Leżeć na trawie z bliską mojemu sercu osobą, gapić się w niebo, patrząc na chmury i wyobrażając sobie co one przedswtawiają, leżeć i gadać o wszystkim i o niczym. Pochłaniać całe piękno i spokój tego świata.
Piszę z kolegą, piję soczek i myślę o tym, że najchętniej zostałabym jutro w domu. 🙄
Brak chęci do życia, ciągła pustka, zero szczęścia, ciągły smutek i brak siły do czegokolwiek nawet podniesienia się z łóżka. Mam tak od roku. Czy to może być jakaś choroba?