Przywiązywanie się do ludzi jest ograniczające i przy złym doborze ludzi prawdopodobnie sprawi, że nic ciekawego w życiu nie porobisz.
Na przykład sytuacja z wczoraj.
Graliśmy sobie kameralnie w pokerka ze znajomymi i rozmowa tak się potoczyła, że wspomniałem o moim marzeniu dotyczącym zamieszkania w Australii albo Nowej Zelandii. O dziwo, dwójka znajomych (których bym nigdy o to nie podejrzewał, bo są na bieżąco z polityką i sprawa Polski wydaje im się ważna) powiedziała, że oni też chcą to zrobić, bo życie w Polsce nie ma sensu.
No i nagle wchodzi on, narodowiec pierdolony. Chuj, szambo wyjebało. Gada, że nie wolno z Polski wyjechać, bo rozpierdalamy gospodarkę, bo sprawa Polski jest najważniejsza i jak wyjeżdżasz to tak jakbyś zdradził swój naród i przodków, którzy za Polskę walczyli tyle czasu.
Nienawidzę takich ludzi. Dekli, którzy wolą się upierdolić, umęczyć za życia tylko dla tego, że ktoś mu powiedział, że tak trzeba. To są ludzie dający się codziennie ruchać w dupę przez ludzi z góry i jeszcze za to dziękujących.
Tacy ludzie pomogą Ci jedynie osiągnąć dno, sprawią że nic w życiu nie osiągniesz, poza złudnie stabilną sytuacją finansową i pseudo rodzinnym szczęściem.
Chuj w takie życie.