Opowiedz o kimś, kto odgrywa w twoim życiu znaczącą rolę - miłość, przyjaciel, ktoś bliski.
10.02.2019
Muszę pisać pracę, ale moje myśli biegną w całkiem innym kierunku. Myślę o Tobie. Właśnie przyszło mi kilka wiadomości od Ciebie. Uśmiecham się. Lubię pisać do Ciebie wiele słów. A tutaj, chociaż raz, niech będzie kilka ich o Tobie. I dobrze, bo zasługujesz na coś więcej niż status na facebooku czy głupią naklejkę pod Twoim najnowszym zdjęciem.
Jesteś moim światłem, od dawna. Znamy się od lat. Aż nie mogę uwierzyć, że było mi dane Ciebie poznać mając 20 lat i że nadal jesteś w moim życiu. Trzymamy się razem od pierwszej integracji na studiach. Co mnie urzekło? Wiem, że Twoje dobre, kochane serce. Poza tym to, że ze mnie nigdy nie rezygnujesz. Mogę zadawać się z milionem ludzi, ale na końcu zawsze czekasz Ty, z ciepłym słowem i ramieniem do wypłakania. Rozumiesz mnie, często bez słów. Wystarczy, że odnajduję w tłumie znajomych Twój wzrok i od razu czuję tę naszą niezwykłą więź, tę nadprogramową przyjaźń, z której są wykluczeni pozostali. Wciąż zakochuję się w Tobie każdego dnia. Trudno mi było przyznać się do tego przed sobą nawet, do tego, że najbardziej na świecie potrzebuję jednak miłości. Jesteś prawdą po kłamstwach innych. Pragnę Twojej duszy i serca. Kiedyś wydawało mi się, że chcę rozmów z innymi, prosząc się o uwagę na darmo. A Ciebie nawet nie muszę prosić o nic, po prostu ze mną rozmawiasz, czuję, że też tego chcesz. I pragnę tych wszystkich naszych rozmów do piątej rano leżąc w łóżku i starając się odgadnąć, z którego to albumu Brodki leci piosenka w radiu. I takich nocy, kiedy nawzajem zamykamy sobie spragnione usta. Takich jak te styczniowe, by ani Tobie ani mnie nie było już za zimno w serce. Chronisz mnie, chronisz nas. Rozczula mnie to, kiedy prosisz by napisać Ci jak już bezpiecznie wrócę do domu, robisz tak już od tych kilku lat. Piękne jest również to, że nawet czasem nie nadążam by Ci odpisać lub też to, kiedy dostaję od Ciebie odpowiedź po dosłownie kilku sekundach, nawet jak trzeba to o czwartej nad ranem. Robimy najróżniejsze rzeczy. Mogę śmiać się z Tobą, żartować, płakać, być najlepszymi kumplami pijąc piwo gdzieś w parku, prowadzić głębokie rozmowy o muzyce, filmach i książkach, które są moimi ulubionymi rozmowami. Słuchasz mnie przede wszystkim, a kiedy zabraknie mi słów lub kiedy wiesz, że coś nie przejdzie mi przez gardło, nie krytykujesz. Szanujesz mnie i rozumiesz moje zamykanie się w sobie, moje przeżycia. A ja kocham w Tobie to, że mimo Twojej radości i wesołości potrafisz tak odpowiedzialnie i rozsądnie podchodzić do życia. Za to, że nawet będąc za granicą stoisz u mojego boku. Od Ciebie też odwróciło się tyle osób bez powodu, zawiodła Cię prawie każda bliskość, jak mnie. Jesteś prawie tak samo złamanym człowiekiem jak ja, ale nawzajem siebie uleczamy z tych najgłębszych i najcięższych ran. „When I'm with you I'm standing with an army.”, naprawdę, i nikt się nie postawi tej armii. Jesteś dla mnie cudem M. Serce wyrywało mi się daleko, a odnaleźliśmy miłość przy sobie. Kocham Cię.
Muszę pisać pracę, ale moje myśli biegną w całkiem innym kierunku. Myślę o Tobie. Właśnie przyszło mi kilka wiadomości od Ciebie. Uśmiecham się. Lubię pisać do Ciebie wiele słów. A tutaj, chociaż raz, niech będzie kilka ich o Tobie. I dobrze, bo zasługujesz na coś więcej niż status na facebooku czy głupią naklejkę pod Twoim najnowszym zdjęciem.
Jesteś moim światłem, od dawna. Znamy się od lat. Aż nie mogę uwierzyć, że było mi dane Ciebie poznać mając 20 lat i że nadal jesteś w moim życiu. Trzymamy się razem od pierwszej integracji na studiach. Co mnie urzekło? Wiem, że Twoje dobre, kochane serce. Poza tym to, że ze mnie nigdy nie rezygnujesz. Mogę zadawać się z milionem ludzi, ale na końcu zawsze czekasz Ty, z ciepłym słowem i ramieniem do wypłakania. Rozumiesz mnie, często bez słów. Wystarczy, że odnajduję w tłumie znajomych Twój wzrok i od razu czuję tę naszą niezwykłą więź, tę nadprogramową przyjaźń, z której są wykluczeni pozostali. Wciąż zakochuję się w Tobie każdego dnia. Trudno mi było przyznać się do tego przed sobą nawet, do tego, że najbardziej na świecie potrzebuję jednak miłości. Jesteś prawdą po kłamstwach innych. Pragnę Twojej duszy i serca. Kiedyś wydawało mi się, że chcę rozmów z innymi, prosząc się o uwagę na darmo. A Ciebie nawet nie muszę prosić o nic, po prostu ze mną rozmawiasz, czuję, że też tego chcesz. I pragnę tych wszystkich naszych rozmów do piątej rano leżąc w łóżku i starając się odgadnąć, z którego to albumu Brodki leci piosenka w radiu. I takich nocy, kiedy nawzajem zamykamy sobie spragnione usta. Takich jak te styczniowe, by ani Tobie ani mnie nie było już za zimno w serce. Chronisz mnie, chronisz nas. Rozczula mnie to, kiedy prosisz by napisać Ci jak już bezpiecznie wrócę do domu, robisz tak już od tych kilku lat. Piękne jest również to, że nawet czasem nie nadążam by Ci odpisać lub też to, kiedy dostaję od Ciebie odpowiedź po dosłownie kilku sekundach, nawet jak trzeba to o czwartej nad ranem. Robimy najróżniejsze rzeczy. Mogę śmiać się z Tobą, żartować, płakać, być najlepszymi kumplami pijąc piwo gdzieś w parku, prowadzić głębokie rozmowy o muzyce, filmach i książkach, które są moimi ulubionymi rozmowami. Słuchasz mnie przede wszystkim, a kiedy zabraknie mi słów lub kiedy wiesz, że coś nie przejdzie mi przez gardło, nie krytykujesz. Szanujesz mnie i rozumiesz moje zamykanie się w sobie, moje przeżycia. A ja kocham w Tobie to, że mimo Twojej radości i wesołości potrafisz tak odpowiedzialnie i rozsądnie podchodzić do życia. Za to, że nawet będąc za granicą stoisz u mojego boku. Od Ciebie też odwróciło się tyle osób bez powodu, zawiodła Cię prawie każda bliskość, jak mnie. Jesteś prawie tak samo złamanym człowiekiem jak ja, ale nawzajem siebie uleczamy z tych najgłębszych i najcięższych ran. „When I'm with you I'm standing with an army.”, naprawdę, i nikt się nie postawi tej armii. Jesteś dla mnie cudem M. Serce wyrywało mi się daleko, a odnaleźliśmy miłość przy sobie. Kocham Cię.