Na pewno nie zmieniają się fakty, ale może zmienić się nasza perspektywa na wiele spraw. Nie sądzę, by cokolwiek miało się stać samo, jednak bez wątpienia czas jest niezbędny do pchnięcia naszego stanu w innym kierunku.
Wolę unikać. Co prawda nie jestem osobą, która potrafi się szybko i konkretnie wypowiedzieć, ale poczucie humoru zostawiam osobom trochę bardziej pewnym siebie i swobodnym w interakcjach.
Miałbym pozytywną opinię, gdyby rzeczywiście pozamykali wszystkich, którym się to należy. Niestety jednak, nic się w tym kierunku nie robi. Antypolskie media to jedno, ale nawet nie jest tak, że komuchy są od czegokolwiek odsunięte. Mało tego, że nie są skazani, dosłownie nadal bezkarnie szczekają. Powinno się całą kadencję poświęcić, by oczyścić arenę wpływów - jakieś Tuski, Bure, Michniki, toż to wszystko na wolności i dalej szczeka. Jak? Jeżeli to jest strategia czekania aż wszyscy pozdychają nie robiąc im krzywdy, to istnieje szansa, że następne pokolenia coś z tego odziedziczą. Niezrozumiała nieskuteczność w odsuwaniu wielu środowisk od głosu.
Do czasu właśnie tak o sobie myślałem. Teraz widzę, że jednak moja wielkoduszność i życzliwość to efekt strachu i niepewności siebie. Gdyby się tak dłużej nad tym zastanowić, to ja jestem taką osobą, która przy pierwszej okazji bycia chronionym, uzbrojonym zaczęłaby nadużywać wmuszania własnych idei i porządków siłą. Staram się z tym nie utożsamiać, ale przyznaję, że mam tendencję do strategicznego czynienia dobra, gdy wiem, że są nade mną silniejsi (kara?) i stawania się oprawcą w chwili, gdy dostrzegam, że mogę kogoś pokonać.
Kiedy miałem kilkanaście lat próbowałem opisać jak widzę siebie w przeciągu dekady. Nie pomyliłem się zbytnio. Co do świata natomiast, nie miałbym całkowicie racji. Wolę nie próbować, gdyż byłoby to niepotrzebne szerzenie pesymizmu.