa. A jakieś przywiązanie się czuje...
Sama marzyłam aby założyć na yt własne konto z ASMR i mam pełno nagranych materiałów, a jednak coś mnie nieustannie blokuje przed wrzuceniem tego.
Zdecydowanie nie lubię pytań, które z pytaniami wcale nie są związane czyli wyzwiska. Doświadczyłam ich bardzo mało, ale wywołują one ten niesmak na twarzy, a nie kiedy rozbawienie.
Przypomniała mi się sytuacja z pewnym użytkownikiem, którego zablokowałam. Wysyłał mi po prostu groźby, a po zgłoszeniu do aska niestety nic z tym nie zrobili. Koleś jest totalnym pozerem i dawno nie widziałam większej ameby, który kreuję się na pseudo mafioze bo nauczył się kilku słów z ich słownika. Żałosne. Potem widziałam, że obrażał więcej użytkowników, ale co dalej w tej sprawie to nie wiem.
Zdecydowanie, jazda na motorze zawsze mi jej dostarczała.
Na moim avatarze mam jakieś 17 lat, więc trochę się mój makijaż zmienił. Zawsze uwielbiałam malować sobie oczy, zwłaszcza w jakimś mocniejszym stylu i to się nie zmieniło.
W domu to się w ogóle nie maluję, a jak gdzieś wychodzę to spędzam około godziny, oglądając swoją ulubienicę wizażu i bawiąc się tym makijażem. Nie lubię żadnej szpachli lub źle dobranych kolorystycznie podkładów. Lubię tworzyć trochę mroczniejszy wizerunek, zdarzało mnie się malować siostry i mamę, które zawsze były zachwycone.
I zawsze miałam takie skrzywienie na twarzy, gdy słyszałam słowa "mój makijaż jest naturalny" -> dla mnie naturalność to bez makijażu. Adekwatne wydawało mi się użycie słów "lekki makijaż", może się czepiam, ale to brzmi po prostu lepiej.
Tak naprawdę to nie przepadam za chlebem i go nie jadam za często. Lubię robić własne bułeczki, które smaruje serkiem śmietnikowym, nakładam szpinak, ogórka, pomidora, rzodkiewkę do tego jajko sadzone i gotowe. Hoduje teraz sałatę, ale muszę trochę poczekać zanim wyrośnie.
Zaczęłam mieć problem z pieczywem (w sumie z większością jedzenia), gdy zrozumiałam jak bardzo jest przetwarzane i dodawane są do niego wypełniacze, które szkodzą organizmowi, a polepszacze smaków to już w ogóle absurd. Ale żeby nie zwariować, nie sprawdzam wszystkiego bo skoro nawet do zwykłej soli dodają E536 - czyli żeby sól nie zbrylała się (co jest naturalnym procesem) który działa bardzo szkodliwie dla organizmu, to się po prostu poddaje.
Moja mama ma własny ogród owocowo-warzywny, własne kury i uwielbia robić własne przetwory, więc pozostaje mi się cieszyć, że mogę coś takiego jeść i mieć pewność, że jest dobre.
View more
Moje włosy są niemal do końcówki kręgosłupa, więc są bardzo długie i gdyby były ciągle rozpuszczone to bym oszalała. W domowych warunkach zawsze są spięte, najczęściej w kok aby zanadto ich nie obciążać. Do tego śpię w warkoczu, ale z racji tego, że moje włosy są niskoporowate to zawsze pozostają proste, bez względu na wszystko. Wszelkiego rodzaju wyjścia to zawsze mam je rozpuszczone, tutaj sytuacja jest dla mnie czarno biała.
Tak szczerze to przez cały rok jem praktycznie to samo. W moim menu znajdują się głównie zupy, zapiekanki warzywne z kurczakiem, pierogi i może czasami jakieś makarony. (Oczywiście jest tego więcej, ale nie mam typowego jadłospisu na daną porę roku)
Ale moja mama i siostra często chodzą na grzyby, a gdy uda się upolować kilka kurek to sos śmietankowy z nich jest złotem.
Plus moja mama ma własne dynie i często robi z nich takie przesmaczne placki.
Zauważyłam, że popularne stały się teraz wszelakiego rodzaju kawy z sosem dyniowym, który według mnie jest... Niezbyt dobry w połączeniu z kofeiną, ale nie próbowałam, więc może się nie znam. Żaden ze mnie kawosz.
Raczej nie, a szare włosy mam celowo, czegóż to farba dzisiejsza nie uczyni. Więc nawet bym się z tego cieszyła. Tylko u mnie w rodzinie nie ma siwych włosów, w sensie rodzice nie posiadają, ich rodzice itd. Niesamowita zdolność do ochrony pigmentu była u nich od dawna. Więc będę później 90 letnią blond Daenerys.
Tak szczerze to przerażają mnie kobiety, które wstrzykują sobie to wszystko w twarz, a potem wyglądają jak opuchnięte ropuchy lub kiedy "oznaki starzenia" zaczynają usuwać dziewczyny po 20 - 25 lat. Mam znajomą, która zrobiła sobie botoks na czole z racji mocnych lwich zmarszczek i bardzo ładnie to wygląda, ale też znam pełno osób, które dziwnie po takich zabiegach wyglądają, wręcz nie poznaje się ich rys twarzy.
Ja sama stosuję samodzielnie masaż kobido od roku, czy to coś daje czy nie, nieważne, póki co zmarszczek nie mam.
A jeszcze wracając do zabiegów, wydają mi się one bardzo bolesne i niewarte ceny. W żaden sposób nie chronią nas przed starością, a jedynie kładą klapki na oczy.
Młody wygląd za wszelką cenę jest po prostu przykrym zjawiskiem, które coraz częściej przychodzi nam oglądać.
View more