A patrzę, a patrzę i na telefonie nazwa się nie wyświetla. Wymuszanych? Daj ty spokój... nawet bym się nie silił, po mnie od razu widać, kiedy kręcę, a kiedy szczerze prawię (chyba, że się jest Meowpelką)...
"Ojagoda", dopiero zauważyłem nazwę... daruj. Pomyślmy o plusach lata... okienko transferowe, lody (nie: zbok), w późny wieczór nadal jasno, ty jesteś w swoim królestwie... może wystaczy na ten moment...
Może i trywialne. Choć i tak da się je lubić :D Nie uważasz, że to własnie w lato, wakacje dzieją się najciekawsze rzeczy? Mam wrażenie, że wtedy każdy się stara by był to nie zapomniany czas :D
Dla mnie to taki właśnie domyślny, "bezbarwny", bez uroku czas. Wszędzie tylko jaskrawi się słońce i tak bodzi każdego ta sfera wyjazdów. Ja mam tak, że na zimę, na jesień uderzają we mnie wspomnienia, refleksje, a na wiosnę wszystko tak przechodzi, jakbym ponownie przyszedł na świat i mógł spojrzeć na wszystko inaczej. Też masz w tym rację, ale akurat tutaj zawsze dominowało we mnie to niesztampowe podejście.
I am emotionless. Being sad or angry leeds to nothing productive. Being happy however hints that you can be robbed from your joy and if that fades - you're having a fall, which also isn't really chearing...
"Święto", "celebracja", "uroczystość" może wywodzić się od "holiday", czyli po prostu "wyjątkowy czas". Nie wiem, dla mnie żaden dzień nie jest w roboczym/ustawowym rozumieniu "świętem". Ten jest po prostu przyjęty za "szczególny".
To znaczy gdybym miał z kimś takim sypiać, to nie akceptuję, ale jeśli ten ktoś nie byłby mną zainteresowany i nachalnie mnie nie przekonywał do niczego to tak.