Chciałabym jedynie powiedzieć, że podziwiam twoje wypowiedzi, jak najbardziej mogę. Chciałabym się również dowiedzieć jakie książki czytasz?
Ha, dziękuję! Bardzo mi przykro, jak ktoś tak mnie zachwala. Tylko dlatego, że niektóre komplementy to perełki, a ja, w moim podziękowaniu mogę dać jedynie pustą, stęchłą i bijącą odorem śniętej ryby małże.
Układam drogi mi naszyjnik z tych morskich ładunków pozytywu. Okalam się nim, podbudowując samoocenę.
I chciałabym przeprosić. Niech od dziś moje pokraczne odpowiedzi na Wasze pytania będą podziękowaniem. Będziecie zadowoleni, a ja nie będę czuła się ani zawstydzona, ani zmieszana. Miłe kompromisy.
~~~~~~
Ugh, czuję się niekomfortowo. Znowu kopnięto mnie w piętę Achillesa. Bo nie jestem w stanie sprecyzować, kołuję po gatunkowych chmurach, wycinając nieregularne szlaki literackiego doświadczenia. Raz przeczytam metafizyczny podręcznik o fachowym języku, potem książkę o chłopcu wożącym koty po norweskim miasteczku, później sięgnę po "Krzyżaków" po raz trzeci. Z pewnością czytam mało. Śledzenie murów literowych prędko mnie nuży i powoduje, iż każda inna czynność zdaje się być ekscytującą atrakcją.
To nie tak, że nie lubię czytać i rzuciłabym książki w kąt na rzecz wyczesywania gnid wiedzy z czupryny internetu, jednak przymus spędzenia sporej ilości czasu na jednej, ściśle sprecyzowanej czynności wydaje się nieatrakcyjny. To jak wtedy...Gdy pożera was swąd, ale obgryzacie paznokcie i macie zajęte ręce. Ciężko utrzymać mikser, telefon i książkę, jednocześnie drapiąc się po głowie. Ale potrzeba nagli.
Układam drogi mi naszyjnik z tych morskich ładunków pozytywu. Okalam się nim, podbudowując samoocenę.
I chciałabym przeprosić. Niech od dziś moje pokraczne odpowiedzi na Wasze pytania będą podziękowaniem. Będziecie zadowoleni, a ja nie będę czuła się ani zawstydzona, ani zmieszana. Miłe kompromisy.
~~~~~~
Ugh, czuję się niekomfortowo. Znowu kopnięto mnie w piętę Achillesa. Bo nie jestem w stanie sprecyzować, kołuję po gatunkowych chmurach, wycinając nieregularne szlaki literackiego doświadczenia. Raz przeczytam metafizyczny podręcznik o fachowym języku, potem książkę o chłopcu wożącym koty po norweskim miasteczku, później sięgnę po "Krzyżaków" po raz trzeci. Z pewnością czytam mało. Śledzenie murów literowych prędko mnie nuży i powoduje, iż każda inna czynność zdaje się być ekscytującą atrakcją.
To nie tak, że nie lubię czytać i rzuciłabym książki w kąt na rzecz wyczesywania gnid wiedzy z czupryny internetu, jednak przymus spędzenia sporej ilości czasu na jednej, ściśle sprecyzowanej czynności wydaje się nieatrakcyjny. To jak wtedy...Gdy pożera was swąd, ale obgryzacie paznokcie i macie zajęte ręce. Ciężko utrzymać mikser, telefon i książkę, jednocześnie drapiąc się po głowie. Ale potrzeba nagli.