Owszem, swego czasu to był najszybszy środek transportu co by odwiedzić dom rodzinny i wrócić.
Zniosłam bardzo dobrze, nastawiałam się na jakieś turbulencje i na to niesamowite "wow", ale nie odczułam tego. Znaczy ciśnienie było odczuwalne i ten moment nabierania wysokości bądź zniżania, ale było git. Stres mi bardziej towarzyszył czy jestem w ogóle dobrym samolocie XD
Lubię moment przyspieszania, widoczki przez okno (a jeden to mnie tak zachwycił, że do teraz mam ochotę powtórzyć - mianowicie gęste, białe chmury niczym ocean i słońce zachodzące, to jest coś nie do opisania. Tak jak zachodzące słońce osiada na wodzie i błyszczy, tak wtedy siadło na chmurach i te chmury były takie jak pastelowe, jasno żółto-pomarańczowo-białe morze), i w większości w ogóle nie odczuwa się podróży, jakby się nie zmieniało w ogóle położenia, nie męczy mnie też zepsuty błędnik, który często daje o sobie znać kiedy podróżuję samochodem czy autobusem.
Także mi latanie przypadło bardzo do gustu.
View more