Emmm... znajdź sobie fajną osóbkę, czekoladę, włącz jakiś fajny film. Odrazu humor się poprawia ^^ a tak na codzień tooo... chyba że żyj po swojemu czy coś...
A więc: Na wstępie uprzedzam, że informacje, które zaraz przeczytacie są tajne i przekazane mi przez mojego jednorożca, więc mogą nie do końca być prawdziwe. A więc (tak. jeszcze raz. bo czemu nie) jest sobie mały ziemniok (w sensie dziecko xD) i ono się przewraca. I temu ziemniaczkowi leci troszkę krwi. I obok idzie sobie inny ziemniok. I ten ziemniok numer dwa śmieje się z ziemnioka numer jeden. Cząsteczki, które przenoszą dźwięk kumulują się w jedno miejsce i powstaje z nich materia... Taki jakby dym czy coś. I ten dym leci w miejsce, gdzie jest bardzo zimno. Tam zastyga, ale dalej nie ma jakiegokolwiek kształtu. I to... to coś... leci elfiej wioski, gdzie elfy formują już wtedy jednorożca. Wygładzony diament wbijają mu w środek czoła i jest róg. Jeszcze grzywa i ogon. Elfy zbierają łzy i maczają w nich trawę. Trawa magicznie zamienia kolor i może zostać podczepiona pod kuca. Stąd mamy jednorożce. Jeeej^^
Różnie. Czasem 4, czasem nawet 12, a i tak przeważnie jestem nie wyspana ;-;
Opowiedz o swoim pierwszym koncercie. Nieważne, czy ta opowieść zawiera wstydliwe elementy – posłuchajmy jej.
Noooo.... w sumie, to nie ma tu zbyt dużo do opowiadania. To był koncert Moniki Brodki. Miałam wtedy może z 8 lat. Na zakończenie zostałam zgnieciona przez grupę fanów, którzy pchali się po autograf -,-