Rozenwater, interesujesz się psychologią?
Jasne.
Psychologia to fascynująca dziedzina. Mnogość różnorakich mechanizmów, wedle których działamy, nawet o tym nie wiedząc, skutki, jakie w naszych głowach pozostawiają wydarzenia z życia, i to niejednokrotnie takie, których wcale byśmy o to nie podejrzewali, no i choroby, zaburzenia oraz urazy, chyba najbardziej ciekawy dla mnie temat z tego zakresu. Zawsze lubiłam sobie o tym wszystkim poczytać, tak po prostu, dla wiedzy samej w sobie. Od jakiegoś czasu zgłębiam ją także w kierunku rozpoznawania problemów/toksycznych osobowości pośród ludzi z mojego otoczenia. Nie kreuję się na domorosłego psychologa i oczywiście nie uważam, bym miała prawo kogokolwiek diagnozować, po prostu chcę wiedzieć chociaż mniej-więcej, komu w razie czego zaoferować pomoc, a na kogo lepiej uważać. Biorę rzecz jasna dużą poprawkę na to, że jako, iż nie jestem profesjonalistką, istnieje spora szansa na pomyłkę przy tych „osądach”.
Najbardziej jednak lubię drążyć we własnej psychice. O ile w oczach innych jestem zapewne dosyć tajemniczą osobą, o tyle przed sobą tajemnic nie chcę mieć żadnych, dlatego szukam przyczyn i korzeni niemal wszystkiego, co robię. Tyczy się to również aspektów duchowego i genetycznego. Gdy osiągnę odpowiedni wiek, udam się na hipnozę, która pokaże mi moje poprzednie wcielenia, a badania genetyczne pod kątem pochodzenia etnicznego zafunduję sobie w najbliższej przyszłości. Skoro więc kopię tak głęboko, to sfera psychiczna, która towarzyszy mi co dnia i której budową podyktowany jest każdy mój ruch, uchować się przed moimi analizami nie mogła. Tym bardziej, że analizować naprawdę mam co. Patrząc na nią chłodnym okiem, z boku, jest to intrygujący przypadek, głównie dlatego, że zaburzony w niejednej sferze, z czego tajemnicy tu nie robię (w przeciwieństwie do codziennego życia). Wiele spośród swoich problemów nazwałam poprawnie jeszcze przed wizytami u psychologa i psychiatry, usłyszane diagnozy tylko potwierdziły moje przypuszczenia. Wiecie chyba jedynie o zaburzeniach odżywiania, na wyjawienie reszty nie czuję się gotowa i nie wiem, czy kiedykolwiek się poczuję — tym bardziej, że o jednym z nich krążą tak niepojęcie krzywdzące stereotypy, że oficjalnie nie mam z tym nic wspólnego. Wiem tylko ja i moja była psychoterapeutka.
Między innymi właśnie dlatego dobrze wiedzieć wiele o chorobach/zaburzeniach psychicznych, by w takie stereotypy nie wierzyć i ich nie powielać. Wbrew pozorom te problemy dotykają całą masę osób i źle mieć na ich temat błędne założenia, jak na przykład, że uśmiechnięta osoba nie może mieć depresji, albo że tylko chudzi mogą cierpieć na zaburzenia odżywiania. Takich psychologicznych stereotypów funkcjonuje niestety bardzo dużo, co potrafi być naprawdę fatalne w skutkach dla tych chorych, którzy nie wpisują się w utarte schematy. Mogą czuć się gorsi i nie uzyskać pomocy. Społeczeństwo powinno gruntownie doedukować się w tej kwestii, najlepiej z pierwszej ręki.
Psychologia to fascynująca dziedzina. Mnogość różnorakich mechanizmów, wedle których działamy, nawet o tym nie wiedząc, skutki, jakie w naszych głowach pozostawiają wydarzenia z życia, i to niejednokrotnie takie, których wcale byśmy o to nie podejrzewali, no i choroby, zaburzenia oraz urazy, chyba najbardziej ciekawy dla mnie temat z tego zakresu. Zawsze lubiłam sobie o tym wszystkim poczytać, tak po prostu, dla wiedzy samej w sobie. Od jakiegoś czasu zgłębiam ją także w kierunku rozpoznawania problemów/toksycznych osobowości pośród ludzi z mojego otoczenia. Nie kreuję się na domorosłego psychologa i oczywiście nie uważam, bym miała prawo kogokolwiek diagnozować, po prostu chcę wiedzieć chociaż mniej-więcej, komu w razie czego zaoferować pomoc, a na kogo lepiej uważać. Biorę rzecz jasna dużą poprawkę na to, że jako, iż nie jestem profesjonalistką, istnieje spora szansa na pomyłkę przy tych „osądach”.
Najbardziej jednak lubię drążyć we własnej psychice. O ile w oczach innych jestem zapewne dosyć tajemniczą osobą, o tyle przed sobą tajemnic nie chcę mieć żadnych, dlatego szukam przyczyn i korzeni niemal wszystkiego, co robię. Tyczy się to również aspektów duchowego i genetycznego. Gdy osiągnę odpowiedni wiek, udam się na hipnozę, która pokaże mi moje poprzednie wcielenia, a badania genetyczne pod kątem pochodzenia etnicznego zafunduję sobie w najbliższej przyszłości. Skoro więc kopię tak głęboko, to sfera psychiczna, która towarzyszy mi co dnia i której budową podyktowany jest każdy mój ruch, uchować się przed moimi analizami nie mogła. Tym bardziej, że analizować naprawdę mam co. Patrząc na nią chłodnym okiem, z boku, jest to intrygujący przypadek, głównie dlatego, że zaburzony w niejednej sferze, z czego tajemnicy tu nie robię (w przeciwieństwie do codziennego życia). Wiele spośród swoich problemów nazwałam poprawnie jeszcze przed wizytami u psychologa i psychiatry, usłyszane diagnozy tylko potwierdziły moje przypuszczenia. Wiecie chyba jedynie o zaburzeniach odżywiania, na wyjawienie reszty nie czuję się gotowa i nie wiem, czy kiedykolwiek się poczuję — tym bardziej, że o jednym z nich krążą tak niepojęcie krzywdzące stereotypy, że oficjalnie nie mam z tym nic wspólnego. Wiem tylko ja i moja była psychoterapeutka.
Między innymi właśnie dlatego dobrze wiedzieć wiele o chorobach/zaburzeniach psychicznych, by w takie stereotypy nie wierzyć i ich nie powielać. Wbrew pozorom te problemy dotykają całą masę osób i źle mieć na ich temat błędne założenia, jak na przykład, że uśmiechnięta osoba nie może mieć depresji, albo że tylko chudzi mogą cierpieć na zaburzenia odżywiania. Takich psychologicznych stereotypów funkcjonuje niestety bardzo dużo, co potrafi być naprawdę fatalne w skutkach dla tych chorych, którzy nie wpisują się w utarte schematy. Mogą czuć się gorsi i nie uzyskać pomocy. Społeczeństwo powinno gruntownie doedukować się w tej kwestii, najlepiej z pierwszej ręki.