,,Wiara w Boga jest jak zbiorowe palenie haszyszu'' Odnosząc się do tego skrajnego porównania określ, czym dla Ciebie jest wiara (w Boga lub w to co wierzysz/nie wierzysz, ect.). Nie ukrywam, że ciekawi mnie, czy będziesz miał odwagę wypowiedzieć się na ten temat. :3
![](https://casts.ask.fm/assets/noAvatar-2325eb51f8abe4e4678a25b16cb32a5399e84d9e82b5bc7efcc0b623c2aa12ec.png)
Od małego było mi wpajane, że Bóg istnieje i zawsze trzeba się do niego modli.
Z biegiem lat zaczęłam patrzeć na to inaczej. Teraz moja wiara trzyma się na bardzo cienkiej nitce. Wystarczy jeden nieodpowiedni ruch i będzie zerwana.
Do wierzących mam szacunek. To ich sprawa czy wierzą czy też i nie. Nie obchodzi mnie ich religia. Unikam tematów z nią związanych.
Jedyne co mnie denerwuje to tak zwane "mochery" które krzywo patrzą na osoby mówiące wprost, że jest się niewierzącym. Tak naprawdę chrześcijaństwo zostało nam narzucone poprzez chrzest chrzest. Człowiek powinien mieć prawo do wyboru religii.
Jeszcze taka sytuacja dosłownie z wczoraj.
Idę z koleżanką przez pasy i stoimy na wyspie. Nagle zatrzymuje się jakiś samochód i kierujący facet pyta się nas o drogę. No to odpowiedziałyśmy mu. Co nas zdziwiło, zaczął się wypytywać o dni młodzieży i ogółem o wiarę, przykazania itp itd. Przypominam, stałyśmy na wyspie przy pasach gdzie jest główna droga i duży ruch.
Nie dość, że my byłyśmy spanikowane to jeszcze skrępowane tymi pytaniami.
Taka sytuacja nie powinna się przytrafić.
Czym dla mnie jest wiara w boga? Ludzie potrzebowali kogoś, aby ich poprowadził. Wymyślili sobie coś i w to wierzyli. To dla nich jakaś nadzieja, ale z tego co kojarzę bóg miał pomagać chorym. To dlaczego nie pomaga tym naprawdę wierzącym, młodym ludziom na łożach śmierci? Dlaczego pozwala im zostawić swoje rodziny, przyjaciół? Przecież niby miały być te wielkie cuda.
Na tym zakończę swoją wypowiedź bo jeżeli spotkałabym się z kimś na żywo to mogłabym o tym gadać i gadać...
Z biegiem lat zaczęłam patrzeć na to inaczej. Teraz moja wiara trzyma się na bardzo cienkiej nitce. Wystarczy jeden nieodpowiedni ruch i będzie zerwana.
Do wierzących mam szacunek. To ich sprawa czy wierzą czy też i nie. Nie obchodzi mnie ich religia. Unikam tematów z nią związanych.
Jedyne co mnie denerwuje to tak zwane "mochery" które krzywo patrzą na osoby mówiące wprost, że jest się niewierzącym. Tak naprawdę chrześcijaństwo zostało nam narzucone poprzez chrzest chrzest. Człowiek powinien mieć prawo do wyboru religii.
Jeszcze taka sytuacja dosłownie z wczoraj.
Idę z koleżanką przez pasy i stoimy na wyspie. Nagle zatrzymuje się jakiś samochód i kierujący facet pyta się nas o drogę. No to odpowiedziałyśmy mu. Co nas zdziwiło, zaczął się wypytywać o dni młodzieży i ogółem o wiarę, przykazania itp itd. Przypominam, stałyśmy na wyspie przy pasach gdzie jest główna droga i duży ruch.
Nie dość, że my byłyśmy spanikowane to jeszcze skrępowane tymi pytaniami.
Taka sytuacja nie powinna się przytrafić.
Czym dla mnie jest wiara w boga? Ludzie potrzebowali kogoś, aby ich poprowadził. Wymyślili sobie coś i w to wierzyli. To dla nich jakaś nadzieja, ale z tego co kojarzę bóg miał pomagać chorym. To dlaczego nie pomaga tym naprawdę wierzącym, młodym ludziom na łożach śmierci? Dlaczego pozwala im zostawić swoje rodziny, przyjaciół? Przecież niby miały być te wielkie cuda.
Na tym zakończę swoją wypowiedź bo jeżeli spotkałabym się z kimś na żywo to mogłabym o tym gadać i gadać...
Liked by:
Faworek