Wyblakłe myśli.
Są takie utwory, które czujesz w głębi serca. Kiedy dwa tygodnie temu w pociągu włączyłam piosenkę niemieckiego zespołu Van Holzen, poczułam się, jakby Niemcy wywozili mnie do Oświęcimia. Jakby hitlerowiec karabinem popychał mnie do komory gazowej. Jakbym zaplątała się w kaftan bezpieczeństwa w szpitalu na Aleksandrowskiej. Nie tyle słowa, co melodia budziła we mnie lęk. Na mojej skórze pojawiła się gęsia skóra, choć w pociągu było gorąco, wręcz duszno. Ta muzyka odbierała mi oddech, przedzierała się przez serce niczym włócznia, pętała moje ręce i nogi. Ta melodia była jak dziesiątki przejeżdżających czołgów, niszczących wszystko, co tylko znalazło się na ich drodze.
A potem zaśpiewały dzieci Kuby Sienkiewicza i ogarnął mnie błogi spokój.
A potem zaśpiewały dzieci Kuby Sienkiewicza i ogarnął mnie błogi spokój.