Natenczas Wiedźmin Geralt chwycił na plecach przypięty
Swój miecz srebrny, długi, zimny, ciężki
Jak wąż boa, oburącz zacisnął się na rękojeści,
Nabrał powietrza w płuca, w oczach krwią zabłysnął,
Oczy szeroko roztworzył, wciągnął w głąb pół brzucha
I do płuc wysłał z niego cały zapas ducha,
I zagrzmiał: głos jego jak wicher, wirowatym dechem
Niesie w Brokilon pomstę i podwaja echem.
Umilkli najeźdźcy, stali szczwacze zadziwieni
Mocą, czystością, dziwną potęgą w gardle.
Wiedźmin cały kunszt, którym niegdyś w Kaer Morchen słynął,
Jeszcze raz przed oczyma Zarazków rozwinął;
Napełnił wnet, ożywił knieje i dąbrowy,
Jakby psiarnię w nie wpuścił i rozpoczął łowy.
Bo w głosie jego była łowów historyja krótka:
Zrazu odzew dźwięczący, rześki: to miecz jego w walce;
Potem jęki po jękach skomlą: to poległych jęki granie;
A gdzieniegdzie ton twardszy jak grzmot: to przeklinanie.
Tu się zatrzymał, lecz miecz oburącz już trzymał;
wszystkim się zdawało,
Że Wiedźmin wciąż naciera jeszcze, a to oczy zwodniczo kłamały.
Ruszył w bój znowu; myśliłbyś Wirusy, że miecz kształty zmieniał
I że w rękach Geralta to grubiał, to cieniał,
Udając głosy zwierząt: świst miecza w wilczą zamiecię
Przeciągając się, długo, przeraźliwie wyje,
Znowu jakby wilcze rozwarłszy się garło,
Ryknął; potem pomruk watachy wiatr rozdarło.
Tu się zatrzymał, lecz miecz oburącz już trzymał;
wszystkim się zdawało,
Że Wiedźmin wciąż naciera jeszcze, a to oczy zwodniczo kłamały.
Wysłuchawszy wojennej arcydzieła sztuki,
Powtarzały je dęby dębom, bukom buki.
Atakuje znowu: jakby miecz sam w sobie był srogi,
Słychać zmieszane wrzaski szczwania, gniewu, trwogi,
Zarazków, psiarni i COVIDA; aż Geralt do góry
Podniósł miecz, i tryumfu ciosem uderzył z góry.
Tu się zatrzymał, lecz miecz oburącz już trzymał;
wszystkim się zdawało,
Że Wiedźmin wciąż naciera jeszcze, a to oczy zwodniczo kłamały.
Ile Wirusów, tyle trupów znalazło się w borze,
Jedynie drzewa pieśń jęków niosą jak z choru do choru.
I szła muzyka poległych, coraz dalsza,
Coraz cichsza i coraz czystsza, doskonalsza,
Aż znikła gdzieś daleko, gdzieś na niebios progu!
Tak Wiedźmin Geralt z Rivii do boju z pandemią stanął…
(oryginał oczywiście to: Fragment "Pana Tadeusza", "Natenczas Wojski..”)
- Może więcej książek nie przeczytałem. - odparł spokojnie Archimedes. Mała sówka uniosła łapkę w górę i podrapała się demonstracyjnie po swoim zapierzony uchu.
- Ale na pewno miałem dużo czasu na dopracowanie swoich innych zalet… sarkazmu i kreatywności. Geralt i Eskel z Merigold świadkami. …
View more