Jeju lena ja cie chyba podziwiam :(
Bardzo dobrze, że podziwiasz z kwaśną miną, łączmy się w tych absurdalnych katuszach, w które powinniśmy popaść.
Jest mi niekomfortowo i niepokojąco. W najbardziej pejoratywnym z możliwych sensów. Mam w swojej skrzynce kilka takich wiadomości i im więcej takich słów sypie mi się na głowę, jak uciążliwy łupież, tym mocniej dotyka mnie problem świądu. Naprawdę nie chciałabym być podziwiana w takim stadium w jakim obecnie się znajduje, jeszcze długa i kręta droga przede mną aż stanę się osobą godną podziwu.
Nie szukam fanów ani wyznawców, nie szukam ludzi którzy plasują się poniżej mnie, często celowo w dół kołując. Szukam rozmówców i kolegów, ludzi którzy podejdą do mnie z czymś czym się interesują i z błyskiem w oku zaczną ze mną o tym rozprawiać. Nie chce modłów o mojej wspaniałości której przecież nawet nie ma.
Bo nie jestem materiałem na bóstwo. Bóstwo jest stabilne, silne i powyżej wyznawców, a ja ostatnio gwałtownie przekoziołkowałam w dół. Czołgam się i kręcę, próbuję wstać. Przy tym czuję się co najmniej nie miło a ciężar małych ludzi którzy uważają mnie za jakiś autorytet nie dodaje mi skrzydeł. Bo jeżeli uważacie mnie za kogoś podziwianego i do grona "fanów" należycie, to naprawdę mali z Was ludzie. W moich oczach możecie jednak gwałtownie urosnąć, kiedy odbierzecie mi należny tytuł, odezwiecie się jak równy do równego i wyzbędziecie się niezrozumiałych dla mnie uprzedzeń, zobaczycie, że nie gryzę i chętnie się odezwę.
Jest mi niekomfortowo i niepokojąco. W najbardziej pejoratywnym z możliwych sensów. Mam w swojej skrzynce kilka takich wiadomości i im więcej takich słów sypie mi się na głowę, jak uciążliwy łupież, tym mocniej dotyka mnie problem świądu. Naprawdę nie chciałabym być podziwiana w takim stadium w jakim obecnie się znajduje, jeszcze długa i kręta droga przede mną aż stanę się osobą godną podziwu.
Nie szukam fanów ani wyznawców, nie szukam ludzi którzy plasują się poniżej mnie, często celowo w dół kołując. Szukam rozmówców i kolegów, ludzi którzy podejdą do mnie z czymś czym się interesują i z błyskiem w oku zaczną ze mną o tym rozprawiać. Nie chce modłów o mojej wspaniałości której przecież nawet nie ma.
Bo nie jestem materiałem na bóstwo. Bóstwo jest stabilne, silne i powyżej wyznawców, a ja ostatnio gwałtownie przekoziołkowałam w dół. Czołgam się i kręcę, próbuję wstać. Przy tym czuję się co najmniej nie miło a ciężar małych ludzi którzy uważają mnie za jakiś autorytet nie dodaje mi skrzydeł. Bo jeżeli uważacie mnie za kogoś podziwianego i do grona "fanów" należycie, to naprawdę mali z Was ludzie. W moich oczach możecie jednak gwałtownie urosnąć, kiedy odbierzecie mi należny tytuł, odezwiecie się jak równy do równego i wyzbędziecie się niezrozumiałych dla mnie uprzedzeń, zobaczycie, że nie gryzę i chętnie się odezwę.