Wspomnienia. W ogóle mam też taki pogląd, że blizny = wspomnienia. Co prawda nie tnę się, nie przypalam czy nie wiem co jeszcze w momentach wartych do zapamiętania, ale na przykład taki przykład z osiemnastki kolegi. Bawiłam się świetnie, poznałam mnóstwo wspaniałych ludzi. Podczas tańczenia pogo niefortunnie wpadłam na rozpalony kominek i poparzyłam sobie przedramie prawej ręki. Poparzenie 3 stopnia, na 100% zostanie jakaś blizna. Przynajmniej za te kilkanaście lat będę pamiętała swoje młodzieńcze lata.
Ani to ani to. Jeśli ktoś odszedł z waszego życia, a był ważny to nie warto ani go wspominać, ani mieć do Niego sentymentu. Liczy się to co jest tu i teraz i co będzie w przyszłości 😏